LORDZIE
-W sumie nie zaszkodzi mi jeździć na innym, ale przywiązałam się do Nissy a z nią bardzo dobrze mi się jeździ. Wolałabym być zawsze na jednym koniu i pojadę na Nisce, jak się zgodzisz?
-Twój wybór -podała mi toczek. -Szykuj sobie ją.
-Ok.
Nie powiem osiodłanie jej nie było takie proste. Klacz kręciła się i wywijała. Z resztą przyzwyczaiłam się od tego wszystkiego. Poprowadziłam klacz na plac. Kamila zarządziła by podciągnąć popręgi, przygotować strzemienia i wsiadać na pociechy. Tak też zrobiłam. Stępując po placu Niska była spokojna, ale trudno było nią skręcać bo stawiała opór. Na szczęście wzięłam bat, którym dawałam klaczy znać, że ma się słuchać.
-No to kłus -usłyszałam od lonżującej jakąś dziewczynką Kamy.
Tak też chciałam zrobić. Docisnęłam łydkę a klacz nie reagowała. Docisnęłam mocniej i pokręciłam piętami pchając ją dosiadem. Też nic. Chwyciłam bata w drugą rękę i docisnęłam łydę poganiając batem. :) Zadziałało klacz opornie kłusowała. Krążyłyśmy po kółku. Robiąc kilku minutowe przerwy. Trzeba było galopować! Niechętnie zwolniłam kłus, usiadłam w siodle i dalam łydę z przyłożeniem bata.
-Szlak! -powtórzyłam czynność kilka razy. -AA!! -próbowałam zła dalej.
<Kama? Poradź jej co robić ;)>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz