sobota, 7 stycznia 2017

Od Alice - Praca

Szybko przybiegłam do stajni. Zapukałam do biura Samanty i na szczęście nie byłam skazana na samotność. Przywitała się gorącym uśmiechem na twarzy pomimo chłodu na dworze.
Posiedziałam chwilę u niej i porozmawiałyśmy, ale przypomniałam sobie, że mam robotę. Powiedziałam przyjaciółce, że może jeszcze do niej wpadnę, ale na razie muszę ogarnąć boksy. Mrugnęła do mnie po czym wyszłam.
Poszłam do paszarni i napełniałam złoby koni jedzeniem. Niektóre to naprawdę nie umieją cierpliwie poczekać. Gdy szłam do boksu Nimfy z jedzeniem, ona zaczęła wystawiać głowę przez drzwi boksu i próbowała gryźć.
- Ej, Niśka. Przecież i tak dostaniesz. - powiedziałam do niej i klepnęłam ją w chrapy, po czym klacz się odsunęła. Musiałam jakoś dać jej do zrozumienia, że nie może mnie gryźć jak przynoszę jej paszę.
~
Gdy konie były nakarmione, główkowałam się, czy je wypuścić na pastwiska.
- Chyba dziś zrezygnujemy. - mruknęłam do siebie jak to mam w zwyczaju.
Na dworze było zimno, coś około -9 stopni.
Nawet w stajni było zimno, a ja cały czas chodziłam w kurtce i czapce. Poodkręcałam większość grzejników w budynku i założyłam drobniejszym koniom derki na zimę.
~
Poszłam do Samanty. Na moich policzkach pojawiły się czerwone rumieńce od zimna. Samanta w pokoju miała ogrzewanie, także było mi od razu cieplej. Dziewczyna poczęstowała mnie gorącą czekoladą i pierniczkami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy