piątek, 31 lipca 2015
Nowy Jeździec!
Imię: Evelyn
Nazwisko: Simson
Wiek: 17 lat
Płeć: Kobieta
Rodzina: Angeline - matka † , Louis - ojciec
Charakter: Cicha, za zwyczaj miła, pomocna, żartobliwa. Humorzasta. Jest w stanie poświęcić swoje życie za najlepszego przyjaciela w potrzebie. Szybko zawiera znajomości.
Ulubiony koń: Jej klacz - Naomi
Partner: Może kiedyś
Potomstwo - ---
Historia rodziny: Państwo Simson'owie byli szczęśliwą rodziną. Pewnego dnia Angeline zaszła w ciąże. Wiadomo - dziewięć miesięcy i maluszek. Właśnie przyszedł dzień porodu. Zaczęło się. Lecz niestety - pani Angeline zmarła z wycieńczenia. Louis załamał się. Wpadł w długi, zaczął pić i palić. Policja zabrała mu dziecko - śliczną, malutką Evelyn. Wychowała się w sierocińcu. Gdy skończyła 16 lat pomalowała sobie włosy na jasno fioletowy odcień. Niedługo po tym okazało się, że jej ciotka kupiła jej konia na urodziny i przeniosła go do pobliskiej stajni. Evelyn zaczęła tam podjeżdżać coraz bardziej regularnie, a tuż po tym codziennie.
Kontakt: hatemyhatexx na howrse
Pupil - Nie posiada
Oto jej koń!:
Imię: Naomi
Wiek: 7 lat
Płeć: Klacz
Rasa: Koń Andaluzyjski
Kompletu: Kantara Wzór 2 nr 5, uwiąz wzór 1 kolor niebieski, czaprak nr 11, siodło nr 5, owijki wzór 1 numer 1, gumeczki kolorowe, ochraniacze nr7, szczotka nr 3, grzebień wzór 1 nr 1, siatka nr 4, derka przeciwdeszczowa do jazdy nr 2, derka polarowa nr 10
Charakter: lubi być ujeżdżana przez swoją właścicielkę, miła, nie wierzga się, lubi ludzi
Historia: Naomi została wykupiona z hodowli.
Specjalizacja: ujeżdżanie
Status: do pokrycia
Pochodzenie: ojciec - Devil, matka - Numbia
środa, 29 lipca 2015
Od Fabiana
PAN
-Taa -chwyciłem za wodzę Sfila i poprowadziłem go do wyjścia. Lili wzięła Dumę i podążyła za mną.
-Może nie na halę ale plac -stwierdziła Lil.
-Pewnie -zasmiałem się - Żebyśmy potem zmokli.
-Jak się boisz deszczu to zostań -wyprzedziła mnie i poszła przodem.
Westchnąłem tylko i poszedłem za nią.
Minęło 10 minut stępu. Niebo naszło ciemnymi chmurami i zawiało chłodem.
-To co skoki w hali? -uśmiechnąłem się wiedząc, że miałem rację.
<Lil?>
-Taa -chwyciłem za wodzę Sfila i poprowadziłem go do wyjścia. Lili wzięła Dumę i podążyła za mną.
-Może nie na halę ale plac -stwierdziła Lil.
-Pewnie -zasmiałem się - Żebyśmy potem zmokli.
-Jak się boisz deszczu to zostań -wyprzedziła mnie i poszła przodem.
Westchnąłem tylko i poszedłem za nią.
Minęło 10 minut stępu. Niebo naszło ciemnymi chmurami i zawiało chłodem.
-To co skoki w hali? -uśmiechnąłem się wiedząc, że miałem rację.
<Lil?>
Od Lilight
PAN
-No, możemy pojeździć... Widzę, jak się rwiesz - zaśmiałam się -Tak w ogóle jestem Lillith.
Uśmiechnęłam się
-Fabian.
Podążyłam za chłopakiem z powrotem w stronę stajni. Po chwili milczenia byliśmy z powrotem na miejscu. Każdy rozszedł się w swoją stronę, żeby osiodłać konia. Ja zajęłam się moim ulubionym, a Fabian jego. Po tym spotkaliśmy się przed drzwiami stajni.
-To co, jedziemy?
<Fabian?>
-No, możemy pojeździć... Widzę, jak się rwiesz - zaśmiałam się -Tak w ogóle jestem Lillith.
Uśmiechnęłam się
-Fabian.
Podążyłam za chłopakiem z powrotem w stronę stajni. Po chwili milczenia byliśmy z powrotem na miejscu. Każdy rozszedł się w swoją stronę, żeby osiodłać konia. Ja zajęłam się moim ulubionym, a Fabian jego. Po tym spotkaliśmy się przed drzwiami stajni.
-To co, jedziemy?
<Fabian?>
poniedziałek, 27 lipca 2015
Od Fabiana
PAN
Dziewczyna spojrzała na mnie.
- Telefon mi wpapdł do wody.
- Spoko gdzie -wskazała mi miejcse palcem.
Podeszłem, wody były do kolan wyciągnąłem telefon.
-Dzięki, ale pewnie i tak nie działa.
-Nie... wystarczy go wysuszyć i powinno być ok -uśmiechnąłem się.
-Zajmiesz się tym, ja nie mam do tego głowy...? -zapytała zmieszana.
-Taa... A tak tylko przyzszłaś posiedzieć czy może masz konkretny cel?
Westchnęła i spojrzała w taflę wody.
-Nie wiem przyszłam posiedzieć.
-Może pojeździmy czy coś, albo pomilczymy razem chyba że chcesz żebym zajął się raczej telefonem.
<Lili??>
Dziewczyna spojrzała na mnie.
- Telefon mi wpapdł do wody.
- Spoko gdzie -wskazała mi miejcse palcem.
Podeszłem, wody były do kolan wyciągnąłem telefon.
-Dzięki, ale pewnie i tak nie działa.
-Nie... wystarczy go wysuszyć i powinno być ok -uśmiechnąłem się.
-Zajmiesz się tym, ja nie mam do tego głowy...? -zapytała zmieszana.
-Taa... A tak tylko przyzszłaś posiedzieć czy może masz konkretny cel?
Westchnęła i spojrzała w taflę wody.
-Nie wiem przyszłam posiedzieć.
-Może pojeździmy czy coś, albo pomilczymy razem chyba że chcesz żebym zajął się raczej telefonem.
<Lili??>
piątek, 24 lipca 2015
Od Lilight
PAN
Zbudziłam się jak zwykle w swoim łóżku, w jednym z 3 pokoi w mieszkaniu ciotki. Ogarnęłam się, ubrałam.
Upięłam włosy w luźny kok i wyszłam z domu. Postanowiłam przejść się w okolicach stajni, może trochę z koniem. Wyszłam z domu i przeszłam w okolicę stajni piechotą. Poszłam w okolicę stawu. Podeszłam blisko wody i usiadłam przy brzegu, uważając, by się nie ześlizgnąć i nie wpaść do wody.
-Na cholerę było ci udawać chorobę, kiedy jechali na basen uczyć się pływać w podstawówce... - powiedziałam półgłosem siadając na brzegu. Ściągnęłam buty i delikatnie zmoczyłam nogi. Woda była przyjemnie zimna. Wyciągnęłam z kieszeni spodni telefon. Włączyłam go, lecz niechcący wyleciał mi z rąk wprost do wody.
-Kur...de!!! -krzyknęłam tak głośno, że było mnie słychać pewnie w całej okolicy. Siadłam z powrotem na ziemi i schowałam twarz w dłoniach, zaczynając delikatnie chlipać. Ten telefon był strasznie drogi... Po chwili usłyszałam czyjeś kroki w trawie. Podniosłam twarz i wytarłam policzki brudne z tuszu. Wstałam zauważając zbliżającego się przystojnego mężczyznę.
-Coś... Się stało? - spytał się
(Jakiś... Pan?)
Zbudziłam się jak zwykle w swoim łóżku, w jednym z 3 pokoi w mieszkaniu ciotki. Ogarnęłam się, ubrałam.
Upięłam włosy w luźny kok i wyszłam z domu. Postanowiłam przejść się w okolicach stajni, może trochę z koniem. Wyszłam z domu i przeszłam w okolicę stajni piechotą. Poszłam w okolicę stawu. Podeszłam blisko wody i usiadłam przy brzegu, uważając, by się nie ześlizgnąć i nie wpaść do wody.
-Na cholerę było ci udawać chorobę, kiedy jechali na basen uczyć się pływać w podstawówce... - powiedziałam półgłosem siadając na brzegu. Ściągnęłam buty i delikatnie zmoczyłam nogi. Woda była przyjemnie zimna. Wyciągnęłam z kieszeni spodni telefon. Włączyłam go, lecz niechcący wyleciał mi z rąk wprost do wody.
-Kur...de!!! -krzyknęłam tak głośno, że było mnie słychać pewnie w całej okolicy. Siadłam z powrotem na ziemi i schowałam twarz w dłoniach, zaczynając delikatnie chlipać. Ten telefon był strasznie drogi... Po chwili usłyszałam czyjeś kroki w trawie. Podniosłam twarz i wytarłam policzki brudne z tuszu. Wstałam zauważając zbliżającego się przystojnego mężczyznę.
-Coś... Się stało? - spytał się
(Jakiś... Pan?)
czwartek, 16 lipca 2015
Nowa członkini
Z przyjemnościa powitajmy Lillith nową członkinie naszego bloga.
Imię: Lillith
Nazwisko: Jonahson
Wiek: 19 lat
Płeć: kobieta
Rodzina: Nie żyje, po za tym nie pamięta imion (czyt. historię...).
Charakter: Dziewczyna raczej ogarnięta, miło nastawiona do ludzi. Jest otwarta i tolerancyjna. Rzadko się denerwuje. Łatwo dogaduje się z innymi. Zawsze dotrzymuje słowa i przyjaźni. Perfekcjonistka.
Ulubiony koń: Marsza
Partner: Nie wie, czy jest gotowa na związek.
Dzieci: ---
Historia rodziny: Lillith pochodzi z rodziny bogatej. Jej matka była lekarką, a ojciec prawnikiem. Miała dwa hobby - zapisywała WSZYSTKO do swojego pamiętnika, oraz jeździła konno. Miała klaczkę, Cherry, lecz zmarła ze starości. Rodzice, jako iż mieli dużo pieniędzy, co wakacje wyjeżdżali ze swoją córeczką na wakacje. Najczęściej do Anglii i do Grecji. W szkole była najlepszą uczennicą i przewodniczącą samorządu szkolnego. Gdy skończyła 17 lat, jej rodzice zapisali na nią cały swój majątek na nią. Potem mieli wyjechać (znowu?!...) do Grecji. Byli już bardzo blisko granicy, lecz ich samochód wpadł w poślizg, i uderzyli w drzewo. Rodzice zmarli, a ona doznała amnezji z powodu wstrząsu mózgu. Do szpitala przyniósł jej pamiętniki jej przyjaciel, który powiedział, iż wyjeżdża za granicę. Przeczytała pamiętniki i wszystko o sobie przypomniała, ale nie było w nich nic o rodzicach. Postanowiła kontynuować pasję i przyjechała tutaj.
Kontakt: howrse - julipati66
Imię: Lillith
Nazwisko: Jonahson
Wiek: 19 lat
Płeć: kobieta
Rodzina: Nie żyje, po za tym nie pamięta imion (czyt. historię...).
Charakter: Dziewczyna raczej ogarnięta, miło nastawiona do ludzi. Jest otwarta i tolerancyjna. Rzadko się denerwuje. Łatwo dogaduje się z innymi. Zawsze dotrzymuje słowa i przyjaźni. Perfekcjonistka.
Ulubiony koń: Marsza
Partner: Nie wie, czy jest gotowa na związek.
Dzieci: ---
Historia rodziny: Lillith pochodzi z rodziny bogatej. Jej matka była lekarką, a ojciec prawnikiem. Miała dwa hobby - zapisywała WSZYSTKO do swojego pamiętnika, oraz jeździła konno. Miała klaczkę, Cherry, lecz zmarła ze starości. Rodzice, jako iż mieli dużo pieniędzy, co wakacje wyjeżdżali ze swoją córeczką na wakacje. Najczęściej do Anglii i do Grecji. W szkole była najlepszą uczennicą i przewodniczącą samorządu szkolnego. Gdy skończyła 17 lat, jej rodzice zapisali na nią cały swój majątek na nią. Potem mieli wyjechać (znowu?!...) do Grecji. Byli już bardzo blisko granicy, lecz ich samochód wpadł w poślizg, i uderzyli w drzewo. Rodzice zmarli, a ona doznała amnezji z powodu wstrząsu mózgu. Do szpitala przyniósł jej pamiętniki jej przyjaciel, który powiedział, iż wyjeżdża za granicę. Przeczytała pamiętniki i wszystko o sobie przypomniała, ale nie było w nich nic o rodzicach. Postanowiła kontynuować pasję i przyjechała tutaj.
Kontakt: howrse - julipati66
Pupil: ---
~Juka
~Juka
sobota, 4 lipca 2015
piątek, 3 lipca 2015
Od Kate
ZMIANY
- To... może przejedziemy się w teren? - Zapytałam Gabrielle. Ta spojrzała na mnie uważnie , następnie na Spartana.
- No dobrze. A gdzie? - Zapytała.
- Może do jakiegoś ładnego lasu albo nad jezioro. - Zaproponowałam.
- Ok. idę osiodłać mojego konia. - Powiedziała i bez słowa poszła w głąb stajni. Osiodłałam mojego konia i wyprowadziłam na zewnątrz. Po chwili zobaczyłam Gabrielle idącą z piękną , duża klaczą.
- Jest śliczna! Jak ma na imię? - Westchnęłam.
Gabrielle?
- To... może przejedziemy się w teren? - Zapytałam Gabrielle. Ta spojrzała na mnie uważnie , następnie na Spartana.
- No dobrze. A gdzie? - Zapytała.
- Może do jakiegoś ładnego lasu albo nad jezioro. - Zaproponowałam.
- Ok. idę osiodłać mojego konia. - Powiedziała i bez słowa poszła w głąb stajni. Osiodłałam mojego konia i wyprowadziłam na zewnątrz. Po chwili zobaczyłam Gabrielle idącą z piękną , duża klaczą.
- Jest śliczna! Jak ma na imię? - Westchnęłam.
Gabrielle?
Od Gabrielle
ZMIANY
Patrzyłam na konia. Był piękny.
-I jak?
Wzruszyłam ramionami.
-Jest piękny.
-I świetnie skacze! Pokarzesz mi dla niego miejsce?
Bez słowa poprowadziłam dziewczynę i jej konia do drugiej stajni. Wybrałyśmy boks dla Spartana.
<Kate? Wybacz, brak weny>
Patrzyłam na konia. Był piękny.
-I jak?
Wzruszyłam ramionami.
-Jest piękny.
-I świetnie skacze! Pokarzesz mi dla niego miejsce?
Bez słowa poprowadziłam dziewczynę i jej konia do drugiej stajni. Wybrałyśmy boks dla Spartana.
<Kate? Wybacz, brak weny>
czwartek, 2 lipca 2015
Od Lucasa
IT'S BEEN A LONG DAY, WITHOUT YOU MY FRIEND
-Jess. - usiadłem przy niej.
W tedy Sam poszła do innego pokoju.
-Jess, co to są w ogóle za myśli, że Cię nie kocham. Kocham Cię z całego serca. - Przytuliłem ją i pocałowałem. Trochę się odsunęła i zapytała:
-To znaczy, że cały czas mnie kochasz?
-Kocham! I to najbardziej jak można! - Złapałem ją za kolana i ukląkłem przy niej.
-Chcesz zostać ze mną na zawsze? - otworzyłem pudełeczko z takim pierścionkiem:
<Jess??>
środa, 1 lipca 2015
Od Jess
IT'S BEEN A LONG DAY, WITHOUT YOU MY FRIEND
Otarłam łzy i spojrzałam na Sam.
-Sam... ja już nie daje rady... nawet Lucas... czemu wszystko musi być tak cholernie trudne!-mój smutek powoli zmieniał się w nerwy i to na faceta, z którym chciałam spędzić całe moje życie.
-Jess, uspokój się, my nic nie...
-Nie wy, ale ON! On udaje że mnie kocha, a przez ten czas nie pomyślał ani razu o mnie... mówił że mnie kocha, a teraz? Teraz nazywa mnie "Sam"! Jak ty byś się poczuła, gdyby twój chłopak nazwał Cię inaczej? Zrozum że nie mam pretensji do Ciebie, i może to zabrzmi samolubnie, ale chciałabym żeby mój własny "chłopak" przejmował się mną bardziej niż przyjaciółmi. Nie chcę tutaj nikogo obrażać ale... cholera! Brzmię teraz jak najgorsza diwa, myśląca tylko o sobie, ale tak się czuję...-dokończyłam niezdarnie żeby nie zabrzmieć jeszcze gorzej. Kątem oka zobaczyłam jakiś ruch przy drzwiach. Lucas patrzył na nas.
<Lucas?>
Otarłam łzy i spojrzałam na Sam.
-Sam... ja już nie daje rady... nawet Lucas... czemu wszystko musi być tak cholernie trudne!-mój smutek powoli zmieniał się w nerwy i to na faceta, z którym chciałam spędzić całe moje życie.
-Jess, uspokój się, my nic nie...
-Nie wy, ale ON! On udaje że mnie kocha, a przez ten czas nie pomyślał ani razu o mnie... mówił że mnie kocha, a teraz? Teraz nazywa mnie "Sam"! Jak ty byś się poczuła, gdyby twój chłopak nazwał Cię inaczej? Zrozum że nie mam pretensji do Ciebie, i może to zabrzmi samolubnie, ale chciałabym żeby mój własny "chłopak" przejmował się mną bardziej niż przyjaciółmi. Nie chcę tutaj nikogo obrażać ale... cholera! Brzmię teraz jak najgorsza diwa, myśląca tylko o sobie, ale tak się czuję...-dokończyłam niezdarnie żeby nie zabrzmieć jeszcze gorzej. Kątem oka zobaczyłam jakiś ruch przy drzwiach. Lucas patrzył na nas.
<Lucas?>
Od Kate
NOWE ZNAJOMOŚCI
Nowe znajomości
Spartan przechodził do płynnego , ekspresyjnego galopu. Odbił się z gracją , przefrunął nad przeszkodą i delikatnie opadł po jej drugiej stronie. Tak pokonaliśmy trzy oksery. Poklepałam kasztanka po spoconej szyi , uśmiechając się do siebie.
- to jak? Plaża? - Zapytałam . Ogier w odpowiedzi cicho zarżał i zaczął niecierpliwie deptać w miejscu. Zeszłam z niego i przywiązałam obok stajni , biegnąc do wynajętego pokoju. Przejrzałam moje rzeczy. W końcu zdecydowałam się na nowe spodenki i bluzkę.
Wtedy pomyślałam , czy nie pojechać na oklep. Wzięłam do ręki mój telefon i włożyłam w kieszeń.
Wybiegłam z pokoju. Gdy dotarłam do stajni , rozsiodłałam Spartana i wskoczyłam na jego grzbiet. Popędziłam go w stronę ścieżki. Przejażdżka była miła , powoli docieraliśmy na dziką plażę. Nagle na ziemi zobaczyłam dość świeże ślady kopyt , które prowadziły na plażę. Zza krzaków zobaczyłam konia , a trochę dalej siedzącego na piasku chłopaka.
Harrison?
Nowe znajomości
Spartan przechodził do płynnego , ekspresyjnego galopu. Odbił się z gracją , przefrunął nad przeszkodą i delikatnie opadł po jej drugiej stronie. Tak pokonaliśmy trzy oksery. Poklepałam kasztanka po spoconej szyi , uśmiechając się do siebie.
- to jak? Plaża? - Zapytałam . Ogier w odpowiedzi cicho zarżał i zaczął niecierpliwie deptać w miejscu. Zeszłam z niego i przywiązałam obok stajni , biegnąc do wynajętego pokoju. Przejrzałam moje rzeczy. W końcu zdecydowałam się na nowe spodenki i bluzkę.
Wtedy pomyślałam , czy nie pojechać na oklep. Wzięłam do ręki mój telefon i włożyłam w kieszeń.
Wybiegłam z pokoju. Gdy dotarłam do stajni , rozsiodłałam Spartana i wskoczyłam na jego grzbiet. Popędziłam go w stronę ścieżki. Przejażdżka była miła , powoli docieraliśmy na dziką plażę. Nagle na ziemi zobaczyłam dość świeże ślady kopyt , które prowadziły na plażę. Zza krzaków zobaczyłam konia , a trochę dalej siedzącego na piasku chłopaka.
Harrison?
Subskrybuj:
Posty (Atom)