LORDZIE
-Nie odpuszczaj jej!-krzyknęłam odczepiając lonżę.-Łydka, bat! Wypychaj ją! Jeśli bat nie działa w łydkę po zadzie!-krzyknęłam, ale Nissy nie słuchała się, pokazując swoją upartość. Wiedziałam, że dziewczyna w końcu sobie poradzi, ale byłam wściekła na tego konia.-Zejdź!-krzyknęłam w końcu.
-Dam radę!-powiedziała siłując się z koniem.
-Zjedź do środka i zejdź z niej!-powtórzyłam. Tym razem dziewczyna posłuchała się. Wsiadłam na klacz i dopasowałam strzemiona. Wjechałam na ściany. Wszyscy pozostali wjechali do środka i zatrzymali się koło Vidiany.
-Kłus!-powiedziałam stanowczo i przycisnęłam klacz. Nie zareagowała, więc mocno strzeliłam batem w jej zad. Ruszyła powolnym kłusem. Dołożyłam jeszcze raz łydek, ale nadal nie reagowała. Rzuciłam bat, cofnęłam łydkę i kopnęłam ją piętą w bok. Klacz zrobiła wykop i zagalopowała. Zrobiłam jej "plombę", czyli po prostu mocno szarpnęłam za jedną wodzę. Stłumiłam jej energię i zwolniłam do szybkiego kłusu. Zebrałam ją, klacz wygięła wdzięcznie szyję. Docisnęłam łydki i wypchnęłam ją biodrami. Nadal nic się nie nauczyła. Cofnęłam pięty do tyłu i kopnęłam ją parę razy w bok, aż przyspieszyła do tempa, które mnie satysfakcjonowało. Zwolniłam do kłusu, a potem jeszcze raz zagalopowałam, tym razem przyspieszając do maksimum jej możliwości. Wjechałam do środka i zatrzymałam klacz.
-Jakby się nie słuchała rób to samo. Najwyraźniej jest praktycznie znieczulona na łydki i bat, ale ja już tego przypilnuje.-powiedziałam zadyszana i przekazałam jej wodze.-Wracajcie na ścianę. Kłus i zagalopowanie. Wszyscy na raz. Vidiana, prowadzisz.
<Vidiana??>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz