PRACA
Wstałam wcześnie rano. Wyjątkowo tej nocy nie mogłam spać. Odwiedziłam i nakarmiłam konie. Stwierdziłam że pogoda sprzyja temu by wypuścić je na pastwiska. Rozdzieliłam je odpowiednio na łąki. Żaden koń nie został w stajni. Zima dała nam w kość i było na dworze trochę ślisko więc nie planowałam pracy z końmi. W sumie mogłam ćwiczyć na hali, ale każde wytłumaczenie jest dobre na lenia. Prawda? Pozamiatałam korytarz i poszłam po pastę do siodeł. Stwierdziłam że przyda się je wyczyścić i wypolerować. Przy pracy puściłam sobie relaksujące piosenki. Do stajni przyszła Kama i pokręciła się trochę w poszukiwaniu czegoś po stajni, w tym dniu była oprócz mnie jedyna osobą która odwiedziła stajnię. Z jednej strony dobrze bo konie będą miały trochę odpoczynku a z drugiej trzeba ostro brać się za ćwiczenie. Wyczyściłam w sumie 7 siodeł. Poszłam na pastwiska po konie i zagoniłam je do stajni. Niektóre z nich miały problem z trafieniem do swojego boksu, ale udało mi się wszystkie pozamykać w krótkim czasie. Nakarmiłam konie owsem, rozdałam po jabłku i dołożyłam siana i słomy. Ostatnią czynnością było uporządkowanie kilku drobiazgów w siodlarni, które nie były na swoim miejscu. Wieczorem znowu porządnie nakarmiłam konie i tak minął leniwy czwartek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz