poniedziałek, 16 stycznia 2017

Od Alice - Praca

Alice - Praca
Dziś wcześnie wstałam i wybrałam się do stajni. Prowadziłam dziś jazdę z Angeliką - 10-letnią dziewczynką. Agelika siedziała już na koniu, ale cały czas na lonży. Miała długą przerwę w jeździectwie.
~
Gdy dotarłam do celu przywitałam się z osobami, które były w środku i sama postanowilam się ogarnąć. Odwiesiłam torbę w szatni i zmieniłam buty na jeździeckie. Przygotowałam lonżę i kantar dla konia.
Wyszłam na zewnątrz ubrana w kurtkę i czapkę zimową z rospuszczonymi włosami.
Nagle usłyszałam warkot silnik samochodu. Wiedziałam, że to będzie Angelika ze swoją mamą.
- Dzień dobry. - przywitałam się z panią Howlings i podałam jej rękę. - Jestem Alice Marshall, będę uczyć pani córkę. - uśmiechnęłam się do dziecka.
- Bardzo się cieszę, że mogę panią poznać. Zostawię Angelikę na godzinę.
- Bez obaw, pani córka będzie pod dobrą opieką.
gdy kobieta odjechała, poszłyśmy po konia.
- No, Angelika. Dziś pojeździsz na Sekrecie.
Angela uśmiechnęła się.
Podałam jej uwiąz i poszłam z nią po wałacha. Po chwili był już przywiązany do słupka.
Dziewczynka od razu ogarnęła o co chodzi. Szybko wyjęła szczotki i kopystkę i mo paru minutach Sekret wyglądał wyśmienicie.
- Dobra robota. - pochwaliłam ją.
Pomogłam jej osiodłać konia i wyszłyśmy na halę treningową. Przyczepiłam lonżę do ogłowia i pozwoliłam dziewczynie wsiąść na konia. Ruszyłyśmy. Na początku cmokałam, aby było jej łatwiej. Mówiła, że już miała kłus i anglezowanie. Pora sprawdzić, jakie ma umiejętności. Machnęłam lekko batem i koń przyspieszył. Dziewczynka zaczęła anglezować, ale na złą nogę. Szybko ją poprawiłam. Następnie ćwiczyłyśmy kłus ćwiczebny.
- Rozluźnij się. - powtarzałam jej.
- Ale nie umiem! - odpowiadała.
- Wszystko się da. Spokojnie.
Angelika powoli ogarniała kłuś ćwiczebny. Zmieniłam kierunek biegu konia.
Pokazywałam też jej różne ćwiczenia na rozluźnienie na koniu oraz na prawidłową postawę na koniu.
Angelika ma duży potncjał, ale cały czas zapomina o pięcie w dół i staje na palcach.
~
Nasza jazda skończyła się. Dziewczynka była zmęczona, jak to bywa po długiej przerwie. Rozsiodłałyśmy wspólnie konia i odstawiłyśmy go do boksu.
Jej mama przyjechała i zapłaciła mi 45 zł - tyle biorę za jazdę.
- Do zobaczenia! - pożegnałam się z nią i jej mamą.
Poszłam zjeść jogurt, który spakowałam sobie do torebki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy