sobota, 31 grudnia 2016

Szczęśliwego 2017

Hej!
Życzymy Wam wszystkiego dobrego z okazji Nowego roku! Oby wszystkie wasze postanowienia zostały spełnione, Żebyśmy wszyscy mieli więcej czasu do pisania <3 i sukcesów w jeździectwie
Znalezione obrazy dla zapytania fajerwerki gif
Administratorki SN

piątek, 30 grudnia 2016

Licytacje!

Nowe licytacje pojawią się dopiero 04.01.2017r. :)

Od Victor'a Praca

Dzisiaj obudził mnie Zeus. Biegał mi radośnie po klatce piersiowej.
-No to chyba budzik nie jest mi już potrzebny-zażartowałem
Codziennie budziły mnie moje psinki. Nakarmiłem je po czym sam wziąłem prysznic i zjadłem śniadanie. Wyprowadziłem wszystkie na spacerek. Poszedłem na trening o psiej szkoły. Tam uczono moich piesków siadać na komendę. Jowisz i Wenus byli na dobrej drodze, ale Zeusowi jakoś nie szło. Pojechałem do stajni, a przed tym odwiozłem psy do domu. Gdy wysiadłem z auta postanowiłem (zresztą jak zwykle) pomóc. Gdy zmierzałem w stronę stajni zaczepiła mnie Samanta.
-Hej.
-Cześć-odparłem-Jest...
-Coś do zrobienia?-przerwała mi.
Kiwnąłem głową.
-Możesz oporządzić Gamete, jakaś dziewczynka chce zacząć jeździć na koniu.
-Posłusznie poszedłem do klaczy. Szybko ją wyczyściłem po czym założyłem jej siodło i ogłowie. Wyprowadziłem klacz przed stajnię gdzie czekała dziewczynka. Zachciało mi się pić więc poszedłem do automatu by kupić picie.

Od Victor'a Praca

Przyjechałem do stajni zaraz po treningu dla piesków. Wenus i Jowisz umieli już siadać na komendę, ale Zeus nadal tego nie potrafił. Poszedłem do stajni. Dziś dla odmiany zaczepiłem Kamilę.
-Cześć.
-Hej-odrzekłem.
-Czy jest coś w czym mógłbym pomóc? -spytałem.
-Oczywiście-odparła-trzeba: wyczyścić siodła i ogłowia,
wyprowadzić konie na pastwisko,
zamieść stajnię,
posprzątać boksy,
nakarmić wierzchowce
nie licząc tego należy jeszcze...
-Dobra starczy-przerwałem jej.
Kamila zareagowała ze śmiechem.
-No to co wybierasz?-spytała.
-Zastanowię się -odparłem i wziąłem się do pracy.
Najpierw poszedłem do siodlarni. Praca poszła mi dosyć szybko tylko, że ogłowia wyglądały dosyć dziwnie. Nie wiedziałem co zrobiłem źle, więc rozmontowałem je na części pierwsze. Poprosiłem Samantę o pomoc. Gdy ona składała ogłowia ja poszedłem wyprowadzać konie. Zostałem kilkukrotnie podeptany, bo Nirvana czuła wielką chęć żeby mi się wyrwać i nadeptywała mi na stopy. Później raz dwa zamiotłem stajnię. Sprzątanałem pospiesznie boksy. Znowu było pełno siana więc zamiotłem kolejny raz. Nakarmiłem konie. Pechowo wypuściłem z rąk wiaderko i część wywołała się na podłogę.

Od Alice do Victor'a


Szybko osiodłałam Nimfę i wyszłam z nią na dwór.
Spojrzałam na cudnego konia Victora, był idealny. Bardzo chciałabym, aby należał do mnie.
Vic zwinnie na niego wsiadł, ja siedziałam już na Nimfie.
Wyjechaliśmy w las.
~
W milczeniu jechaliśmy obok siebie. Nimfie nie za bardzo spodobał się nowy koń w stadzie. Nie lubiła Breeze'a. Cały czas konie coś prychały, zagłuszając tę panującą wkoło nas koszmarną ciszę.
Spojrzałam na mężczyznę. Był zapatrzony na swojego rumaka. W sumie, mało go znam, ale wydaje się być całkiem miły.
''Chyba mi się nieco podoba...'' - pomyślałam, ale prędko odepchnęłam od siebie te myśli. Odwróciłam głowę.
~
Wyjechaliśmy z lasu na ładnie oświetlone porannym słońcem pole. Było bardzo przyjemnie i orzeźwiająco od porannej rosy. Uśmiechnęłam się uroczo do Victora i bez słowa przyspieszyłam w galop. Nimfa od razu ruszyła do przodu. Miałam wrażenie, jakby podzielała moją decyzję. Victor popędził konia i ruszył za mną. Moje rozpuszczone włosy powiewały lekko na wietrze. Wszystko wydawało się takie spokojne. Powoli zwolniłam do stępa, a Victor postanowił jeszcze nieco się zabawić. W pewnym momencie Nimfa skuliła uszy.
- Co jest? - mruknęłam i wcale nie oczekiwałam na odpowiedź. Victor był dalej na otwartym terenie galopując na Breeze. Nimfa stanęła w miejscu. Ścisnęłam ją łydkami, ale nie reagowała. Wyciągnęła szyję do góry, a uszy postawiła, jakby czegoś słuchała. Ściągnęłam lejce, w razie jakby coś się stało.
W tamtym momencie zaczynałam żałować, że nie wzięłam ze sobą kasku. Nimfa niespokojnie stawiała kroki nie ruszając się z miejsca. Próbowałam ją uspokoić.
Nagle Nimfa ostro ruszyła galopem, po czym zwinnie skręciła w bok. Wszystko działo się jak w zwolnionym tępie. Dlaczego to zrobiła?
Wylądowałam w trawie, a klacz pogalopowała. Uderzyłam się głową. Straciłam przytomność. Wszystko stawało się coraz ciemniejsze i rozmazane...
<Victor?>

poniedziałek, 26 grudnia 2016

Moje funkcjonowanie na blogu

Do 6 stycznia nie odpiszę i nie będę się zbytnio udzielała na blogu. Wszystkie oczywiście posty, licytacje itp. itd. będę wstawiać. Muszę po prostu ogarnąć swoje życie. Gdy wrócę postaram się zorganizować konkurs. :D

Karolina (Flika1121)

Od Victor'a - Zakup Konia

Od dawna odkładałem pieniądze na własnego konia. Po długim czasie wreszcie uzbierałem sporą sumkę więc postanowiłem pooglądać wierzchowce na sprzedaż. W internecie widziałem dużo ogłoszeń. Wiele z nich pochodziło z hodowli koni KPWN. Kiedy przeczytałem opinie o tej stadninie postanowiłem do niej pojechać. Przywitała mnie miła pani, właścicielka hodowli. Powiedziałem jej jakiego konia potrzebuje, a ona pokazała mi najlepsze dla mnie. Było ich siedem. Na pierwszy ogień poszedł bułany ogier.

-To Diablo-tłumaczyła.-Ma 7 lat, ale nadal jest dosyć płochliwy. Świetnie skacze. Mimo, że jest dosyć drobny osiągnięciami dorównuje potężnym koniom. Uwielbia skakać, ale ujeżdżenie nie sprawia mu problemów.

-To Nitro. Jest klaczą ukierunkowaną w skokach. Jak widać po jej zachowaniu jest bardzo ciekawa. Lubi poznawać świat. Ma 5 lat więc nie zdążyła jeszcze osiągnąć wielu sukcesów.

-To Iguana, ośmioletnia klacz. Jest spokojna i opanowana. Idealnie reaguje na wszystkie komendy. Bardzo dobrze skacze, ale tego nie lubi. Za to jest świetna w ujeżdżeniu.

-To Alicante. Ten ogier ma 4 lata i wielki potencjał skokowy. Jest nieoszlifowanym diamentem. Troszkę nieufny, ale nie tak trudno, aby cię polubił.

-To Minnie, ośmiolatka. Potrafi z pamięci przejechać programy na odznaki jeździeckie. Kocha skakać. Przeszła jedną, ale powierzchowną kontuzję, a mianowicie obtarcie w okolicach pęciny.

-To jest Que Passa, siedmioletni ogier. W naszej stadninie ma swoich kilku potomków, bo jego potencjału i charakteru nie można zmarnować. Ułożony i grzeczny. Bez problemu skacze niezwykle wysokie przeszkody.

-A to czteroletni Breeze of the Sea. Jako źrebak był niesforny. Teraz jakoś skacze, ale myślę, że jego cechy z młodości powrócą. To syn i całkowite przeciwieństwo Que Passa. To już wszystkie konie. Teraz czas na jazdę próbną.Wszystkie konie były świetne. Iguana nie była w moim stylu. Nie przepadałem za ujeżdżeniem. Que Passa i Nitro wolałem zostawić jednak ludziom mniej doświadczonych. Minnie mnie zachwyciła, ale również zostawiłem ją mniej doświadczonym. Został Breeze, Alicante i Diablo. Alicante odpadł jako pierwszy. Obawiałem się że go zepsuję. Diablo był fajnym koniem więc nie trudno aby znalazł kupca. Breeze zaś był tak opisywany przez właścicielkę, że pewnie zajmie trochę czasu aby ktoś go wykupił. Wybrałem Breezy'ego. Mój wybór zdziwił, ale widocznie ucieszył właścicielkę. Po załatwieniu formalności zostało ustalone, że koń przyjedzie jutro do stajni.

Od Victor'a Do Alice

Obudziłem się około 8.00. Właściwie jak codziennie obudziły mnie moje pieski wskakując na moje łóżko. Wstałem i ubrałem się. Nakarmiłem psy i zjadłem śniadanie. Wyprowadziłem zwierzęta na spacer. Podrzuciłem je do domu. Wziąłem smycz i obrożę Wenus. Tylko ją zabrałem ze sobą. Pomyślałem, że pora na jej pierwszy dzień w stajni. Spakowałem ją do przenośnej klatki i wsadziłem do auta. Po niedługim czasie byłem już w stajni. Wysiadłem z auta, założyłem suczce obrożę i przypiąłem smycz. Dzisiaj nie miała być tu długo, bo zapisałem ją na kurs szkolenia psów. Zeus i Jowisz mają zacząć jutro. Pospacerowałem z Wenus chwilę, a następnie ponownie wsiadłem do auta. Kilka ulic stąd znajdowało się szkoła dla psów więc błyskawicznie się tam znalazłem. Powitał mnie jakiś lokaj czy ktoś w tym rodzaju. Pokazał mi szafkę suczki. Nie no, luksus. Do pojemnej półki włożyłem jej klatkę, a samą Wenus zaprowadziłem do sali. Tam podszedł do mnie pan który trenował psy. Powiedziałem mu kim jestem i jak się nazywa piesek. Poinformowałem go, że w następnych lekcjach, zgodnie z zaleceniami będę uczestniczył. W tym samym czasie poszedłem do stajni. Postanowiłem pojeździć na moim nowym koniu, Breeze of the Sea. W drodze do jego boksu napotkałem jakąś dziewczynę. Nie znałem ty wielu osób więc postanowiłem zagadać.
-Hej.
-Cześć -odrzekła dziewczyna.
-Jestem Victor-przedstawiłem się.
-Alice-odrzekła.
-Długo już tu jesteś?-spytałem.
-Niezbyt długo-odpowiedziała.-A ty?
-Ja przyjechałem jakiś tydzień temu-odrzekłem.
-Chciałabyś może pojechać w teren?-spytałem.
-Z chęcią-zgodziła się.
-Ok, to ja idę oporządzać konia-odpowiedziałem i poszedłem do Breeze'ego.
wyczyściłem i osiodłałem konia i wyprowadziłem przed stajnię.
<Alice?>

niedziela, 25 grudnia 2016

Propozycja

Witajcie

Chciałam was zapytać co sądzicie o tym aby konie z zakładki 'krycia' dostały formularze zwykłych koni i był możliwy ich zakup poprzez licytacje? Moim zdaniem są tam naprawdę śliczne rumaki i warto byłoby je kupić. Jeśli jednak któryś by się nie sprzedał zostałby dodany do koni stajennych. Co o tym myślicie? Dajcie znać w komentarzu ;)

SN

sobota, 24 grudnia 2016

Wesołych Świąt

Drodzy gracze życzymy wam zdrowia, szczęścia oraz rodzinnej atmosfery w tym cudownym dniu. Bogatego Mikołaja, który obdaruje was mnóstwem końskich prezentów.

      Życzy Administracja SN :*

Znalezione obrazy dla zapytania Świąteczne konie

wtorek, 20 grudnia 2016

Nowe Licytacje

Drodzy Jeźdźcy! Pojawiły się nowe konie na licytacjach!


Cena♠
1400♦


Licytuje:



Imię: Rakasha
Wołamy też: Diablica
Wiek: 7 lat
Płeć: klacz
Rasa: paint horse
Numerek kompletu: ---------
Charakter: Rakasha to utalentowana klacz. Zawsze słucha się jeźdźca. Czasami gdy ktoś jej się nie spodoba będzie w stosunku do niego nieufna, a czasami nawet agresywna. Uwielbia szaleć. Kocha momenty kiedy daj jej się chwilę wolnego, popuści się jej wodze i pozwoli pogalopować ile ma tylko sił. Jest bardzo fotogeniczną klaczą. Cechuje ją ciekawość o otaczającego ją świata. Mimo, że nie jest już źrebakiem wszędzie wtyka nos.
Historia: Rakasha została wyhodowana w hodowli koni pinto. Wykupiła ją pewna dziewczynka, ale kiedy jej rodzina zaczęła mieć problemy finansowe postanowiono ją sprzedać.
Umiejętności:
Skoki-3
Ujeżdżenie-2
Odwaga-5
Cierpliwość-4
Wytrzymałość-6
Prędkość-6
Zaufanie-5
Współpraca-6
Status: ---------
Pochodzenie: 
M-Rosalie
O-Ametyst
Inne zdjęcia:
Link do strony pochodzenia zdjęć: equine-photo.com

~~~~~~~~

Cena♠
1600♦



Imię: Double Shot
Wołamy też: Double, Shot, Doub, Sho-Sho
Wiek: 4
Płeć: ogier
Rasa: KWPN
Numerek kompletu: -
Charakter: przyjacielski, odważny, ruchliwy, lubi przebywać w towarzystwie właściciela
Historia: Urodził się w hodowli kwpn w innym stanie, został wystawiony na sprzedaż za niską cenę
Umiejętności:
Skoki-7
Ujeżdżenie-4
Odwaga-5
Cierpliwość-5
Wytrzymałość-8
Prędkość-6
Zaufanie-4
Współpraca-3
Status: -
Pochodzenie: ojciec kwpn El Dorado, matka kwpn Decolouro
Link do strony pochodzenia zdjęć: http://www.midastouchstud.co.za/zospecial-kwpn.html

~~~~~~~~~

Cena♠
1300♦





Imię: Rio
Wołamy też: --------
Wiek: 3 lata
Płeć: ogier
Rasa: koń andaluzyjski
Numerek kompletu: ---------------------
Charakter: Rio to nieufny koń. Często bryka. Jest narowisty. U poprzednich właścicieli nabrał wiele złych nawyków więc teraz trudno go ich oduczyć. Uwielbia dzikie galopady. Nie nadaje się pod początkujących jeźdźców, bo mógłby im zrobić krzywdę. Pod jeźdźcami którzy jeżdżą na wysokim poziomie potrafi dać z siebie wszystko. Często nie chce mu się nic robić. Na pastwisku dominator.
Historia: Pochodzi ze sportowej stajni. Wykupili go z niej pewni ludzie dla swojej rozpieszczonej córci. Jednak po niedługim czasie koń znudził jej się więc zaczęli go źle traktować. Kiedy nie chcieli go już w ogóle trzymać postanowili go sprzedać.
Umiejętności:
Skoki-5
Ujeżdżenie-7
Odwaga-5
Cierpliwość-3
Wytrzymałość-6
Prędkość-4
Zaufanie-2
Współpraca-2
Status: ---------
Pochodzenie: 
M-Roma
O-Retro
Inne zdjęcia:

Link do strony pochodzenia zdjęć: equine-photo.com

~~~~~~~

Cena♠
1400♦




Imię: Apollo
Wołamy też: --------
Wiek: 4 lata
Płeć: ogier
Rasa: Tennesse Walker
Numerek kompletu: -----------------
Charakter: Apollo to koń zagadka. Nigdy nie wiadomo co zrobi. Czasami jest aniołkiem, ale innym razem prawdziwym diabłem. Nie jeden jeździec wylądował przez niego na ziemi. To prawdziwy wulkan energii. Jest koniem dosyć nieufnym. Do obcych podchodzi z dystansem. Uwielbia dominować. Na pastwisku nie daje się złapać
Historia: Został kupiony jako koń do szkółki. Niestety nie sprawował się zbyt dobrze. Postanowiono sprzedać na rzeź. Wykupiła go jednak pewna rozina, a teraz chce go sprzedać.
Umiejętności:
Skoki-7
Ujeżdżenie-6
Odwaga-3
Cierpliwość-4
Wytrzymałość-5
Prędkość-5
Zaufanie-4
Współpraca-4
Status: ---------------
Pochodzenie: 
M-Andora
O-Albert
Inne zdjęcia: 

Link do strony pochodzenia zdjęć: http://venomxbaby.deviantart.com/

Licytacje

A wiec dziś dobiegł koniec licytacji! Zostały sprzedane dwa rumaki:

Breeze of the Sea


Kupił ją Victor

Oraz

Alia

Którą kupiła Samanta.

Gratulacje!

Od Samanty - Praca

Obrządek zaczęłam około godziny dziewiętnastej. Jest ciepłe lato. Wypuściłam konie na łąkę. Zaczęłam sprzątanie od wyczyszczenia poideł z siana oraz kurzu. Następnie przyniosłam kilka kostek słomy. Kostki porozdzielałam i wyłożyłam nimi boksy. Teraz koniom będzie o wiele bardziej wygodnie. Podałam każdemu wierzchowcowi siano. Zamiotłam posadzkę z resztek ów produktów. Ta praca nie należy do najlżejszych i przy tym trochę się zmęczyłam. Przechodząc do siodlarni zauważyłam, że na kratach boksów osiada niewielka pajęczyna. Chwyciłam za szczotkę i szybko ją zdjęłam. Teraz stajnia wyglądała jak nowa. Poszłam załatwić teraz sprawę w siodlarni. Porozrzucane toczki oraz niepodomykane szafki to codzienność. Wszystkie ułożyłam w zależności od rozmiaru, i domknęłam szafki, tu również zamiotłam podłogę.

Od Samanty - Praca

Poszłam na plac ustawić przeszkody. Położyłam drągi oraz niską stacjonatkę 40. Ma przyjechać dziewczyna która już piątą jazdę skoków, lecz wolniej się uczy. I jedna doświadczona. Więc będzie luz.
Po ustawieniu poszłam do stajni gdzie była już Katrin, doświadczona amazonka. Po chwili usłyszałam warkot silnika. Przyjechała Patricia (czyt. Patryszja) dziewczyna, której nauka przychodzi trudniej.
-Okay. - uśmiechnęłam się - Kati weźmiesz Nirvane, dawno nie jeździła i się strasznie panoszy, czas to zmienić. - Kati odeszła wesoła, lubi ciężkie przypadki.
-Pati, ty Sekreta, poskacze sobie ostatnio jeżdżą na nim same dzieci.
Obydwie czyściły już konie.
-Sam, które ogłowie jest Sekreta?
-Przecież są podpisane.... - powiedziałam z nutką ospałości.
-Ale jakby było to bym się nie pytała.
-No racja.
Poszłam do siodlarni.
-Kat?
-Tak?
-Widziałaś ogłowie Sekrecika?
-Nie, powinno wisieć na miejscu.
-No tak, ale go tam nie ma.
-To nie wie.
Przeszukałam całą stajnię, ogłowie nie mogło zniknąć od tak.
-Sam! Sam! Mam.
-Uff, gdzie było?
-Leżało za stajnią.
-Wyczyść je dokładnie i umyj je dokładnie wędzidło. Nie wiem kto to zrobił ostatnio jak na nim jeździłam wisiało na miejscu.
Weszliśmy na plac.
-Podciągnijcie popręgi i wsiadajcie.
Był już kłus kiedy Pati pokonywała drągi, a Kat męczyła się z Niri,
-Nie daj jej wygrać Kat! Musi wiedzieć kto tu rządzi.
-Staram się Sam.
-Ok, galopem zrób trzy kółka Pat.
-Okay.
Pogalopowała troszkę.
-Zrób wolty na każdym zakręcie i nakieruj na stacjonatę z galopu.
Najeżdżała na przeszkody.
-Krzywo! Prostuj!
Skok, patrzę Pat leży na ziemi.
-Nic, Ci nie jest podchodzę spokojnie.
-Nie.
-Na razie odpuśćmy skoki poćwiczmy nad nakierowywaniem.
Ułożyłam dróżkę z drągów, którą dziewczyna często pokonywała.
-Trzeba jeszcze dużo poćwiczyć.

Od Victora - Praca

Obudziło mnie łaskotanie w nosie. Wenus siedziała mi na klatce piersiowej i szurała ogonem po mojej twarzy. Delikatnie zdjąłem suczkę z łóżka i dałem jej, jak i Zeusowi i Jowiszowi porcję karmy i wodę. Sam udałem się do łazienki, aby się odświeżyć. Wziąłem prysznic, a następnie wszedłem do mojego pokoju. Wygrzebałem z szafki jeździecki strój i założyłem go. Później zjadłem śniadanie. Zniecierpliwione pieski już kręciły mi się w około nóg. Wyprowadziłem je na spacer, a następnie zamknąłem w dosyć dużej podwórkowej klatce, aby żaden intruz ich nie zaatakowałem. Mówiąc o intruzie mam na myśli inne psy. Potem pojechałem do stajni. Przed nią i w środku wszędzie walało się mnóstwo siana. Zamiotłem je szybko i wrzuciłem do boksów. Samanta miała lekcję z Mają, więc poprosiła abym sprowadził American Dream z pastwiska. Klacz uciekała przede mną. Wprowadziłem ją do stajni, właśnie gdy wchodziła tam dziewczyna. Poproszono mnie jeszcze, abym wyprowadził na pastwisko konie z Fundacji Nimfy. Szybko uporałem się z tym zadaniem. Gdy to zrobiłem przyglądałem się chwilę jak Samanta prowadzi lekcję. Mai szło całkiem nieźle, a nawet bardzo, bardzo dobrze.
-Już zrobione-powiedziałem gdy skończyła.
-No to chyba wszystko co trzeba było zrobić.-odrzekła.
-Ok-powiedziałem.
Poszedłem osiodłać Innocente by chwilę na niej pojeździć.

Od Victora - Praca

Obudził mnie metaliczny dźwięk budzika. Pieski od razu wskoczyły na łóżko, aby pomóc mu dokonać swojego dzieła. Powoli podniosłem się. Nakarmiłem psy po czym poszedłem do łazienki. Ogoliłem się i wziąłem krótki prysznic. Ubrałem się i zjadłem śniadanie. Wyprowadziłem psy i wsiadłem do auta. Pojechałem do stajnia. Po kilku minutach byłem już na miejscu. Postanowiłem, że spożytkuję czas na pomoc w stajni. Na korytarzu zobaczyłem Samantę. Postanowiłem zapytać się jej co jest do roboty.
-Hej-przywitałem się.
-Cześć-odrzekła.
-Jest coś do zrobienia?-zapytałem.
-Na pewno coś się znajdzie-odparła.
Po chwili zastanowienia powiedziała:
-Konie trzeba wyprowadzić na pastwisko, a boksy uprzątnąć.
-Spoko, zajmę się tym-zgodziłem się.
Wziąłem z siodlarni uwiąż i kantary po czym pozakładałem je koniom w stajni. Wziąłem jeszcze kilka linek i podpinałem je pod kantary. Wyprowadzałem dwa konie jednocześnie choć teoretycznie nie powinno się tak robić. Mi jednak nic się nie stało. Gdy wszystkie konie się pasły wziąłem taczkę i zabrałem się do pracy. Po około dwudziestu minutach boksy były czyste. Przemyłem ich posadzkę, a gdy wyschły wyścieliłem czystą słomą. Gdy wszystko było gotowe poszedłem poinformować właścicielkę o wykonanym zadaniu.

poniedziałek, 19 grudnia 2016

Od Alice - Praca

Właśnie sprzątałam boksy koni, gdy usłyszałam dźwięk dzwonka mojego telefonu. Wibrował mi w kieszeni. Szybko go wyjęłam.
- Słucham? - odebrałam słuchawkę.
- Cześć, Alice. Tu mama. - odezwał się jak zwykle ciepły i znajomy głos mojej rodzicielki.
- Ohh, cześć! Jak długo z tobą nie rozmawiałam. - odparłam z wielkim szczęściem. - Mam ostatnio dużo pracy, przepraszam, że nie dzwonię.
- Nic się nie stało. - przez telefon było czuć, jak się uśmiecha. - Co tam u ciebie?
Otrzepałam ręce i zabrałam się za rozmowę. Opowiedziałam wszystko mamie, później porozmawiałam z ojcem.
- Może wpadłabyś do nas niedługo? - zapytał tata.
Zgodziłam się i schowałam telefon do kieszeni. Z uśmiechem na twarzy wróciłam do boksów. Szybko wyniosłam resztę brudnej słomy i migiem skończyłam moją część do sprzątnięcia. Było południe.
Konie leniwie przeciągały się, przeżuwając powoli trawę. Ostatnio są duże upały, więc dolałam wody do żłobów na pastwisku.
Nie miałam już co robić, więc chwyciłam miotłę i zamiotłam dokładnie i zwinnie przed stajnią i w siodlarni oraz paszarni.
Przeszłam się między boksami w stajni i do każdego czystego boksu dołożyłam nową, smaczną porcję soli dla koni.
Co jakiś czas po okolicy chodziły jakieś osoby, lub stajenni. Poszłam do biura Samanty i przywitałam się. Nie widziałam jej od rana.
Zrobiła mi kubek gorącej herbaty, a ja usiadłam na sofie obok jej biurka. Porozmawiałyśmy trochę. Ostatnio nasze więzi mocno się polepszyły.
Gdy skończyłyśmy, usiadłam na parkanie i wpatrywałam się w czterokopytnych pasących się w świetle słońca

Od Alice Praca

Zebrałam się i po szybkim śniadaniu pobiegłam do stajni. Przywitałam promiennie Samantę, po czym poszłam do koni. Dziś przypadał dzień zmiany ściółki. Wyprowadzałam dwa konie naraz, aby oszczędzić na czasie. Gdy konie stały na pastwisku, chwyciłam grabie i zaczęłam sprzątać pierwsze boksy. Co jakiś czasz robiłam przerwę na picie i rozmowę z Sam. Gdy toczyłam taczkę z gnojem na podwórzu, zauważyłam znajomy samochód na podjeździe. ''Pewnie Viktor przyjechał'' - pomyślałam. ''W końcu ktoś do pomocy''.
Wróciłam do stajni i gdy szłam wpadłam na Viktora. Przeprosiłam i zaproponowałam, aby mi pomógł. Zgodził się i sprzątanie szło szybciej.
~
Po skończonej pracy skoczyłam na pastwisko trochę pobyć z czterokopytnymi. Viktor rozmawiał z Samantą.

Nowy Jeździec!


Zaufanie jest jak zapałka. Drugi raz jej nie zapalisz.
Szczegóły wyglądu: Dziewczyna ta ma 157 cm wzrostu. Mimo tego chyba się nie wyróżnia.
Imię: Patrycja
Pseudonim: Pati itp. nie obrazi się za jakieś nowe.
Nazwisko: Kowalska
Głos: Iselin Solheim
Wiek: 15 lat
Urodziny: 24 luty
Płeć: Kobieta
Rodzina: Justyna Kowalska - matka, Dariusz Kowalski - ojciec, Nikodem Kowalski - brat.
Charakter: Patrycja jest na co dzień pozytywną osobą. Ale jak każdy z nas miewa swoje humorki. Potrafi dogadać, ale zazwyczaj jest miła i sumienna. Potrafi poprawić humor. Jest serdeczna i mimo pozorów ufna. Można by powiedzieć, że nawet naiwna. Ale każdy jest inny, lepszy, gorszy, prawda? A idealnym być nie można.
Tatuaże: Zamierza zrobić sobie w przyszłości.
Ulubiony koń: American Soldier
Partner: Brak, szuka.
Dzieci: Nie ma.
Historia rodziny: Patrycja urodziła się w Polsce wśród kochającej rodziny. Dorastała spokojnie, nie było to jakieś nadzwyczajne, wiodła raczej przeciętne życie. Któregoś dnia jej ojciec dostał ofertę pracy w miasteczku Flagstaff w Arizonie. Oczywiście, zgodził się, a cała rodzina, czyli matka i starszy brat Patrycji, pojechała z nim. Przeprowadzili się niedaleko tej stajni, do której zapisała się Pati.
Zwierzaki: Nie ma, jej matka ma alergię.
Umiejętności: Początkujący.
Inne: ---
Kontakt: anka7136
Inne zdjęcia: ---
Link do strony pochodzenia zdjęć: http://studioonbeatpolatach.blogspot.com/

niedziela, 18 grudnia 2016

Od Hailie CD Alice

PIĘKNA POGODA

 Otworzyłam oczy i skrzywiłam się z niezadowolenia. Trochę mnie zamroczyło. Ból nie był wielki, gdyż Nimfa kopnęła mnie na odległość. Alice cały czas coś do mnie mówiła.
 -Wporządku -powiedziałam by ją uspokoić. -Pójdę po Jarvana.. -udawałam że nic mi nie jest.
 -Sama nie wiem co stało się Nimfie..
 -To moja wina powinnam być bardziej ostrożna.. -westchnęłam.
 -Też jestem winna, ale nie mam pojęcia co tak zdenerwowało Nimfę..
 -Spoko, czuje się lepiej. Idę po Jarvana i zajmę się karmieniem koni na noc. Możesz rozebrać Nimfę i jesteś wolna, jak chcesz możesz tu zostać albo jechać do domu..

<Alice? Czy coś jeszcze je dzisiaj zaskoczy?>

niedziela, 11 grudnia 2016

Od Victora - Praca

Po obiedzie od razu pojechałem do stajni. Zastanawiałem się w czym mogę pomóc. Usiadłem na belce siana i zacząłem rozmyślać. Nagle usłyszałem kroki. Przerwały one błogą ciszę. Podniosłem głowę. Była to Samanta.
-Cześć-zagadałem.
-Hej -odrzekła.
-Jest może coś do zrobienia?-spytałem.
-Innocenta, Nirvana i Summer byli w terenie. Mógłbyś je wyczyścić-zaproponowała uśmiechnięta dziewczyna.
-Już się robi-zażartowałem.
Poszedłem po szczotki. Moja ulubienica poszła na pierwszy ogień. Miała mnóstwo zaklejek. Czyszczenie wyraźnie jej się podobało, ale i tak co chwila dawałem jej smaczka dla koni.
Następna była Nirvana. Tą klacz również darzyłem sympatią. Co prawda po czyszczeniu nie miała brzucha pełnego jak Innocenta, ale i tak dostała trochę smakołyków.
Summer'a już tak nie rozpieszczałem. Co prawda wyprosił odemnie kilka smakołyków, ale dałem mu je tylko z dobrej woli. Gdy wszystkie konie lśniły udałem się do pokoju e którym mogłem zrobić sobie ciepłą herbatę. Powoli pijąc ciecz rozmyślałem o minionym dniu.

Od Victor'a Praca

Po odebraniu Jowisza i Wenus ze schroniska spędziłem z całą trójką psiaków więcej czasu. Zadzwoniłem do sąsiadki, aby przyszła i godzinkę zajęła się psią rodzinką. Ja w tym czasie przyjechałem do stajni. Wszędzie walało się mnóstwo siana, więc postanowiłem posprzątać boksy, a nastepnie pozamiatać. Wszystkie konie wyprowadziłem na pastwisko i zabrałem się do pracy. Powoli wyniosłem brudną ściółkę z boksów, a następnie wrzuciłem nową., czystą słomę. Po skończonej robocie wyrzuciłem do dołu gnój. Złapałem za szczotkę i zabrałem się za zamiatanie korytarza. Pi chwili wszystko lśniło. Gdy miałem już jechać zaczepiła mnie Samanta.
-Cześć.
-Hej-odrzekłem.
-Mógłbyś rozsiodłać American Dream? Maja bardzo się śpieszyła, więc nie miała na to czasu.-poprosiła.
-Oczywiście-zgodziłem się.
Zaprowadziłem klacz do boksu i zdjąłem z niej siodło i ogłowie, a założyłem kantar. Zaniosłem osprzęt do siodlarni i wróciłem z kompletem szczotek. Wyczyściłem klaczy wszystkie zaklejki i wyszedłem z boksu. Odniosłem komplet szczotek i wyprowadziłem klacz na pastwisko.

Od Alice Do Hailie

- Wiesz, niestety nie mogę. Jestem zmęczona i mam dużo pracy. Może kiedy indziej. - uśmiechnęłam się do niej.
Spojrzałam w niebo - słońce już zachodziło.
- Wracajmy już - odparłam. -...proszę.
Hailie kiwnęła głową i zwinnie wsiadłyśmy na rumaki. Ścisnęłam Nimfę piętami i ruszyłyśmy ku stajni.
Co jakiś czas coś mówiłam, ale mało, a Hailie widać starała się rozkręcić rozmowę.
Na horyzoncie widać było stajnię. Przyspieszyłam w galop i ruszyłam. Hailie się zdziwiła, ale potem mnie dogoniła. Wychamowałam przy stajni i zsiadłam z konia. Poklepałam klacz i zdjęłam jej rząd. Gdy miałam ją odprowadzić do boksu, klacz się zachwiała i spięła.
- Co się dzieje? - szepnęłam, ale nie oczekiwałam odpowiedzi.
Skuliła uszy do tyłu.
Cały czas ją uspokajałam, ale nic z tego, Hailie, która szła z Jarvanem nie zauważyła jej, a klacz kopnęła ją w brzuch. Nimfa sama weszła do boksu, wciąż miała skulone uszy, a Jarvan pobiegł na dwór.
Przeraziłam się.
- Hailie, słyszysz mnie? - starałam się dotrzeć do przyjaciółki, która leżała na ziemi i kuliła się z bólu. Co się stało z Nimfą?

<Hailie?>

sobota, 10 grudnia 2016

Od Hailie CD Alice

PIĘKNA POGODA

 Z Alice przeciągałyśmy się leniwie, pieszcząc konie. Alice niezwykle łatwo przychodziły dobre relacje z końmi. Patrząc na nią miałam wrażenie jakbym oglądała jakiś film.. zawsze chciałam tak dobrze rozumieć się końmi. Ja i Jarvan długo pielęgnowaliśmy więź i współpracę, ale to nie to samo. Przecież ona z Nimfą nie znają się tak długo jak ja z Javem.. Dziewczyna wydawała się miła i uprzejma, ale była bardzo nieśmiała. Chciałam pogłębić z nią więź więc postanowiłam zaproponować kino.
 -Znasz film Wicher? -powiedziałam spoglądając na nią.
 -Jeden z moich ulubionych filmów o koniach -gładząc Nimfę mówiła.
 -W kinach będzie polska premiera drugiej części.. miałam zamiar się wybrać na ten film. Chętnie poszłabym z tobą. Co ty na to? -zaproponowałam nieśmiało.. w sumie nawet jak by nie chciała, to co mi szkodzi zapytać..

<Alice??>

Od Josh'a do kogoś

Wysiadłem powoli z samochodu zatrzaskując za sobą drzwi.
Było wcześnie rano, gdzieś około dziesiątej. Trawa mocno pachniała zielenią, przypominając mi odrobinę akord F na mojej gitarze. Westchnąłem cicho i ruszyłem spokojnym krokiem do najbliższego budynku, który okazał się być stajnią. Powiew chłodnego powietrza i smugi porannego światła z zewnątrz zwróciły uwagę koni na mnie, kiedy wchodziłem. Większość z nich wróciła do jedzenia, ale kilka zwierząt wciąż obserwowało mnie strzygąc uszami. Mój wzrok przykuł gniadosz stojący w rogu. Kiedy zauważył, że to na niego się patrzę, położył po sobie uszy i machnął łbem. Podszedłem bliżej do jego boksu, zauważając, że koń miał wygoloną gwiazdę na łopatce.
- Star of the Day. – powiedziałem cicho testując imię wałacha na języku, kojarzyło mi się trochę ze smakiem cynamonu i trzaskiem drewna palącego się w ognisku. Ten podniósł lekko łeb, jakby nagle zainteresował się moją osobą. Wyciągnąłem z kieszeni kilka smakołyków i wyciągnąłem dłoń w stronę holsztyna. Obwąchał niepewnie moją rękę i po chwili zastanowienia złapał przysmaki i cofnął się o kilka kroków. Rozejrzałem się po stajni. W budynku nie było nikogo oprócz kilku zwierząt i mnie. Ruszyłem w stronę drzwi, ale w ostatniej chwili zdecydowałem, że jeszcze chwilę poczekam na czyjeś przyjście. Podchodziłem po kolei do każdego boksu obserwując zachowanie koni, udało mi się nawet zrobić kilka ostrych zdjęć mimo powszechnego półmroku. Kiedy przygotowywałem się do zrobienia kolejnego zdjęcia gniademu holsztynowi, usłyszałem stęknięcie drzwi. Zignorowałem dźwięk myśląc, że to jedynie wiatr.
- Och, dobrze że ktoś przyszedł. – poczułem dreszcz słysząc czyjś głos. - Pomożesz mi z końmi, właśnie wyprowadzam wszystkie na pastwiska. Im więcej rąk do pomocy, tym lepiej.
Próbowałem skupić się na skończeniu jednego, ostatniego zdjęcia wałacha. Już ustawiłem ostrość, a koń stał spokojnie nie zwracając uwagi na nic. Dopóki osoba za mną nie otworzyła na oścież drzwiczek jednego z boksów. Po stajni odbiło się echo trzaśnięcia bramki o ścianę, a Star of the Day poderwał się, szybko zmieniając pozycję. Westchnąłem ciężko chowając aparat. Odwróciłem się w stronę głosu, który znowu się odezwał.
- Weź Divka, skoro tak się nim zauroczyłeś.
Osoba równie szybko zniknęła mi z pola widzenia,jak się pojawiła, wychodząc ze stajni z siwkiem u boku. Nie zdążyłem dowiedzieć się jak ma na imię, albo chociaż jak wygląda. Złapałem kantar wiszący na boksie holsztyna. Koń chwilę się opierał, ale namówiony smakołykiem pozwolił sobie założyć niebieską uzdę na łeb. Wyszedłem z boksu razem z wałachem, ale przy drzwiach stajni zorientowałem się, że nie mam pojęcia, gdzie są pastwiska Stajni Nimfy. Otworzyłem drzwi na oścież i rozejrzałem się wokoło. Nagle usłyszałem za sobą poznany wcześniej głos.
- Pomóc w czymś?

<Ktoś?>

piątek, 9 grudnia 2016

Od Victor'a - Praca

Zatrzymałem się przed stajnią. Wysiadłem z samochodu i wolnym krokiem poszedłem do stajni. Nakarmiłem konie. Na pamięć znałem już plan który koń co dostaje, ale w razie czego nadal trzymałem go przy sobie. Kiedy jadły naszła mnie ochota na coś słodkiego. Z automatu znajdującego się w jednym z pokojów wykupiłem sobie Snickersa. Gdy wszystkie zwierzęta zjadły wyprowadziłem konie na małe padoki. Zamiotłem stajnię i odłożyłam do boksów kolejną warstwę słomy. Zobaczyłem na korytarzu Smantę.
-Hej-zagadałem.
-Cześć-odrzekła.-Niech zgadnę... Co masz zrobić?-zgadywała.
-Strzał w dziesiątkę-uśmiechnąłem się.
-Sprowadź American Dream z pastwiska. Niedługo Maja będzie na niej jeździć.
-Spoko-zgodziłem się.
Udałem się na jeden z małych padoków i odszukałem klacz. Trochę się nabiegałem, ale wkrótce się udało. Gdy wprowadzałem klacz do stajni Mają właśnie przyjechała.

Od Cameron'a Do Alice

Czułem się dość niezręcznie, gdyż jechaliśmy prawie większość czasu w ciszy, ale przynajmniej wynagrodziły mi to trasy, które pokazała Alice. Wróciliśmy do stajni, kiedy słońce już powoli zachodziło. Stajnia była prawie pusta, jedynie Sam i Kama śmiały się głośno w siodlarni.
-Nie męczcie tak Esemplare, ok?-powiedziała Kamila, patrząc na mnie z upomnieniem w oczach.
-Skoro tak ładnie prosisz.-zaśmiałem się.
-Nie, serio, raczej wolimy, żebyście nie jeździli cały czas na jednych koniach. A i w tereny, to raczej jeździmy większymi grupami, dla bezpieczeństwa, jasne?
-Oczywiście.-odpowiedziałem salutując i wychodząc z pomieszczenia.
Alice była na zewnątrz, prawie na nią wpadłem przechodząc.
-Będziesz jutro w stajni?-spytałem z uśmiechem.

<Alice?>

Od Kamili Do Samanty

-Ile już wypiłyście?-prychnął śmiechem i pokręcił głową.
-W pracy się nie pije, a tym bardziej w stajni!- zaśmiałam się.
-Nie chcę przeszkadzać waszemu śmieszkowaniu, ale zaraz zamykamy stajnię.-poinformowała Sam i odstawiła miotłę, zmierzając w kierunku paszarni, żeby przygotować owiec dla konie.
Po pozamykaniu wszystkich budynków pojechałyśmy do mnie, po drodze zamawiając pizzę. Gdy tylko weszłyśmy do domu zaciągnęłam dziewczynę do jednego z pokoi i otworzyłam drzwi.
-Patrz!-powiedziałam entuzjastycznie, włączając pełne światło.
Podobny obraz
-Poznaj proszę Arthu (lewa) i Chałwę (prawa).
-Trzymasz świnie w domu?!
-Po pierwsze żadne świnie, tylko mikroświnki, po drugie patrz, jakie one są słodkie!-powiedziałam, podnosząc obydwie i wciskając chałwę w ręce Samanty, a knurka przyciskając do siebie.
Prosiaczki zaczęły radości chrumkać i kwikać, gdy tylko zaczęłyśmy je głaskać. Sam gładziła maciorkę z niechęcią, ale później chyba trochę przekonała.

<Sam??>

Od Samanty Do Kamili

-Świetny pomysł! Dawno takiego czegoś nie organizowałyśmy.
-Przydałoby się odskocznia od codzienności.
-Takie tereny to świetna sprawa! Zbierzemy jeźdźców może uda nam się zrobić kilkudniowe. - zaproponowałam.
-Takie wieczorne ogniska i różne wygłupy zawsze fajne.
-Kurczę, na prawdę dobry pomysł.
-Widzisz, bo tylko ja wpadam na takie genialne pomysły. - zaczęła się śmiać.
-Dobra trzeba ogarnąć stajnię, a potem...
-Pójdziemy na pizze! - przerwała mi.
-Ehh dawno nie jadłam, narobiłaś mi smaku. - uśmiechnęłam się.
Zaczęłyśmy zamiatać podłogę stajni. Kilkanaście machnięć i cement lśnił jak nowy (XD). Właśnie tańczyłyśmy w ryt muzyki kiedy w drzwiach zobaczyliśmy Josh'a. Chłopak dziwnie się spojrzał, a by wybuchłyśmy śmiechem.

<Kamila??>

Od Alice do Cameron'a

- Nie wiem... - zamilkłam na chwilę. - Nigdy z nią nie jeździłam. Zwykle z dziewczynami jeździmy w tereny.
- Gdzie jeździcie? - zapytał chłopak.
- Do lasu. Jak będzie ładna pogoda, mam zamiar pławić konie. - odpowiedziałam szybko.
Chłopak kiwnął głową i zabrał się za czyszczenie ogłowia.
- Emm... Wiem, że jesteś zmęczony, - zaczęłam. - ale co powiesz na wyjazd w teren? Orzeźwienie w lesie dobrze ci zrobi. - mrugnęłam do niego.
- Jasne, nie mam nic przeciwko. - odparł mężczyzna.
Uśmiechnęłam się do niego.
Po jakimś czasie poszliśmy po konie na pastwisko. Nimfa od razu do mnie podbiegła, a ja przypięłam jej uwiąz. Gdy Esemplare i Nimfa stały przypięte do uwiązów bezpiecznych, zaczęliśmy oporządzać rumaki. Szybko wyczyściłam jasną sierść klaczy oraz jej całkiem zadbane kopyta. Zarzuciłam różowy pad na jej plecy, a następnie siodło i resztę rzędu. Cameron radził sobie coraz lepiej w siodłaniu, czasem dałam mu małą wskazówkę. Podpięłam paski na podgardlu Nimfy i założyłam napierśnik.
Niedługo potem Cameron i ja staliśmy na podwórku z dwoma końmi. Podciągnęłam zwinnie popręg, poprawiłam oficerki i skocznie wsiadłam na Nimfę. Cameron czekał na mnie, aż się ogarnę. Poklepałam klacz i szepnęłam jej coś do ucha. Po chwili byłam gotowa. Cmoknęłam do Nimfy i ruszyliśmy w głąb lasu.

<Cameron??>

Od Kamili Do Samanty

-Cholera, co to było?-spytałam, serce waliło mi jak oszalałe, a rządek ściskał strach i adrenalina.
-Nie mam pojęcia.-wysapała Sam i obejrzała się za siebie, sprawdzając czy nikt nas nie śledzi.
Konie byłe mokre od potu i wody, błoto oblepiało całe ich nogi i zastygało, wyrywając sierść i podrażniając skórę. Na pewno nie mogłyśmy dojechać całej drogi do stajni galopem. Przebyłyśmy jeszcze kawałek drogi, kiedy dałam znać Samancie, że powinnyśmy zwolnić.
Przeszłyśmy do kłusa, a po krótkiej chwili do stępa, oglądając się na zmianę, czy na pewno nic za nami się nie dzieje. Starałam się uspokoić oddech, który dorównywał tempa mojemu sercu.
-O co mogło mu chodzić?-pokręciłam głową, nie kierując w sumie pytania do Sam, która pewnie też nie znała na nie odpowiedzi.
-Ludzie robią się coraz dziwniejsi.-odpowiedziała, nerwy coraz bardziej dominowały nad strachem.
Resztę drogi przejechałyśmy stępem, ale nie traciłyśmy czujności. Gdy dotarłyśmy na miejsce od razu umyłyśmy konie, ja poszłam się przebrać i zaczęłam układać rzeczy w siodlarni. Po chwili dołączyła do mnie Samanta.
-Ej ostatnio zastanawiałam się, nie wiem czy pamiętasz początki stajni?-spytałam.
-Jak mogłabym zapomnieć.-zaśmiała się i popatrzyła na mnie.
-No to zaraz na początku urządziłyście rajd, co ty na to, żeby go powtórzyć?

<Sam??>

Nowy Jeździec!

Powitajmy Joshue

 Jeżeli powiedziałbym, że żyję dla ciebie za nic w zamian
Cóż, przykro mi, panie łatwowierny, ale kłamanie to wszystko, czego się nauczyłem
Szczegóły wyglądu: Wysoki chłopak, mierzący sobie nieco ponad metr osiemdziesiąt. Szczupły, wysportowany, umięśniony, tego nie można mu zarzucić. Jasna karnacja kompletuje się z oczami koloru kawy i ciemnymi włosami, których oryginalny kolor jest zastąpiony czerwonym, różowym, czy niebieskim odcieniem; rzadko kiedy nie ma pofarbowanych włosów. Dodatkowo w uszach ma tunele, a w nosie srebrny kolczyk.
Imię: Joshua Elijah
Pseudonim: Najbardziej popularne to Josh, Elijah czy Jim, jak przedstawia się czasami dla zmyłki, ale toleruje każde przezwisko, jeżeli nie jest obelgą.
Nazwisko: Washington
Głos: https://www.youtube.com/watch?v=LmWBphAf72g | Blackbear
Wiek: 23 lata
Urodziny: 3 listopada
Płeć: mężczyzna
Rodzina: 
• Amanda Collins - kochająca matka, zajmująca się domem przez cale swoje życie.
• Nathan Washington - ojciec, który spędzał więcej czasu w pracy, niż z rodziną.
• Reagan Washington - starsza o kilka lat siostra, najbliższa Joshowi osoba.
• Natalie, Kelly Washington - dwie młodsze siostry.
• Nathan Jr Washington - najmłodszy z rodzeństwa, brat, dla którego Joshua był niemalże autorytetem.
Charakter: Na pierwszy rzut oka może się wydawać, że Joshua jest aroganckim, samolubnym osobnikiem, ale to tylko pozory. Josh zna bardzo dobrze swoją wartość i nie pozwoli innym obniżać swojej pewności siebie. Jest on niezależnym mężczyzną, obierającym sobie swe własne cele. Dąży do nich bez względu na okoliczności. Ponadto kiedy na jego drodze pojawiają się jakieś przeszkody, nie tylko nie zamierza z ich powodu zawracać czy rezygnować z obranego celu, ale czuje się wówczas jeszcze bardziej zmotywowany do działania i odważnie staje do walki.
Tylko mała garstka osób może pochwalić się stuprocentowym zaufaniem Josha. Bardzo trudno jest przekonać go do siebie, jednak bardzo łatwo można stracić jego zaufanie. Nie boi się nowych wyzwań, nawet potrafi je wykonać z jeszcze większym zapałem. Jest także w pewnym sensie uzależniony od adrenaliny.
Można powiedzieć, że Jim jest wręcz animowany, każdą swoją wypowiedź podkreśla dużą ilością ruchów ciałem. Typowy ekstrawertyk. Błyskawicznie łączy fakty i nie problemu z szybką reakcją. Jest to energiczna i pełna życia osoba, która potrafi szybko wyjść z sytuacji, gdyż zawsze trzeźwo myśli.
Szczery do bólu, nieobawiający się konsekwencji; stuprocentowy realista. Czy ze względu na jego nazwisko jest spokrewniony z pierwszym prezydentem Stanów Zjednoczonych Ameryki? Najprawdopodobniej nie, ale tak czy siak będzie się tym nagminnie chełpił. Joshua jest porywczy i impulsywny, często najpierw czyni, potem myśli. Potrafi być chamski i opryskliwy, kiedy tego potrzeba; nie zawaha się też użyć siły jeżeli słowa nie pomogą. Będzie stał po swojej stronie i nie zmieni zdania nawet, jeżeli zdaje sobie sprawę, że stoi po złej stronie konfliktu. Jest także w stanie pokazać otwarcie, że jest znudzony obecnością danej osoby lub, że po prostu jej nie lubi.
Tatuaże: Pokaźny rękaw na prawym przedramieniu [https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/564x/8e/d2/51/8ed25152d27fe3802ad069b7a6d8abb3.jpg ], dodatkowo kilka mniejszych tatuaży, w tym małe x za prawym uchem.
Ulubiony koń: Star of the Day
Partner: ---
Dzieci: ---
Historia rodziny: Pewnego deszczowego poranka w małej mieścinie na południu stanu Idaho urodziło się drugie dziecko, pierwszy syn małżeństwa Washington. Dorastał pod czujnym okiem matki i starszej siostry, gdyż ojciec najwięcej czasu spędzał w pracy, by pozwolić rodzinie na godne życie. To Josh i jego starsza siostra Reagan najczęściej opiekowali się młodszym rodzeństwem. Dzięki wysokim zarobkom taty, rodzina mogła sobie pozwolić na duży dom na prowincji, z ogrodem. Kiedy starsza siostra Reagan odkryła jeździectwo, jej rodzice nie zawahali się i gdy dziewczyna poczuła się stabilnie w siodle kupili konia. Sam Joshua na początku nie był zainteresowany końmi, ale zachwycony poziomem jazdy siostry postanowił spróbować. Od razu pokochał jazdę konną i razem z Reagan zaczęli trenować regularnie na starszej, gniadej kobyłce z przydomowej stajni.
Wtedy coś się popsuło. Znikąd pojawił się kryzys, przez który ojciec został szybko wyrzucony z pracy podczas masowych zwolnień. Klacz zaczęła chorować, u najmłodszego z dzieci zdiagnozowano astmę. Mimo płaczu i krzyków Reagan i Josha konia trzeba było jak najszybciej sprzedać, podobnie jak część ziemi należącej do rodziny. Rodzina musiała zmienić miejsce zamieszkania, do wydatków zaczęły dochodzić leki Nathana Juniora.
W nowym miejscu, Kimberly, Jim zostawił za sobą jazdę konną, ale starsza siostra postanowiła jej nie przerywać. Joshua miał zostać lekarzem, tak jak jego ojciec. Zdał do college'u z dobrą notą i zaczął studiować, choć nie uśmiechała mu się wizja spędzenia pół życia w szpitalu. Szybko poznał swoje inne pasje, jak muzyka czy fotografia. Postanowił przerwać studia medyczne. Kiedy jego ojciec się o tym dowiedział, nie pozwolił mu wrócić do rodziny, mówiąc, że jedynie psuje sobie życie i reputację nazwiska rodzinnego zostając artystą. Joshua postawił jednak na swoim i przeniósł się do Flagstaff w stanie Arizona, gdzie zdał na kierunek fotografii, znalazł mieszkanie i wrócił do jazdy konnej.
Zwierzaki: ---
Umiejętności: średniozaawansowany
Inne: 
• Jest synestetykiem.
• Otwarcie biseksualny, dumnie działający w społeczności LGBTQ+.
• Potrafi grać na kilku instrumentach, najlepiej radzi sobie na gitarze i trąbce.
• Mało śpi, żywi się kawą i red bullami; nie potrafi zasnąć bez tabletek nasennych.
• Praktycznie nigdzie nie rusza się bez aparatu.
• Kocha koty.
• Bardzo lubi kwiaty, w szczególności orchidee, róże i poisencje, ale nigdy nie mógłby ich posiadać, zapominałby o podlewaniu.
Kontakt: Ceresowa
Inne zdjęcia: 

Link do strony pochodzenia zdjęć: tumblr.com|brandslocation.com

Od Alice - Praca

Normalnie jak zwykle wybrałam się do stajni. Byłam bardzo zadowolona przyjazdem. Gdy przyszłam, dostrzegłam brązowe włosy wystające spod toczka. Od razu wiedziałam, że to Samanta. Jeździła na Hikari. Pomachałam do niej i poszłam do koni. Stały jeszcze w boksach. Widać dostały już śniadanie, więc zaczęłam nalewka im wody do żłobu. Później zaczęłam je wyprowadzać. Nimfa poszła pierwsza. Dziś postanowiłam dać konie na dolne pastwisko, na którym jest więcej trawy. Gdy wszystkie juz stały, usiadłam na płocie i patrzyłam na nie. Samanta skończyła i się do mnie dosiadła. Trochę rozmawiałyśmy. Sekret podszedł do nas i pogłaskałyśmy go po czole, a ja dałam mu cukierka. Całkiem miło spędzało się nam czas, ale musiałam zająć się pracą. Zamiotłam jeszcze przed stajnią i sprawdziłam czy boksy są czyste.

Od Victor'a - Praca

Obudził mnie metaliczny dźwięk budzika. Brzmiał niczym tortura.
-Jeszcze pięć minut-powiedziałem sam do siebie.
Od razu obok mojego łóżka znalazł się Zeus wymachujący ogonem na prawo i lewo. Wziąłem go do domu jako pierwszego, bo Jowisza i Wenus trzeba było jeszcze odrobaczyć.
-No dobrze... Wstaję już-zwróciłem się do zwierzaka.
Podniosłem się i ubrałem. Zjadłem śniadanie po czym załadowałem Zeusa i jego smycz do auta. Następnie sam do niego wsiadłem i pojechałem do stajni. Tam postanowiłem zrobić coś w czym pies nie będzie zbytnio przeszkadzał. Wszystkie konie były, albo na jeździe, albo na pastwisku więc mogłem siedzieć w stajni. Ta była już zamieciona, więc tym się nie zajmowałem. Mimo, że była zima było dosyć ciepło. Wyniosłem wszystkie będące w siodlarni siodła na zewnątrz. Wziąłem maść do konserwacji siodeł i delikatnie wilgotną gąbkę. Odczepiłem puśliska od siodła i przetarłem go wilgotną gąbką. Później wtarłem w nie trochę maści i zająłem się pusliskami. Najpierw przemyłem je wodą, a później wtarłem w nie maść. To samo zrobiłem z resztą siodeł. Później wziąłem Gametę z pastwiska i zabrałem ją na spacer. Z drugiej strony prowadziłem Zeusa. Piesek szedł grzecznie nie podchodząc pod nogi, ani moje, ani konia. Gamecie to najwyraźniej odpowiadało.

Od Kamzee do Kamili

Spędzając całą noc na myśleniu nad czymś bardzo ważnym, rano byłam wyczerpana. Ale podjęłam decyzję. Przy zapisach dostałam numery telefonów wszystkich właścicielek stajni, więc wystukałam numer jednej z nich - Kamili. Drżącą dłonią uniosłam telefon do ucha.
- Kamila? - starałam się, by mój głos zabrzmiał w miarę normalnie.
- Tak, kto mówi? - usłyszałam po drugiej stronie.
- Tu Kamzee, miałabyś czas gdzieś tak... za godzinę? - kiedy to powiedziałam, spojrzałam na zegarek. Była 10. Idealnie.
- Myślę, że tak. Widzimy się o 11?
- Tak. Dzięki. To do zobaczenia. - rozłączyłam się i zaczęłam przygotowywać.
Poszłam się umyć, ubrać i zjeść drugie śniadanie. Zjadłam skromne płatki z mlekiem, po czym nerwowo wyczekiwałam godziny jedenastej. Wiedziałam, że jeśli usłyszę potwierdzającą odpowiedź, biorę na siebie wielką odpowiedzialność. W końcu nieszczęsna jedenasta wybiła. Wyszłam z domu i poszłam w kierunku stajni. Przy wejściu na jej teren czekała Kamila. Zaprosiła mnie do swojego biura.
- Więc? - uniosła jedną brew.
- Więc. - wzięłam głęboki oddech. - Ostatnio ćwiczyłam dużo z American Dream.
- I? - splotła palce u dłoni opierając łokcie o stół, a podbródek na palcach.
- Pomyślałam, że gdybym mogła ją odkupić, to mogłabym z nią więcej ćwiczyć. Tu nie chodzi też tylko o to. Wydaje mi się, że polubiłam tą klacz. Nigdy nie byłam w stajnie tak polubić konia od czasu gdy umarł... - tu przełknęłam ślinę. - ... mój dawny koń. A ta klacz... Ona wzbudziła moją sympatię od początku. Byłabym ją w stanie odkupić nawet nie na aukcji, tylko bezpośrednio, maksymalnie do dwóch, dwóch pięćset tysięcy. Więc, podsumowując, pytanie jest takie: czy mogłabym... odkupić American Dream? Tak, jestem w stanie zapewnić jej dobre warunki, bo niedaleko mojego domu mam ogromną działkę, na której z pewnością zmieściłyby się dwa konie i stajnia. Więc?
Gdy skończyłam, widziałam poważne skupienie w oczach Kamili. To spojrzenie przewiercające mnie od środka. Ale nie żałowałam tego, co powiedziałam. Czekałam na werdykt Kamili.
< Kamila? ( ͡° ͜ʖ ͡°) >

Od Cameron'a Do Alice

Odwzajemniłem uśmiech i pogłaskałem klacz. Staliśmy tak chwilę, aż w końcu usłyszałem że Kamila, nie krzyczy, ale głośno wymawia moje imię. Odwróciliśmy się w stronę, z której dochodził głos.
-No już myślałam że was nie znajdę. Chodź, osiodłasz konia i idziemy na jazdę.-powiedziała, ciągnąc mnie za podkoszulek.
Poszedłem za nią grzecznie i po chwili dopinałem popręg wysokiemu, muskularnemu gniadoszowi. Kama kręciła się cały czas obok mnie, poprawiając i sprawdzając moją robotę. Alice gdzieś zniknęła, ale za to pojawił się jakiś chłopak i dziewczyna, którzy żartowali i rozmawiali z Kamilą ten cały czas. Przedstawili się mi, ale nigdy nie miałem dobrej pamięci do imion, więc wolałem postać z boku i ukrywać to, że nie miałem pojęcia jak się nazywają.
W końcu poszliśmy na menaż. Kamila stała na środku w swojej białej polówce, czarnych bryczesach i lakierowanych oficerkach, wyglądając bardzo profesjonalnie, a ja siedziałem jak worek ziemniaków i starałem się robić wszystkie ćwiczenia jak najlepiej. Oczywiście prawie nic mi nie wychodziło, ale nikt się nie śmiał, co było bardzo dziwne. Dziewczyna starała się nauczyć mnie wykonywania kół, a nie, jak to określała, jaj.
Kiedy zsiadałem byłem cały mokry i zmęczony, ale nawet zadowolony z samego siebie i konia. Alice robiła coś w stajni, więc do niej podszedłem z myślą, że może pomogę. Jak się okazało pastowała jedno z siodeł. Zaczęliśmy rozmawiać o wszystkim i o niczym tak na prawdę.
-Z kim jeździłeś?-spytała po pewnym czasie.
-Kamilą. Ona zawsze daje taki wycisk?-zaśmiałem się, a dziewczyna zawtórowała mi.

<Alice??>

czwartek, 8 grudnia 2016

Od Alice - Praca

Dziś przy pracy wypróbowałam nową technikę wyprowadzania koni z boksów. Otworzyłam 5 boksów na raz - Hikari, Nirvana, Sekret, Nimfa i American Dream, po czym wzięłam jakiś przysmak i prowadziłam konie na pastwisko. Podążały za mną. Jest to ryzykowna metoda, ale skuteczna. Następnie uczyniłam podobnie z innymi końmi.
~
Gdy przechodziłam obok ujeżdżalni, zauważyłam, że Samanta ma jazdę. Pomachałam do niej, a ona obdarzyła mnie uśmiechem i zajęła się koniem. Nie chciałam jej przeszkadzać. Poszłam do siodlarni i wyczyściłam ochraniacze koni, oraz włożyłam niektóre czapraki do pralek. Wędzidła przemyłam wodą. Zamiotłam szybko podwórko i poszłam do pokoju dla pracowników, gdzie zrobiłam sobię kawę. Wypiłam ją i kupiłam sobie w automacie batona. W sumie nie miałam już co robić, więc poszłam na ujeżdżalnię krytą, patrzeć, jak Sam jeździ. Właśnie wychodziła z Sekretem.
Przywitałam się i przejęłam od niej konia. Przypięłam go na uwiąz bezpieczny i spuściłam popręg. Zdjęłam mu owijki i powiesiłam siodło na wieszaku, aby wysechł. Ogłowie po chwili również wisiało na wieszaku. Założyłam Sekretowi uździenicę i zaprowadziłam do Nimfy i Hikari, na mniejsze pastwisko. Zabrałam ogłowie konia i przemyłam wędzidło. Poszłam na pastwisko i pobyłam trochę z końmi.

Od Victor'a - Praca

Wstałem i ubrałem się. Po zjedzonym śniadaniu pojechałem do stajni. Konie były już dawno nakarmione więc postanowiłem wyprowadzić je na pastwisko. Na początku postanowiłem założyć im kantary. Brałem po cztery, aby pamiętać, który należy do którego konia i zakładałem je każdemu koniowi. Najpierw Nirvana, Esemplare, American Solider'a i Shreka. Później założyłam kantary Nimfie, Peachy Woman, Innocencie i Palomino. Następnie przyszła kolej na American Dream, Belindę, Jarvana i Stara. Na koniec zostały Summer, Hikari, Gameta i Sekreta. Prawie zapomniałem o Sawie. Wyprowadziłem wszystkie na pastwisko i usiadłem na belce słomy. Na korytarzu zauważyłem Samantę
-Cześć-podszedłem do niej.
-Hej-przywitała się.
-Wyprowadziłem konie na pastwisko-oznajmiłem.
-Trudno nie zauważyć-powiedziała z uśmiechem wpatrując się w puste boksy.
-Do zobaczenia muszę coś załatwić w mieście- pożegnałem się.
-Pa-odpowiedziała.
Poszedłem do auta i pojechałem do schroniska

Od Victor'a - Praca

Od razu gdy dojechałem o stajni postanowiłem, że trochę pomogę przy koniach. Wysiadłem z auta i poszedłem do budynku. Spotkałem tam Samantę.
-Cześć-podszedłem do dziewczyny.
-Hej-przywitała się.
-Jest coś w czym mógłbym pomóc?-spytałem.
-Na razie trzeba tylko nakarmić konie. Chciałbyś?-zaproponowała.
-Ok-zgodziłem się.
Samanta zaprowadziła mnie do paszarni. Zaczęła mi tłumaczyć, które pasze jakie mają właściwości i którym koniom je dawać. W razie czego wręczyła mi rozpiskę, na której znajdowała się tabelka paszami przeznaczonymi dla danego konia. Na początku udałem się do boksu Nimfy. Klacz dostawała zwykłą paszę dla koni rekreacyjnych. Gdy wsypywałem jej pożywienie do pojemnika klacz pakowała głowę do środka. Następna była Nirvana. Wsypałem jej to samo co Nimfie. Gdy przyszła kolej na Sawę klacz powitała mnie radosnym rżeniem. Grzecznie czekała, aż ją nakarmię, a dopiero później zaczęła jeść. Poklepałem ją w nagrodę po grzbiecie i poszedłem do kolejnego boksu. Esemplare chodził więcej niż wcześniejsze konie, więc dostał więcej paszy. Gdy zaś nasypywałem jedzenie Hikari, klacz pchała łeb do żłobu i podgryzała. Z Summerem i Gametą poszło be zarzutów. Następnie przyszła kolej na moją ulubioną Innocentę. Nie dosyć, że klacz dostawała paszę dla koni sportowych, to jeszcze dorzuciłem kilka marchewek. Popieściłem ją trochę, a następnie poszedłem dać to samo Jarvanowi. Bez marchewek oczywiście. Gdy karmiłem American Dream i American Solider'a konie grzecznie czekały na to, aż wyjdę z boksu. Palomino wręcz przeciwnie. Zarówno Belinda i Shrek byli karmieni tą samą paszą dla koni, które mało chodzą pod siodłem. Star of the Day przeciwnie, dostał to co Jarvan. Niepozorna Peachy Woman dostała jej "kucowy" odpowiednik. Sekret zaś zwykłą paszę. Po skończonej pracy dałem Innocencie jeszcze jedną marchewkę i poszedłem poinformować Samantę, że skończyłem.

Od Samanty - Praca

Była godzina dziesiąta, na tą właśnie godzinę była umówiona Maja - dziewczyna, na prywatne treningi skoków. Jej ulubiony koń - American Dream. Razem na prawdę dobrze współpracują.
-Cześć. - przywitałam się.
Piętnastolatka odpowiedziała.
-Hej. - zadowolona.
-Ami?
-Jasne, jak zawsze. - ucieszona wyjęła uwiąz z kieszeni i poszła do boksu konia.
-Pamiętaj, że zad też trzeba dobrze czyścić, bo ostatnio słabo się postarałaś.
-Oh, Sam wiesz, że w tedy się śpieszyłam.
-To dziś się nie śpiesz i czyść dokładniej. Załóż jej dziś nachrapknik, bo ostatnio strasznie pyskiem manewrowała.
-Dobrze.
Weszłyśmy na plac, przeszkody były już poustawiane stacjonaty: 70 cm, 90 cm, 100cm, cavaletti: 30 cm, 20 cm. Oraz na placu były drągi. Dziewczyna podpięła popręg i zwinnie wsiadła na klacz. Wiedziała co robić spokojnym stępem zaczęła chodzić po placu
-Weź ją trochę popędź, to ma być trening, a nie przechadzka. - uśmiechnęłam się.
Polecenie zostało wykonane. Postępowała jeszcze kilka minut.
-Kłus, na razie po kole.
-Okej.
Po trzech okrążeniach.
-Zmień stronę.
Już jechała czwarte kółko w kłusie.
-Okay, chwila stępu.
Po chwili.
-Okay, kłus ćwiczebny, i na zmianę ręka do przeciwnego kolana.
-Sam!
-Nikt nie mówił, że będzie łatwe.
Zrobiła tak kilka razy.
-Ok, zmień stronę półwoltą, potem co drugi zakręt wolta.
Wykonała ładnie polecenia. Zrobiła tak tak trzy kółka.
-Okay teraz drągi z kłusa trzy razy i stęp.
Polecenia wykonywała z łatwośćią.
-Chwila stepu, z kłusa drągi, a potem galop.
-Oke.
Dziewczyna już galopowała.
-Weź na początek cavalett'kę.
-Oke.
-Prostuj! Prostuj!
-Staram się.
-To coś słabo! Dawaj dawaj. Nawet dobrze! Teraz skocz dwa razy siedemdziesiątkę!
-Ju.
Najazd i skok.
-Dobrze!
-Łatwe.
Dziewczyna skakała potem dziewięćdziesiątkę i setkę. Kilka razy cavalett'kę. Po czym pomogła mi przy zamiataniu stajni.

Od Alice - Praca

Dzisiejszy dzień zapowiadał się jak zwykle. Szybko zjadłam śniadanie i ruszyłam do stajni.
Na miejscu przywitałam się z Samantą i Kamilą po czym poszłam do boksów koni. Przywitałam się z nimi i poczęstowałam parę marchewką. Nimfa radośnie zarżała na mój widok, a ja pogładziłam ją po nosie. Konie kopały z drzwi boksów oczekując śniadania. Zabrałam się za mieszanie pasz. Po chwili Nimfa i Hikari dostały swoje porcje, a ja przygotowywałam jedzenie dla pozostałych. Gdy konie dostały jedzenia i picia, chwyciłam jak zwykle za różowy uwiąz. Wyprowadziłam Nimfę na mniejsze pastwisko razem z Hikari i Sekretem. Nirvanę, Americam Dream i resztę dałam na duże pastwisko górne. Gdy robota była wykonana, przeszłam się przy boksach, aby sprawdzić, czy trzeba je sprzątnąć. Na szczęście nie. Wzięłam miotłę i zamiotłam w siodlarni oraz przy boksach. Później zabrałam się za pastowanie ogłowia i czyszczenie wędzideł. Następnie wszystko uporządkowałam na swoim miejscu. Wyszłam do gabinetu Samanty i chwilę z nią pogawędziłam. Mówiła, że planuje powiększyć stajenne stado. Poszłam do koni, aby się trochę orzeźwić. Gdy weszłam na mniejsze pastwisko, Sekret i Nimfa przybiegły do mnie, a ja zaczęłam do nich mówić i gładzić po czole oraz szyi.

Licytacje!

Drodzy jeźdźcy! W zakładce "Licytacje Koni" pojawiły się nowe rumaki, zachęcamy do licytowania :)

                                                                                               Zespół SN

Od Alice Cd Samanta

Właśnie miałam sprzątać boksy koni, gdy nagle zauważyłam osobę stojącą przy Nimfie. Od razu rozpoznałam Samantę. Przywitałam się, a ona przedstawiła mi sytuację. Chwyciłam za kopyto klaczy i trzymałam koleżance. Ona wyczyściła je dokładnie i wypiłowała. Odłożyłam kopyto i wyprostowałam się. Bolały mnie trochę plecy. Przypomniałam sobie, że kiedyś widziałam stojak na kopyta. Pobiegłam do siodlarni i przeszłam jak burza przez wszystkie szafy, szuflady i inne zaułki. W końcu znalazłam.
- O! Szukałam go - odparła. - Dzięki, Al!
- Drobiazg.
Postawiła na stojaku tylne kopyto i zaczęła dokładnie przeczyszczać rowki i strzałkę. Następnie wypiłowała i obcięła obcęgami. Z następnymi kopyta mi postąpiła tak samo. Pod koniec, przyniosłam i posmarowałam kopyta błyszczącym wzmacniającym smarem. Odprowadziłam Nimfę na pastwisko i dałam jej cukierka. Samanta poradziła sobie sama z Hikari, dlatego poszłam sprzątać boksy. Gdy wyniosłam pierwszą turę gnoju i słomy usłyszałam krzyk. Pobiegłam szybko do Samanty. Spojrzałam na nią. Sekret odbiegł na drugi koniec podwórka a ona siedziała na ziemi pogrążona w bólu. Trzymała się za prawe udo.
"Kopnął ją, czy co?" pomyślałam. Patrząc na Sam, można było wywnioskować, że tak się stało. Ale dlaczego?

<Samanta?>

Od Kamzee Do Samanty

Leżałam na wygodnym łóżku w ciepłym domu z moim telefonem w ręku. Skończyłam właśnie usuwać niepotrzebne zdjęcia, a muszę przyznać, było ich sporo i włożyłam komórkę do kieszeni. Dostałam mojego Samsunga na urodziny i sprawował się świetnie, był wodoodporny, miał specjalne szkło na ekranie... No i kolor też mi odpowiadał, był cały biały, więc każdy case świetnie mu pasował. Obecnie wybrałam czarny case. Spojrzałam na okno. Małe krople deszczu spadały powolnie w dół, tworząc coraz większe. Westchnęłam i poszłam do kuchni. Otworzyłam lodówkę i wzięłam z niej zielonego ogórka, którego przecięłam na pół nożem. Jedną połowę schowałam, a drugą obrałam. Posoliłam ogórka i wyszłam z domu, zabierając jeszcze klucze i marchewki oraz jedno jabłko. Zamknęłam drzwi kluczami i zaczęłam iść w kierunku stajni, gryząc co jakiś czas ogóra. Był jednym z moich ulubionych warzyw, na takie dni zawsze się nadawał. Założyłam kaptur bluzy na głowę i po jakimś czasie byłam już przy stajni. Weszłam do budynku stajni. Sapnęłam głośno i rozejrzałam się. Poszłam do boksu mej ulubionej klaczy, czyli American Dream. Stała cała brudna, wyglądała na zmęczoną.
- ... Jak tak można...? - zapytałam na wpół siebie, na wpół klacz choć i tak wiedziałam, że najprawdopodobniej (chociaż zdarzają się wyjątki) koń mnie nie rozumie.
Nie wątpiłam jednak w jej inteligencję. Poszłam do siodlarni, wzięłam jej szczotki i wróciłam do boksu. Powoli zaczęłam ją czyścić. Poszło lepiej, niż poprzednim razem.
- Grzeczna dziewczynka. - zaczęłam gładzić ją palcami.
Jej grzywa była tak bardzo miękka... Jej sierść tak aksamitna... Skończyłam czyścić Amę. Zaczęłam ją głaskać, a American Dream położyła łeb na moim ramieniu. Nagle usłyszałam czyjeś kroki i szybko się odwróciłam.
- Widać, że cię lubi. - powiedziała Samanta, jedna z właścicielek stajni. - Wydaje się być przy tobie taka spokojna...
- Dzięki. - uśmiechnęłam się lekko i wróciłam do głaskania Amy.
- Mam propozycję... Chodźmy na halę. Poskaczemy trochę. Na małej hali nikt praktycznie nie jeździ, więc stoi pusta. - zaproponowała dziewczyna.
- Możemy. - w sumie, nie miałam nic przeciwko.
- To ja idę osiodłać i oporządzić Sekreta, zaraz będę. - powiedziała jeszcze tylko i poszła do boksu hucuła.
Poszłam do siodlarni i przyniosłam komplet Dream, po czym osiodłałam ją. Wyprowadziłam klacz z boksu, a tam czekała na mnie Samanta z Sekretem.
- To chodźmy. - powiedziałam i zaczęłyśmy prowadzić konie na małą halę.
Samanta miała rację, nikogo tam nie było. Wsiadłam na American Dream i pospieszyłam klacz do galopu. Dream pięknie przeskoczyła przeszkodę. Poklepałam ją po szyi. Następną przeszkodę Dream ominęła. Odjechałam na bok, żeby śmiejąca się tam właśnie Samanta mogła się wykazać. Przeskoczyła przeszkodę a następnej Sekret również nie przeskoczył, bo... przeskoczyła ją tylko Samanta. Źle podpięła siodło i poleciała z siodłem nad przeszkodą.
- Aha. ( X"D) - zaczęłam śmiać się jak głupia, podczas gdy Samanta wypluwała coś na wzór piachu.
- Pfu - wypluwała piach.
- No, chodź już. (XD) - zsiadłam z American Dream i pomogłam Sam wstać.
Osiodłała Sekreta znowu. Wsiadłam na Amę i czekałam, co dalej.
< Sam? XD Przepraszam X"DDD >

Od Victor'a Cd Samanta

Obudził mnie dźwięk budzika. Wstałem i przebrałem się. Po południu planowałem pójść do stajni, ale teraz zamierzałem udać się do schroniska. Mogłem zaadoptować maksymalnie cztery psiaki, bo tyle miałem naszykowanych rzeczy. Zjadłem śniadanie i pojechałem do schroniska. Przywitałem się z właścicielami i powiedziałem jakiego psa potrzebuję. Zaproponowano mi pięć różnych psów. Teriera Rufusa, Yorka Magellana, dwa bezimienne szczeniaczki, mieszańce i jednego trzyletniego mieszańca bez imienia. Postanowiłem zaadoptować "anonimów". Po podpisaniu wszystkich papierów mieli przygotować psy do wzięcia do domu. Kazano mi wrócić jutro o 9.00. Pożegnałem się i pojechałem do stajni. Oporządziłem klacz o imieniu American Dream, osiodłałem ją i okiełznałem. Następnie zacząłem jeździć. Na padoku dziewczyna o imieniu Samanta lonżowała konia. Po skończonym treningu odprowadziłem klacz do stajni i rozsiodłałem ją. Tam zauważyłem Samantę czyszczącą konia, w boksie należącym do niejakiego Palomino.
-Co będziesz robić?-zapytałem
-Pojadę w teren. Chcesz jechać ze mną?-zaproponowała.
-Z chęcią -powiedziałem.
Udałem się do boksu Nimfy, aby pojechać na niej.
<Samanta?>

Pupile Victor'a

Imię: Jowisz
Gatunek: pies
Rasa: mieszaniec
Wiek: kilka miesięcy
Płeć: pies
Charakter: Jowisz w przeciwieństwie do swojej siostry jest żywiołowy. Choć ma trudną przeszłość bez problemu można się nim dogadać
Historia: Gdy Victor udał się do schroniska w poszukiwaniu psa Jowisz i jego siostra zachwycili go więc je zaadoptował.
Właściciel: Victor Stuff
Komendy: na razie nic
Link do strony pochodzenia zdjęć: http://schronisko.szczecin.pl



Imię: Wenus
Gatunek: pies
Rasa: mieszaniec
Wiek: kilka miesięcy
Płeć: suczka
Charakter: Wenus jest nieśmiałą suczką. Boi się wielu rzeszy. Jej przeszłość pozostawiła duże ślady w jej umyśle. Trzeba być dla niej wyrozumiałym.
Historia: Gdy Victor udał się do schroniska w poszukiwaniu psa Wenus i jej brat zachwycili go więc je zaadoptował.
Właściciel: Victor Stuff
Komendy: na razie nic
Link do strony pochodzenia zdjęć: http://schronisko.szczecin.pl



Imię: Zeus
Gatunek: pies
Rasa: kundelek
Wiek: 3 lata
Płeć: piesek
Charakter: Zeus jest żywiołowym psem. Uwielbia pieszczoty. Kocha aportować i gryźć piłki. Lubi skakać. ictor stara go się trenować o prostych agility.
Historia: Gdy Victor udał się do schroniska w poszukiwaniu psa Zeus skradł mu serce.
Właściciel: Victor Stuff
Komendy: jeszcze nic
Link do strony pochodzenia zdjęć: http://schronisko.szczecin.pl

środa, 7 grudnia 2016

Od Samanty do Victor'a

Czyściłam Sekreta, którego dziś miałam troszkę potrenować. Ogólnie koń dobry tylko leniwy. Więłam jego ogłowie tylko odpięłam wodze. Poszłam na plac. Hucułek robił już któreś kółko z kolei stępem, zmieniłam stronę, i popędziłam go do kłusu. Przedłużyłam trochę lonżę. Nagle moją uwagę przyciągną chłopak wchodzący na plac.
-Hej! - krzyknęłam.
Zaczął się rozglądać. W końcu po odwróceniu się dostrzegł mnie.
-O cześć!
Chłopak był już na klaczy-American Dream.
-Samanta.
-Victor.
-Co będziesz ćwiczył? - spytałam z ciekawości.
-Poskaczę trochę. - powiedział uśmiechnięty.
Sekret już galopował. Potem skróciłam lonżę tak aby koń biegł blisko mnie i razem z nim nabiegałam na drągi. Dobrze się zgrywaliśmy, równy krok. Patrzyłam na chłopaka, dobrze mu nawet szło. Ja już skończyłam "trening" po kilku jeszcze kółkach i nabiegach.
Lecz postanowiłam wybrać się w teren z Palomino. Kiedy go czyściłam dostrzegłam wchodzącego do stajni Victor'a.

<Victor??<

Od Samanty do Alice

Mój budzik zadzwonił, jak co dzień punktualnie o szóstej. Wstałam ubrałam się jak na zwyczajny dzień szkoły:

Znalezione obrazy dla zapytania fajny komplet ubrań
Delikatny make'up. Już byłam przy drzwiach jak usłyszałam dobrze znany mi głos mojej mamy.
-Samanto, nie zapomniałaś o czymś?
-Tak???
-Śniadanie. 
Szybko się cofnęłam i chwyciłam kanapkę zapakowaną w lśniąc sreberko. 
-Paaa!
Była już siódma, autobus siódma piętnaście, do przystanku pięć minut. Przyśpieszyłam kroku. 

****Po szkole****

Siedziałam już w autobusie, który jechał na przystanek niedaleko mojego domu. Popatrzyłam na zegarek piętnasta. Dobra godzina pomyślałam. Gdy dotarłam do domu nikogo nie było, nic dziwnego wszyscy w pracy. Wyjęłam rosół z wczoraj i odgrzałam sobie trochę w mikrofali. Po zjedzonym posiłku miseczkę wstawiłam do zmywarki. Zmierzałam w pokoju, aby założyć ubrania do stajni. Otworzyłam szafę i zaczęłam poszukiwania moich ukochanych bryczesów. Nie ma.... Szukam dalej. Biega bo mało czasu.. Tylko piętnaście minut do autobusu. Kurczę, kurczę, kurczę!! Pobiegłam szybko do łazienki, nie ma! Wbiegłam do salonu gdzie stała suszarka, są! Jest, teraz szybko skarpety sztyblety i jestem gotowa. Podeszłam do lusterka... O Boże! Dobra Dobra uczesze się po drodze. 
Siedziałam już w autobusie. Ludzie otaczali mnie dziwnym wzrokiem. 

****W stajni****

Byłam w stajni tylko z jakąś dziewczynką, która i tak już jechała do domu.
-Do widzenia. - powiedziała wesoło.
-Do wiedzenia. 
Zamiotłam stajnię. 
Dziś wypadał dzień kopyt. Wyprowadziłam z pierwszego boksu Nimfę. Przywiązałam i przyniosłam wszystko co potrzebne: kopystkę, pilnik, lakier. 
Ehh nie ma mi kto potrzymać kopyt.
Ale moim zbawieniem okazała się Alice.
-O hej, Alice.
-Hej Sam.
-Pomożesz mi?
-Jasne! A w czym?
-Kopyta trzeba podpiłować.
-Tak. Nimfa idzie jako pierwsza. - zaśmiała się.
Pokazałam dziewczynie jak a trzymać kopyto, wyczyściłam kopystką, a potem zaczęłam pilnikować, po zakończeniu posmarowałam lakierem. 

<Alice??>

Od Alice do Samanty

- Jasne. - odpowiedziała Samanta i podała mi uwiąz. Podprowadziłam klacz do Hikari, a ta zaczęła dmuchać w jej chrapy powietrzem. Nimfa kulała. Kucnęłam i przyjżałam się tylnemu nadpędzi kobyłki, leciała z niej cienka stróżka krwi.
- Słabo z nią. - odparła Sam.
- Mhm. - mruknęłam. - Myślisz, że da radę dojśćdo stajni?
- Warto spróbować. Jest ciemno, ale niestety musimy ruszyć do stajni.
Przytaknęłam. Przypięłam dwa długie uwiązy do kantara Nimfy, jeden chwyciła Samanta, drugi ja. Wsiadłyśmy na wierzchowce, Nimfa znajdywała się pomiędzy Hikari a Sekretem, a my miałyśy uwiązy z dwóch stron. Ruszyłyśmy. Cmoknęłam do kobyłki i po chwili ona również sępowała. Było widać, że bardzo ją boli. Miała uszy skulone to tyłu i starała się nie przenosić ciężaru ciała na zranioną kończynę.
Po półtorej godzinie byłyśmy już w stajni. Puściłyśmy Hikari i Sekreta chwilowo na pastwisko i zajęłyśmy się poszkodowaną. Ledwo szła, prawie się przewróciła. W boksie zjadła marchewkę i trochę siana. Przyniosłam specjalny chłodzący opatrunek z lodem i założyłam go klaczy na pęcinę i całe nadpęcie. Samanta wprowadziła Hikari i Sekreta. Przez to całe zamieszanie nie miałyśmy czasu spojrzeć na zegarek. Była 22:04, czyli o tej porze roku ciemna noc.
Po jakimś czasie poszłam do domu i przypomniałam sobie, że zostawiłyśmy siodła i koce w jakimś miejscu w lesie. Zadzwoniłam do Sam.
- Jutro po nie pojedziemy, dobrze? - zapytała, gdy opowiedziałam jej o sytuacji.
- Jasne. Dziękuję, dobranoc Samanto. - rozłączyłam się.

Od Samanty Cd Alice

-Też to słyszałaś? - spytała.
-Tak, to chyba Nim.
-Chodźmy ją jak najszybciej poszukać.
Szybko ubrałyśmy konie wyłącznie w ogłowia i zaczęliśmy iść powoli. Noc jasna, pełnia oraz podmuch ciepłego wiatru, jednym słowem warunki nam sprzyjały.
-To tak jakby z tamtej strony. - wskazała na dróżkę prowadzącą  na pastwiska.
-Jednak próbowała wrócić.... - powiedziałam z nutką dumy, tym, że wiedziałam o tym fakcie.
-Ona chyba tam jest. - dziewczyna wskazała miejsce...
-To chyba ona.
-Wygląda jakby... Zaplątała się w drut!
-Al jedź szybko do stajni po obcęgi, spróbuję ją uspokoić.
Dziewczyna szybko popędziła w stronę stajni, ja przywiązałam Hi do drzewa (tak, jakże bezpiecznie) Podchodziłam do Nimfy, cały czas do niej mówiąc i uspakajając. Kobyłka nadal była przerażona. Lecz słysząc mój znajomy głos trochę się uspokoiła, lecz nadal wykonywała ruchy próbując się oswobodzić. Podeszłam do niej i zaczęłam głaskać po pysku, ruchy kopyt ustały, ale po chwili znów zaczęła wierzgać. Po chwili zjawiła się Ali, podała i obcęgi.
-Trzymaj ją za ogłowie, jakby na wszelki wypadek chciała uciec.
-Dobrze.
Przecięła drut w jednym miejscu, a następnie w kilku następnych, akurat to pastwisko jest jedynie ogrodzone drutem. Po chwili Nimfa wstała.
-Weźmy ją jak najdalej od drutu. - powiedziała Alice.

<Alice??>

Od Alice - Praca

Postanowiłam wynająć sobie mieszkanie bliżej Stajni. Wypisałam się także z technikum, aby móc poświęcić więcej czasu koniom. Powoli zbliża się koniec roku szkolnego.
~
Gdy zadzwonił budzik, szybko odgarnęłam z siebie miękką kołdrę i szybko zeszłam na dół ubrana w bryczesy i szarą koszulkę polo. Zjadłam szybkie śniadanie, wypiłam herbatę i po dwudziestu minutach byłam w drodze do pracy. Gdy dotarłam na miejscę, promiennie powitałam konie i poszłam do biura Samanty, aby również się przywitać. Niestety jej nie było, wisać nie należy do rannych ptaszków.
Szybko wymieszałam pasze dla koni i wrzuciłam je do żłobów.
Wślizgnęłam się powoli do boksu Nirvany, założyłam jej zwinnie uździenicę i po chwili klacz była na pastwisku. Podobnie zrobiłam z Hikari, Sekretem, Nimfą i pozostałymi końmi. Trochę to trwało, ale wolę nie ryzykować, otwierając parę boksów na raz. Wiem, że parę koni ze stajennego stada nie przepada za sobą, mogłoby dojść do bójki. Gdy wszystkie rumaki stały na pastwisku, ujrzałam osobę wchodzącą przez furtkę. Od razu rozpoznałam tę piegowatą twarz. Przywitałam się z Samantą, po czym poszłam zająć się boksami. Wyłożyłam wszystkie nową warstwą słomy i wrzuciłam wystarczającą ilość siana. Do boksu Nimfy wrzuciłam marchewkę - taki prezent od wielbicielki.
Gdy boksy były gotowe do przyjęcia koni, poszłam do siodlarni i zaczęłam czyścić siodło Sekreta, później też innych koni. Gdy robota była skończona, pozaglądałam jeszcze do boksów i patrzyłam czy wszystko jest na swoim miejscu. Jak skończyłam pracę i zamiotłam na podwórzu, spędziłam trochę czasu z Samantą, która zrobiła mi kawy i poczęstowała ciastkami mlecznymi.

wtorek, 6 grudnia 2016

Od Kamzee - Praca

Ogarnęłam się i truchtem dobiegłam do Stajni Nimfy. Nie była ona daleko od mojego domu, więc mogłam tu przyjść spacerem. Z tego, co słyszałam, można było zdobyć trochę grosza przy pomocy w stajni. Postanowiłam zarobić trochę. Weszłam do stajni gdzie przywitało mnie rżenie. Gdy przechodziłam obok boksu American Dream, zatrzymałam się. Pogłaskałam klacz po pysku, a ta trąciła mnie nim. Uśmiechnęłam się i otworzyłam wszystkie boksy wypuszczając wszystkie konie na pastwisko. Zamknęłam stajnię i furtkę. No cóż, było to trochę ryzykowne, ale jednak można było wypuścić dużą ilość koni w szybkim tempie. Poszłam do siodlarni, a stamtąd wzięłam miotłę i zaczęłam zamiatać korytarz stajni i podłogę w siodlarni. Później umyłam w obydwóch pomieszczeniach podłogi i zaczęłam wyrzucać gnój. Kiedy również oczyściłam boksy, które później wyłożyłam świeżą słomą, a także zawiesiłam do każdego boksu blok soli, uznałam, że skończyłam swoją pracę. Otworzyłam wszystkie boksy i zaczęłam prowadzić dłońmi do nich kolejne konie z pastwiska. Szybko się z tym uwinęłam, więc zdążyłam jeszcze wyczyścić wszystkie konie i opatulić je w ciepłe derki. Poszłam jeszcze do siodlarni, a tam zaczęłam czyścić ogłowia, wędzidła, siodła i wyprałam czapraki. Rozwiesiłam j w suchym, ciepłym miejscu, by szybciej wyschły. Kiedy wszystko było gotowe, poukładałam to na swoich miejscach i dopiero wtedy mogłam uznać pracę za skończoną. Wyszłam ze stajni, powiadomiłam o mojej pracy właścicielkę, po czym dostałam trochę pieniędzy.

Od Kamazee

Ogarnęłam się i truchtem dobiegłam do Stajni Nimfy. Nie była ona daleko od mojego domu, więc mogłam tu przyjść spacerem. Z tego, co słyszałam, można było zdobyć trochę grosza przy pomocy w stajni. Postanowiłam zarobić trochę. Weszłam do stajni gdzie przywitało mnie rżenie. Gdy przechodziłam obok boksu American Dream, zatrzymałam się. Pogłaskałam klacz po pysku, a ta trąciła mnie nim. Uśmiechnęłam się i otworzyłam wszystkie boksy wypuszczając wszystkie konie na pastwisko. Zamknęłam stajnię i furtkę. No cóż, było to trochę ryzykowne, ale jednak można było wypuścić dużą ilość koni w szybkim tempie. Poszłam do siodlarni, a stamtąd wzięłam miotłę i zaczęłam zamiatać korytarz stajni i podłogę w siodlarni. Później umyłam w obydwóch pomieszczeniach podłogi i zaczęłam wyrzucać gnój. Kiedy również oczyściłam boksy, które później wyłożyłam świeżą słomą, a także zawiesiłam do każdego boksu blok soli, uznałam, że skończyłam swoją pracę. Otworzyłam wszystkie boksy i zaczęłam prowadzić dłońmi do nich kolejne konie z pastwiska. Szybko się z tym uwinęłam, więc zdążyłam jeszcze wyczyścić wszystkie konie i opatulić je w ciepłe derki. Poszłam jeszcze do siodlarni, a tam zaczęłam czyścić ogłowia, wędzidła, siodła i wyprałam czapraki. Rozwiesiłam j w suchym, ciepłym miejscu, by szybciej wyschły. Kiedy wszystko było gotowe, poukładałam to na swoich miejscach i dopiero wtedy mogłam uznać pracę za skończoną. Wyszłam ze stajni, powiadomiłam o mojej pracy właścicielkę, po czym dostałam trochę pieniędzy.

Od Alice Cd Samanta

Pobiegła tam. - odparłam i wskazałam ręką stronę, gdzie klacz pobiegła.
Wsiadłam szybko na Sekreta i ruszyłyśmy kłusem rozglądając się na boki. Nic nie widziałyśmy.
 - Nigdy jej nie znajdziemy... - odparłam z rozpaczą.
- Nie prawda! Uwierz w nas, uwierz w siebie, na pewno już jutro będzie w stajni.
- Mhm. - mruknęłam i z oka poleciała mi łza, którą szybko wytarłam, aby nie zauważyła i odwróciłam głowę. - Mam nadzieję, że nic jej się nie stało..
- Ja też. - powiedziała Sam. - Bądźmy dobrej myśli.
Milczałam i rozglądałam się.
- Możemy zwolnić? Nie mam już siły kłusować. - zapytałam.
- Jasne. - odpowiedziała i zwolniłyśmy konie do stępa.
Nigdy nie jeździłam na Sekrecie, więc byłam trochę zestresowana.
- Alice, spokojnie, rozluźnij się, Sekret jest spokojnym koniem. - uśmiechnęła się do mnie a ja postąpiłam według jej wskazówek.
- Jestem taka zmęczona że chętnie zasnęłabym w siodle.
Sam się zaśmiała.
Słońce powoli zachodziło a w lesie robiło się ciemniej. Nie miałam pojęcia gdzie jesteśmy, ale myślałam, że Samanta pewnie zna te ścieżki.
W końcu zapadł mrok.
- Nie wiem, cy to dobry pomysł, ale może zanocujemy tutaj? - zapytałam.
- Też tak uważam. padam z nóg, a jest za ciemno na powrót do domu.
Zsiadłyśmy z koni. Pomyślałam, co by tu zrobić, aby nie uciekły. Poszperałam w plecaku i znalazłam pomarańczową włóczkę. Zaczęłam obwiązywać ją wkoło pięciu drzew.
- Co ty robisz? - zapytała zabawnie Samanta.
- Zagrodę. - odpowiedziałam, gdy skończyłam. - Konie będą tu stały i nie uciekną, bo będą myślały, że włóczka to pastuch.
- Fajny pomysł. - Samanta pokazała kciuka w górę. Rozsiodłałyśmy konie i powiesiłyśmy siodła na zciętym drzewie, a ogłowia na gałęziach. Zaprowadziłyśmy konie do 'zagrody' i najwyraźniej mój pomysł się sprawdził.
Wyjęłam z plecaka koc i zrobiłam sobie prowizoryczne posłanie, Samanta postąpiła podobnie. Spojrzałam na zegarek - była 20:46. Wysłałam SMS-a do domu i wzięłam wolne od szkoły, oraz powiadomiłam współlokatorkę, że nie będę dziś w domu na noc.
Po chwili leżałam na posłaniu przykryta kocem i próbowałam zasnąć. Konie rzeczywiście myślały, że włóczka to ogrodzenie. Nagle usłyszałyśmy przeszywające, głośne rżenie.

<Samanta?>

Od Kamazee

Kiedy przeprowadziłam się w okolice stajni, od razu się do niej zapisałam. Słyszałam różne opinie o Stajni Nimfy i postanowiłam spróbować. Od razu poszłam do stajni, gdzie oglądałam różne konie. Nagle zauważyłam brązowo-białą klacz, która nie mogła ustać w miejscu. Zerknęłam na tabliczkę z imieniem na jej boksie. "American Dream". Poszłam do siodlarni a stamtąd wyjęłam jej komplet oraz skrzynkę z jej imieniem. Znajdowały się tam szczotki. Wzięłam też jej kantar i jakiś uwiąz. Założyłam klaczy kantar i podpięłam do niego uwiąz. Wyprowadziłam klacz z boksu i zaczęłam czyścić ją w stajni. Był mały problem, bo cały czas chciała ugryźć szczotkę, później zgrzebło a na koniec nie chciała dać nogi, by wyczyścić jej kopyta. Ale jakoś poszło. Założyłam klaczy ogłowie i czaprak, później siodło. Zapięłam jej jeszcze napierśnik i pogłaskałam ją po pysku. Nigdy nie widziałam tak pięknego konia. Był to pierwszy koń tej rasy, z jakim miałam styczność. Wyprowadziłam klacz ze stajni i wsiadłam na nią. Miałam zamiar pojechać z nią w teren, żeby trochę poskakała. Popędziłam ją do kłusa. Zaczęła strasznie wybijać. Cały czas lekko ciągnęłam wodzę, dochodziło też do nieczęstego szarpnięcia. Klacz nie chciała współpracować. Gdy znalazłyśmy się na jakiejś łące z wielkimi kamieniami, obalonymi drzewami, rzeczkami, to się zatrzymałyśmy. Idealnie. Popędziłam klacz do wyciągniętego galopu. Już chciała cwałować. Jeszcze chwilę podtrzymałam ją w wyciągniętym galopie, po czym pozwoliłam jej rozpędzić się do cwału. Klacz tylko czekała na sygnał, po czym rozpędziła się tak, że fala zimnego powietrza uderzyła mnie w twarz. Cały czas uśmiechałam się, gdy tak biegła. W końcu przeskoczyła wysokie dosyć, obalone drzewo. Potem skoczyła przez rzeczkę. Poskakałyśmy jeszcze przez kamienie. Zwolniłam klacz do kłusa i poklepałam ją po szyi.
- Ładnie, dziewczyno, ładnie! - pochwaliłam klacz głaszcząc ją cały czas.
Nawet nie zauważyłam, że te skoki zajęły nam z dobrą godzinkę.
- Zmęczona? - sapnęłam.
Klacz nie dawała żadnych oznak zmęczenia. Galopem podjechałyśmy pod stajnię. Zsiadłam z American Dream i zaczęłam prowadzić ją do jej boksu. Zaczęłam ją rozbierać i czyścić. Gdy była już rozebrana i wyczyszczona, zaniosłam wszystkie jej rzeczy do siodlarni, by przynieść uwiąz i kantar. Założyłam jej go i podpięłam uwiąz. Poprowadziłam ją przed siodlarnię i wyciągnęłam koc oraz derkę. Przykryłam ją kocem, a potem założyłam jej derkę. Na początku stawiała opór, ale dała się opatulić ciepłem. Wprowadziłam ją z powrotem do boksu, by odpiąć uwiąz i zacząć głaskać ją i się do niej przytulać. Ama była serio pięknym i utalentowanym koniem, ale była trudna. Nie chciałam jednak, by to się zmieniło. Może pokazuje, że ona chce rządzić, ale przy odpowiedniej ręce jest w stanie współpracować. I to właśnie mi się w niej podobało. Wyciągnęłam z kieszeni bluzy marchew i jabłko, po czym podałam klaczy. Dostała jeszcze trochę wody w pokojowej temperaturze i znów zaczęłam ją głaskać.
- Ładny koń. Serio, jesteś niesamowita! - uśmiechnęłam się do konia.
W końcu wyszłam z boksu i się z nią pożegnałam, po czym poszłam do domu.

Nowy jeździec!


"Każdy człowiek umiera, nie każdy naprawdę żyje."
Szczegóły wyglądu: 
Imię: Kamzee (czyt. Kamzi)
Pseudonim: Kam, Zee
Nazwisko: Jazz
Głos: Christina Perri
Wiek: 17 lat
Urodziny: 31 grudnia
Płeć: Kobieta
Rodzina: Eric Sufler ojciec i Ariel Jazz
Charakter: Kam jest często pogrążona w marzeniach. Nie jest też osobą nadzwyczaj towarzyską, jest raczej samotna. Jest szalona, miewa kreatywne pomysły. Jest naprawdę ciekawą osobą, tylko trzeba ją najpierw poznać. Napisałam tylko tyle (bo mi się nie chciało)... wcale nie, bo chcę tylko, żebyś poznał ją bliżej sam. (Admin nie bij pls )
Tatuaże:
 

Ulubiony koń: American Dream
Partner: --
Dzieci: Brak, nie zamierza mieć.
Historia rodziny: Wprawdzie jej matka nigdy nie wyszła za mąż, a jej ojciec był tylko narzeczonym, po czym zdradził mamę. Kamzee dorastała spokojnie, wyjeżdżała do dziadka "na konie", do stajni i ćwiczyła jazdę, jeździła na zawody... Żyła dobrze z mamą, a teraz wyprowadziła się i mieszka sama w okolicach stajni.
Zwierzaki: Nie ma żadnego zwierzaka.
Umiejętności: Średniozaawansowany
Inne: ~uwielbia arbuzy
~kiedyś zajeździła sama konia
~niegdyś jej ulubiony koń ze stajni dziadka zdechł, wtedy dziewczyna nie umiała pokochać innego konia tak samo
Kontakt: Howrse: wilczyca22
Inne zdjęcia:
 

Link do strony pochodzenia zdjęć: Wszystko to Google. Hasło "Christina Perri 2012" i "Geometryczny wilk tatuaż".

Obserwatorzy