piątek, 24 lipca 2015

Od Lilight

PAN

Zbudziłam się jak zwykle w swoim łóżku, w jednym z 3 pokoi w mieszkaniu ciotki. Ogarnęłam się, ubrałam.






 Upięłam włosy w luźny kok i wyszłam z domu. Postanowiłam przejść się w okolicach stajni, może trochę z koniem. Wyszłam z domu i przeszłam w okolicę stajni piechotą. Poszłam w okolicę stawu. Podeszłam blisko wody i usiadłam przy brzegu, uważając, by się nie ześlizgnąć i nie wpaść do wody.
-Na cholerę było ci udawać chorobę, kiedy jechali na basen uczyć się pływać w podstawówce... - powiedziałam półgłosem siadając na brzegu. Ściągnęłam buty i delikatnie zmoczyłam nogi. Woda była przyjemnie zimna. Wyciągnęłam z kieszeni spodni telefon. Włączyłam go, lecz niechcący wyleciał mi z rąk wprost do wody.
-Kur...de!!! -krzyknęłam tak głośno, że było mnie słychać pewnie w całej okolicy. Siadłam z powrotem na ziemi i schowałam twarz w dłoniach, zaczynając delikatnie chlipać. Ten telefon był strasznie drogi... Po chwili usłyszałam czyjeś kroki w trawie. Podniosłam twarz i wytarłam policzki brudne z tuszu. Wstałam zauważając zbliżającego się przystojnego mężczyznę.
-Coś... Się stało? - spytał się

(Jakiś... Pan?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy