Przytuliłam ją mocno. Rodzice Sam zostali, natomiast po moich nie było nawet śladu. Do czasu. Podeszłam do lustra. Na policzku widniał wielki siniak. Sam stanęła w drzwiach. Popatrzyła na mnie zatroskana.
-Wiem, wyglądam strasznie. Ale to już nie pierwszy raz.-powiedziałam.-Mam swoje sposoby.-dodałam pochmurnie. Wzięłam coś ciepłego i przyłożyłam do siniaka. Po ok. 30 min. wzięłam trochę lodu i szybko zmieniłam okład. Nałożyłam podkład.
-Jutro będzie już lepiej.-pocieszyłam ją.
<Sam?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz