TRENING
Wyczyściłam Karypsę i osiodłałam. Klacz przyzwyczaiła się już do siodła, największy problem jest na placu. Założyłam dodatkowo wytok i podogonie. Postanowiłam że poćwiczymy dzisiaj trochę skoki. Wsiadłam, zrobiłyśmy krótką rozgrzewkę i galop. Dobrze jej szło, chociaż na długich ścianach za bardzo się rozpędzała. Na placu przygotowałam już niewielką kopertę i stacjonatę. Przełożyłam bat do prawej ręki i docisnęłam prawą łydkę, bo na tą stronę koń ściągał najbardziej.
-Dalej.-szepnęłam i dołożyłam łydki, czując, jak zwalnia przed przeszkodą. Usiadłam głębiej w siodle. Byłyśmy tuż przed przeszkodą. Wypchnęłam klacz biodrami i użyłam bata. Klacz prześlizgnęła się nad przeszkodą z wielką gracją i niezłym zapasem. Poklepałam ją po szyi.-Jeszcze raz.-wyszeptałam i spięłam ją mocniej. Drugi skok - jeszcze lepiej niż poprzedni. Czas na stacjonatę. Zrobiłam szeroki łuk i najazd. Klacz zaskoczyła mnie, ponieważ zamiast wypychania jej musiałam lekko zwolnić. Karypsa niemal przefrunęła nad przeszkodą. Robiła taki zapas, że trudno w to uwierzyć iż były to jej jedne z pierwszych skoków. Zauważyłam Rosal, która wyjeżdżała właśnie w teren.
-Ros, zobacz!-krzyknęłam. Dziewczyna obróciła głowę i spojrzała na mnie. Pokonałyśmy jeszcze raz obydwie przeszkody.-Nieźle co nie?
<Rosal??>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz