NOWE ŻYCIE - NIE TYLKO DLA MNIE
Jechałem właśnie do sklepu kupić cokolwiek do jedzenia. Jak jedzenie tak szybko schodzi z naszej lodówki? Podejrzewam psy, przecież po tych dwóch inteligentach można się wiele spodziewać. Chociażby kupię szynkę, to nagle znika, może po godzinie od włożenia do lodówki. Bardzo podejrzane... Moje myśli były skierowane w stronę sklepu, ale coś zatrzymało mnie przy schronisku. Dwóch facetów ładowało atakującego ich psa do bagażnika ciężarówki okładając go patykami. Zwierzę drżało ze strachu i zdenerwowania. Pospiesznie skręciłem i byle gdzie zaparkowałem.
- Co tu się dzieje?
Powiedziałem z nutką oburzenia.
- Panie, on jedzie do rzeźni. Pogryzł wszystkich pracowników schroniska i w dodatku tylko czekamy z nim ponad pięć lat, a że nikt nie chciał to inaczej się zabawimy...
- Hej, panowie. Nie bijcie go. Właśnie znalazł nowego właściciela.
Pies był piękny, ale rzucił się na mnie, kiedy tylko wziąłem smycz. Podpisałem kilka papierów i dałem psu jakieś smaczki, aby wszedł do mojego bagażnika.
- Nie bój się, kolego. Już wszystko dobrze...
Zaczął na mnie warczeć, ale ja i tak go głaskałem nie dając po sobie poznać strachu. Wreszcie kojec Bradley'a na coś się zda. Pojechałem do domu. Dałem mu poznać cały ogród, sam pakował się do klatki i wycieńczony zasnął. Tylko jak ja to teraz powiem Sam, że mamy psa obronnego...? Myślę, że zrozumie i może też kiedyś coś takiego przeżyje...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz