MIESIĄC MIODOWY
Zaczęłam płakać.Powoli resztki nadziei zaczęły zaczęły znikać. Mijały dni... tygodnie... dzieci nadal nie było. Zaczęłam się bać. Starałam się żyć normalnie, ale nie dałam rady. W końcu zadzwoniła policja.
-Halo?
-Dzień dobry, pani Stiller?
-Tak, słucham?-zapytałam zaniepokojona.
-Czy ma pani przy sobie jakiś bliskich?
-Tak, mój mąż jest w domu, a coś się stało.
-Przykro mi o tym mówić, ale... ale znaleziono ciała pańskich dzieci.
-Co?!-krzyknęłam. Michał znalazł się przy mnie.
-Co się dzieje?-zaczął pytać.
-Nasze dzieci... nie żyją.-szlochałam.
<Michał?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz