SAM
-Wiesz może ja już pójdę... -od razu poszedłem.
Zostawiłem ją. Dobrze mi z tym było. Pojechałem na plac z Nissy. Mogłem wyżyć się na niej w galopie i ułożyć ją tak jak ja chciałem. Była niezwykle posłuszna. Chyba wiedziała, ze nie ma dzisiaj ze mną żartów. Na placu zaczęła stępować Sam z Milly. Samanta od razu skierowała się w moją stronę. Natychmiast zagalopowałem i najechałem na przeszkodę. Była to mała 60-tka. Następnie krzyżak i stacjonata.
-Kas... -zaczęła Sam.
-Milly może pojedziemy w teren -zagłuszyłem ją i kierowałem się w stronę furtki.
<Milly??>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz