piątek, 27 lutego 2015

Od Samanty

JEJ

-No fajnie, tylko było by lepiej lecieć z innymi ludźmi..
-A tam.
-No dobrze będzie.
-Sam pokarz mi ci wzięłaś.
-Oks. - otworzyłam torbę i zaczęłam jej pokazywać:
3.Samanta:



 

-Aha spoko.
-Pewnie dla Ciebie mało....
-No trochę..
-Ale pójdziemy na zakupy po pierwszym.. - uśmiechnęłam się. - co o tym myślisz??

<Jessica??>

Od Jessicy

JEJ

-Hej Sam, gotowa na lot? Mam mega niespodziankę. Nie zgadniesz jakim samolotem lecimy!
-Co, klasa biznesowa?-spytała rozśmieszona. Pokręciłam głową i zawiązałam jej oczy.
-Sama zobaczysz.-zaśmiałam się i zaczęłam ją prowadzić.
-Ale ludzie będą się dziwnie patrzyć jak wejdę do samolotu z zawiązanymi oczami...
-O to się nie martw.-powiedziałam ją szybko i popchnęłam w kierunku jednego z wejść do samolotu.-Uwaga, schody!-powiedziałam, a po chwili byłyśmy w środku. Sam zobaczyła to:

-Mamy prywatny odrzutowiec!-krzyknęłam. Sam spojrzała na mnie zdziwiona.
-Co?!-krzyknęła ze zdziwienia.
-Co, nie podoba Ci się?
<Sam??>

Od Samanty

JEJ

-Tak oczywiście.
-No to dobra.
-To widzimy się za godzinę na lotnisku??
-Tak dobry pomysł.

*******************************

Spakowałam się w domu.
Pojechałam szybko na lotnisko.
-O Jess.

<Jessica??>

Od Jess

JEJ

-Teraz już nie, ale musisz mi w czymś pomóc.
-No, co jest?-spytała zaciekawiona.
-Ostatnio zastanawiam się nad wyjazdem na chwilę do Niemiec. Kojarzysz Anky van Grunsven?
-Yyy... a kto to?
-Mistrzyni świata w ujeżdżeniu. Albo inaczej, kojarzysz konia Salinero?
-Nooo...-przeciągnęła Sam, ale wiedziałam że choć trochę kojarzy.
-Dyrektorka naszego klubu powiedziała że Anky mówi że myśli nad sprzedażą Salinero, a jeszcze do tego powiedziała jej że szukam ujeżdżeniowca i wiesz co? Anky powiedziała że jeśli chcę to mi go sprzeda i jest dla mnie tak jakby zarezerwowany! Mamy przyjechać sobie go obejrzeć na żywo i zrobić sobie jazdę próbną, pojedziesz, a raczej polecisz ze mną?
<Sam??>

Od Ernesta

PRZEPROWADZKA?

-No nie zbyt jeżdżę dla rozrywki bardziej, ale mogę Ci kibicować.
-Ok. 
-No to fajnie. Idziemy popływać? - dzień był gorący.
-No.... 
Popływaliśmy, a potem wróciliśmy do stajni. 
-Kami nie mogę dziś iść.
-Gdzie??
-Gdzie kol wiek. 
-Dlaczego.
-Bo chyba złamałem kostkę. - ledwo co stałem na nogach. 
-Jak.... dobra wsiadaj do samochodu. - pojechaliśmy do szpitala gdzie założyli mi gips.  
-Yyyyyy.................mmmmmmmm przepraszam....

<Kamila??>

Od Kamili

PRZEPROWADZKA?

Uśmiechnęłam się delikatnie, nachyliłam się nad koniem i pocałowałam go.
-Taka odpowiedź może być?-szepnęłam mu cicho do ucha i zanim zdążył cokolwiek powiedzieć krzyknęłam:
-Kto ostatni na końcu plaży ten... śpi w boksie!-i pogoniłam Fobię do bardzo szybkiego galopu. Zatrzymaliśmy się na końcu plaży.
-Wygrałem!-krzyknął Erno.
-Nie prawda! Ja wygrałam!-wrzasnęłam głośniej.
-No dobra, remis.-zaśmiał się. Fobie zaczęła dyszeć. Była już cała mokra od potu. Poklepałam ją po szyi. Biedna, już nie jest najmłodsza.
-Muszę dać odpocząć Fobii. Jest już zmęczona. Ale jutro jadę z Fobią i Little na zawody w potędze. Pojedziesz z nami? Jedzie też Ros, Sam i ta nowa jak dobrze pamiętam.
<Ernest??>

Od Sam

JEJ

-No dolej.
-Dobra tylko ty idź zmyj ten "cudny" makijaż.
-Ok.
Spałam u Jess bo nie byłam w stanie zbytnio wrócić do domu.

***********************************

Rankiem:
-Zrobiłam śniadanie.


-Jess to chyba nie masz zamiaru wyjeżdżać??

<Jessica??>

Od Jessicy

JEJ

Poklepałam dziewczynę po ramieniu.
-Sam, może to też był mój błąd, ale zrozum, ludzie się zmieniają. A ja wcale nie straciłam uczuć, ani nie zmieniłam się pod wpływem pieniędzy! Tak czy inaczej, ja też Cię kocham... jak siostrę oczywiście!-zaśmiałyśmy się. Nalałam nam po kieliszku wina. Podałam jeden Sam.
-Tylko mi nie mów, że wolisz Danielsa.-zaśmiałam się jeszcze raz.
-Jakbyś miała.-mruknęła cicho. Cmoknęłam z dezaprobatą.
-Te stare przyzwyczajenia, spróbuj choć raz czegoś lepszego! Wiesz ile to wino kosztowało?!
-No ile?-spojrzała na mnie dziewczyna.
-Nie chcesz wiedzieć, ale cholernie dużo więc nie pozwolę żebyś zmarnowała kolejny kieliszek!-uśmiechnęłam się złośliwie. Dziewczyna powoli opróżniła zawartość naczynia.
-Dobre, co nie? Chcesz jeszcze?
<Sam??>

Od Ernesta

PRZEPROWADZKA?

-Wiesz chyba nie jestem w stanie. - mówiąc to ledwo trzymałem się na nogach.
-A....
-Widzisz kiedy indziej.
-Pa..
Pożegnaliśmy się.
**************************
Następnego dnia:
-O Kami.
-Hej.
-Nie najlepiej wczoraj wyszło.
-yyy.......
-Morze teren??
-No tylko osiodłam Fobię.
-Ok..
Byliśmy już w terenie:
-Wiesz Kamila?
-Tak??
-Będziesz moją dziewczyną??

<Kamila??>

Od Kamili

PRZEPROWADZKA?

-Chętnie.-uśmiechnęłam się do chłopaka. Pocałowałam go jeszcze raz. Przebraliśmy się szybko w stajni i wsiedliśmy do samochodu. Podjechaliśmy do jakiejś dyskoteki. Zamówiliśmy drinki i zaczęliśmy tańczyć i śmiać się. Popiliśmy trochę i musieliśmy iść do domów na piechotę. Oczywiście w ogóle nam to nie przeszkadzało. Raz prawie wpadłam pod samochód, ale Erno mnie uratował. W końcu podeszliśmy pod mój dom. Westchnęłam ciężko, wiedząc, że chłopak zaraz pójdzie do siebie.
-To co, może wpadniesz do mnie? Mam bardzo wygodne łóżko.-zaśmiałam się.
<Ernest??>

Od Samanty

JEJ

-Jess! - wpadłam do niej do domu i przytuliła się do niej.
-Sam?
-Jess proszę nie, zrozumiałam, że to był też mój błąd powinnam się cieszyć i się cieszyłam tylko, że ty tego nie widziałaś. Proszę nie! - płakałam na jej ramieniu. - Jess gdybyś to zrobiła złamałabyś moje serce i całe moje życie. Pamiętasz jak jechałaś na studia. Ja bardzo się cieszyłam, ale tak za tobą tęskniłam, że aż płakałam całe dnie i noce. Tylko nie chciałam, żebyś to widziała, żeby Ci nie było smutno. A ta akcja w stodole czy tam domu... W ogóle nasza przyjaźń.... Jess przepraszam przepraszam! Nie chcę abyś odjeżdżała... Proszę nie rób mi tego! A po co Ci inni przyjaciele jak masz mnie.... Nie liczy się ilość, tylko jakość. A ja poszłabym za Ciebie w ogień i inne żywioły. A nasze spólne wyjścia do tatuażysty, zakupy, picie. Jessica, ja nie wiem co  bym bez Ciebie teraz robiła.. Proszę zostań. - łzy lały mi się strumieniami, a makijaż już nie wspomnę. Dla Jess odwróciłabym świat do góry nogami..

<Jessi??>

Od Jessicy

JEJ

Popatrzyłam na nią i zagryzłam zęby. Ona w ogóle mnie nie rozumie! Odwróciłam się napięcie i podbiegłam do samochodu.
-Nienawidzę Cię Sam, nie umiesz się ze mną cieszyć niczym, a teraz mówisz że nie mam uczuć. To zawsze na Ciebie wszyscy patrzyli! To ty zawsze miałaś szczęście, pieniądze i przyjaciół, a ja?! Nikt się mną nie interesował, nikt mnie przy tobie nie zauważał, a teraz mówisz mi takie rzeczy!?-krzyknęłam. Dziewczyna chciała coś odpowiedzieć, ale ja już siedziałam w samochodzie. Ruszyłam do przodu. Nie rozumiem czego ona ode mnie jeszcze chce. Podjechałam do stajni. Wzięłam karton który stał za budynkiem i zaczęłam pakować wszystkie rzeczy, moje i Dakary.
-O, Jessi, pakujesz się?-usłyszałam głos Ros. Przetarłam oczy ręką jednocześnie rozmazując się.
-Chyba muszę poszukać innej stajni. Ale nie martw się, nie przez Ciebie, to chyba po prostu moja wina.-dodałam po czym ominęłam ją i ruszyłam z pakunkiem w rękach do siodlarni. Wzięłam rzeczy Dakary i wsadziłam do samochodu. Wzięłam moją przyczepę którą dawno temu kupiłam i stała przez długi czas na podjeździe. Wsadziłam klacz i pożegnałam się ze wszystkimi. Niedaleko mojego domu była stadnina sportowa, do której zawiozłam mojego konia. Sama wróciłam do domu i wzięłam butelkę wódki. Zaczęłam pić ją prosto z gwintu. Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi.
<Sam??>

Od Ernesta

PRZEPROWADZKA?

-Widziałem jak biegła w stronę stajni. 
-Dobra suwaj się. - powiedziała wsiadając na klacz. 
-To jedźmy. - popędziłem Nissy.
**********************************************
Obok stajni:
-Hej, hej jej szukacie??! - krzyknęła Emily trzymając Furię na lince.
-Furia! - Kamila zeskoczyła z konia i pobiegła w jej stronę. - Och Furia.
-To już emocje zeszły to morze wyskoczymy gdzieś razem?? - zapytałem Kamile.

<Kamila??>

Od Kamili

PRZEPROWADZKA?

Otworzyłam szeroko oczy ze zdziwienia. Odwzajemniłam pocałunek, ale po chwili poderwałam się na nogi.
-Furia!-krzyknęłam i rozglądnęłam się po plaży, ale nigdzie jej nie widziałam. Ernest wskoczył na Nissy i pogalopował wzdłuż linii wody. Usiadłam na piasku i zaczęłam się zastanawiać. Cieszyłam się że w końcu znalazłam sobie kogoś, ale czy jestem gotowa na poważny związek po tym wszystkim? Westchnęłam, bo potem naszły mnie myśli o Furii. Załamię się, jeśli coś się jej stało. Kochałam ją, prawie tak samo jak Fobię i najbardziej martwiłam się o te dwie klacze. Po chwili usłyszałam szelest piasku. Odwróciłam się. Zobaczyłam Ernesta na Nissy, ale ani śladu Furii.
-Widziałeś ją? Nic jej nie jest? Błagam, powiedz że ją znalazłeś!
<Ernest??>

Od Sam

JEJ 

-Tak kto znów. - poszłam odtworzyć.
-O Hej Sam!
-O panna bogata przyszła.
-Co?! 
-No to co usłyszałaś.
-W jakim to było znaczeniu??
-W takim, że ty nie zauważyłaś co z tobą zrobiły pieniądze!
-Nic ze mną nie zrobiły! Po prostu ty się zmieniłaś! 
-Ja! Ja? Jess, że co... -powiedziałam płacząc. - Jess ja Cię kochałam! Nie jak przyjaciółkę. - w tedy ona przerwała mi:
-To znaczy, że już nie ma naszej przyjaźnie?!
-Jess ja Cię kocham jak siostrę. I nie ważne jaka będziesz zawszę będę Cię kochała. 
Zamilkła.
-Ja po prostu nie chcę abyś zmieniła się bo masz nie wiadomo ile pieniędzy. - mówiłam przez łzy. 
-Brakuje mi Ciebie tej ciebie dla której pieniądze nie miały znaczenia.
-Samochód, dom wiadome ale powinnaś kupić coś jeszcze uczucia, ale tego nie da się kupić, a piosenkę posłuchałaś?? - byłam cała zalana łzami....

<Jessica??> 


Od Jessicy

JEJ

Nie rozumiałam o co jej chodzi. Dopiłam koniaka do końca i włączyłam telewizor. Nie było nic ciekawego więc szybko poszłam spać. Obudziłam się rano. Pomyślałam że pojadę do stajni. Podeszłam do Dakary. Od dawna myślałam, żeby dokupić jej jakiegoś towarzysza, może za niedługo będzie go miała. Tym razem zauważyłam że Flika nie jest sprowadzona z pastwiska, a Sam nigdzie nie ma. Postanowiłam że do niej pojadę. Zapukałam do drzwi, ale nikt nie otworzył, więc zapukałam jeszcze raz. Tym razem za drzwiami usłyszałam ruch.
<Sam??>

Od Samanty

JEJ

-No dobry.... Tylko widzisz wolałabym Jack'a Danielsa.
-To świństwo!
To mnie całkowicie przygnębiło.
-Muszę do łazienki. - powiedziałam.
Zaczęłam płakać w łazience.
-Sam? Co ty płaczesz??
-Nie nie. Tylko, tylko poprawiam makijaż.
-Aha.
Wyszłam z łazienki.
-Wiesz Jess muszę już jechać.
-Tak szybko?
-No wiesz. To ja lecę pa.
-Pa.
Wsiadłam w Madzie i pojechałam do mojego przytulnego domu. Wyciągnęłam Danielsa i zaczęłam pić.

<Jessica??>

Od Jess

JEJ

Wsiadłyśmy do mojego samochodu. Przekręciłam kluczyki w stacyjce a silnik zaczął przyjemnie mruczeć. Włączyłam radio i ruszyłam do domu. Po chwili czekałyśmy, aż brama przed moim domem się otworzy. Wyglądał tak:


Spojrzałam na Sam. Miała szeroko otworzone oczy.
-Jeszcze nie widziałaś mojego domu?-spytałam zdziwiona. Pokręciła powoli głową. Wjechałyśmy do garażu gdzie stało jeszcze kilka innych samochodów i motor. Weszłyśmy do domu, do dużego pokoju. Po jednej stronie stał duży bar, a po drugiej na ścianie wisiały regały zapełnione książkami. Wyciągnęłam małą skrzynię Hennessy Cognac Treasure Chest

Do dwóch kieliszków nalałam do połowy koniaka.
-Dobry, prawda?-spytałam podając jeden kieliszek Sam, a z mojego pociągając mały łyk.
<Sam??>

Od Samanty

JEJ

-Jess przecież Bistro to nasz ulubiony. - powiedziałam trochę zasmucona.
-Ale, no on był moim ulubionym.
To mnie zabolało. Czułam jak łzy gromadzą mi się w oczach więc szybko jej wytarłam.
Zjadłyśmy i nasza rozmowa nie była zbytnio ciekawa.
-To  morze zajedziesz do mnie? - spytałam ją.
-Dobra ale potem do mnie pojedziemy.
-Oks.
-Dobra to gdzie twój samochód??
-No na parkingu.
Szłyśmy parkingiem gdy Jess powiedziała:
-Pa Sam jaki czerwony grat! - zaczęła się śmiać.
-Jess to mój samochód.
-A....
Podeszłyśmy do mojej Mazdy:
  
-Dobra wsiadaj.
-Yyyyy...
Łzy zaczęły mi płynąc z oczu.
-To morze jedźmy do ciebie. - zaproponowałam.

<Jessica??>

Od Jessicy

JEJ

-Hej.-powiedziałam beznamiętnie. Byłam ubrana w:

-To co, idziemy?-spytała ochoczo. Skinęłam głową i ruszyłam z dziewczyną w stronę samochodu. Sam prowadziła, więc nie wiedziałam gdzie jedziemy. Pojechaliśmy do jakiejś restauracji. Usiadłyśmy przy wolnym stoliku.
-To nie trzeba rezerwacji?-zadziwiłam się. Sam pokręciła przecząco głową. Akurat podszedł do nas kelner.
-Poproszę białe wino i jagnięcinę.-powiedziała dziewczyna składając menu. Spojrzałam pogardliwie na dość proste potrawy i nie za duży wybór win.
-To ja proszę to samo.-dodałam oddając kartę kelnerowi. Skinął do nas głową i odszedł.
-Nie możemy zmienić lokalu? Znam kilka ciekawych miejsc w których podają na prawdę dobre wina.
<Sam??>

Od Samanty

JEJ

-Morze spotkamy się gdzieś dzisiaj??
-No a o której??
-A morze o siedemnastej??
-No morze być.
-Ok to umówione.
Wsiadłam na Flikę i poszłam w teren. Cały czas myślałam jak Jess morze myśleć, że ja nie cieszę się z jej szczęścia.. Ale jak myśli o zazdrości. Chciało mi się płakać jak cały czas widziałam jak Jess się zmienia. Tęsknie za nią prawdziwą.
-Dobra zawracamy - powiedziałam do konia.
Wróciłam ja akurat wyrobiłam się na 17 godzinę.
Byłam ubrana w:


A jako dodatki miałam to:


-O hej Jess.

<Jessica??>

Od Jess

JEJ

Uderzyłam ręką o stół. Nie mogę w to uwierzyć! To zawsze jej się wszystko udawało, zawsze wszyscy zwracali na nią uwagę, mnie znali tylko dlatego że byłyśmy przyjaciółkami, a teraz?! Teraz kiedy mi się udaje ona mówi że się zmieniam, że nie jestem taka jak wcześniej! Kiedy mi się udaje ona nigdy nie będzie cieszyć się ze mną, a myślałam że jesteśmy przyjaciółkami... najwyraźniej myliłam się cały ten czas. Wstałam od stołu i ruszyłam w stronę samochodu. Za drzwiami stali paparazzi. Znowu to samo. Zauważyłam, że Sam stoi obok samochodu i patrzy na to wszystko. Udawałam że jej nie widzę i zaczęłam przedzierać się do auta. W końcu mi się udało.
~~~~~~~~~~3 dni później~~~~~~~~~~
Kupiłam trochę nowego sprzętu dla Dakary i postanowiłam że wybiorę się z nią na małą przejażdżkę. Unikałam Sam, nie chciałam w ogóle widzieć jej na oczy. Wjechałam do zacienionego lasu i odetchnęłam głęboko. Tu było tak spokojnie, pomyśleć że za niedługo gala... słyszałam że  Sam też ma być zaproszona. No, zobaczymy. Miałam białą koszulkę polo z napisem niemieckiego klubu jeździeckiego do którego od niedawna należałam. Oczywiście kto cieszył się z tego najmniej? Jasne że Samanta! Powiedziała że pieniądze mnie zmieniły. Nie mogę tego wytrzymać. To nie moja wina że chcę się rozwijać, a jakoś nikt nie ma ochoty ze mną trenować. Wróciłam do stajni. Większość czasu spędziłam na przycinaniu grzywy klaczy i czesaniu jej. Z zamyślenia wyrwał mnie zgrzyt otwieranego boksu obok. Odwróciłam się. W środku stała Sam z Fliką i odczepiała jej w tej chwili uwiąz. Poklepałam konia po szyi i nałożyłam na jej głowę skórzany kantar. Wyszłam z boksu i zaczęłam udawać że robię coś przy jej siodle.
-O, Jessica, cześć!-powiedziała radośnie Sam. Nie mogłam uwierzyć jaka teraz nagle stała się dla mnie miła.
-Sam.-skinęłam głową i przeszyłam ją spojrzeniem.
<Sam??>

Od Samanty

JEJ

-Co do takiej firmy??!! To  nie najlepszy pomysł. No wiesz kto tam tylko chodzi.
-Ale o co Ci chodzi Sam??
-Ty tego nie widzisz?!
-Czego?!
-Tego. - zaczęłam wskazywać na samochód, torebkę z diamentami, drogą biżuterie i inne.
-Ty jesteś zazdrosna!
-Co?! Co?!
-No to co usłyszałaś.
-Jess proszę wróć! - powiedziałam ze łzami w oczach.
Była wielka odmiana! Byłam ubrana tak:

A Jess tak jak nie ona:

-Jess zobacz na siebie. Ty tak nie wyglądasz.
-Teraz tak.
-Och Jess.
-Co?
-No chodzi mi oto, że byłaś bardziej kochana jak nie miałaś pieniędzy.
-No jesteś zazdrosna. Bo mi nigdy się nie układało, a teraz gdy mam wszystko o czym marzyłam jesteś zazdrosna.
-Jessi ja na razie lecę jak odsłuchasz piosenki zadzwoń.

<Jessica??>

czwartek, 26 lutego 2015

Od Jess

JEJ

Ostatnio w ogóle nie miałam czasu na nic! Dosłownie! Cały czas miałam gdzieś zaproszenia, a do stajni-0. Było mi przykro z tego powodu, bo długo nie widziałam Sam. Postanowiłam że w końcu do niej pojadę. Kończę studia więc będę miała dla wszystkich więcej czas. Zadzwoniłam do Sam.
-Halo?-odezwał się głos po drugiej stronie słuchawki.
-Hej Sam, to ja!-przywitałam się.
-Hej, zmieniłaś numer?-spytała zdziwiona.
-No, zmieniałam komórkę.-powiedziałam.-A czemu pytasz?
-Cały tydzień próbowałam się do Ciebie dodzwonić. A przesłuchałaś w końcu tą piosenkę?-dodała po chwili. O nie, zapomniałam.
-Yyy... Sam przepraszam, na prawdę wypadło mi z głowy.
-Aha... spoko, jakoś to przeżyję.-powiedziała. Zatrzymałam samochód przed stajnią i podniosłam okulary na czubek głowy, tak że pełniły w tej chwili rolę opaski.
-Ale przesłucham jak wrócę do domu. A teraz szybko, chodź na podjazd i jedziemy na kawę.
-Ale..
-Nie ma żadnego ale! Muszę Cię zabrać na kawę.-powiedziałam.
~~~~~~~~~~~~Po pół godzinie~~~~~~~~~~~~~~
Siedziałyśmy już w restauracji.
-Oo, widzę że zmieniłaś ulubiony lokal.-burknęła Sam rozglądając się po wielkiej sali.
-No, troszkę, ale zobaczysz że tu jest o wiele lepiej. Ja stawiam.
-Nie trzeba...
-Trzeba trzeba. To prosimy dwie caffe latte i do tego homara z kawiorem.-powiedziałam zamówienie.
-Jess, na prawdę mogę sama zamówić.-podniosła brew dziewczyna.
-Zobaczysz, posmakuje Ci!-powiedziałam i klasnęłam dłońmi.-No to opowiadaj, co tam u was? U Ciebie i Kaspra?-uśmiechnęłam się.
-A jakoś się żyje, ale rzadko się widujemy... to znaczy my we dwie.
-No wiem wiem, ale nie miałam czasu, teraz to nadrobimy. Za to mam niezłą wiadomość!-uśmiechnęłam się do niej.
-No gadaj, co jest?-zapytała zainteresowana.
-Dostałam propozycje do sesji w Playboy'u!-uśmiechnęłam się jeszcze szerzej.
-Zgodziłaś się?! Lucas się zgodził?!-zdziwiła się.
-A czemu miałby się nie zgodzić? Jeszcze z nim o tym nie gadałam, wolałam najpierw z tobą o tym pogadać, no to, jakie jest twoje zdanie?
<Sam??>

Od Sam

JEJ

-Kto co woli.
-Dobra biorę tego.
Szłyśmy starówką gdy ktoś zawołał:
-Jesteś idealna.
Obejrzałyśmy się. Podbiegł do nas jakiś chłopak.
-To morze sesja zdjęciowa?
-Sam co na to?? To jest szansa.
-No.
Pojechałyśmy do studia.
-To co zaczynamy.
Jess była szczęśliwa fotograf jej robił cudne zdjęcia.
-Mogę to dać do gazety??
-Do gazety?! Tak oczywiście. - Jess była szczęśliwa.
Rozjechałyśmy się do domów. Wróciłam MPK'iem no mój grat się zepsuł. Nie chciałam o tym mówić Jess.

******************************************
Następny dzień:
Jechałam kupiłam gazetę z..... Jessicą! Jess zmieniła się bogactwo strzeliło jej do głowy. To było...straszne. Była sławną osobą. Nie była zazdrosna tylko..... no brakowało mi jej.
Napisałam dla niej tą piosenkę:


<Jess??>

Od Jess

JEJ

Pokręciłam głową.
-Nie, w tym tygodniu nie mogę pływać.-odpowiedziałam.-Może małe zakupy?
-Jasne.-uśmiechnęła się Sam.
-To ja stawiam.-powiedziałam i wstałam od stolika. Wzięłam torebkę i ruszyłam w kierunku drzwi. Sam zrobiła to samo. Zatrzymałam się przed salonem samochodowym.
-Co tu robimy?
-Od dawno chciałam nowy samochód, teraz mnie stać na wszystkie więc czeka nas nie mały shopping.-zaśmiałam się. Mężczyzna otworzył nam drzwi. Od teraz jestem bogata, mogę robić i kupować co chcę! Po woli to do mnie docierało.
-Mogę w czymś pomóc?-zapytał inny. Skinęłam głową. Po chwili znalazłyśmy się przed wybranym przeze mnie modelem.
-I co Sam, niezły co?-spytałam, pokazując samochód:

<Sam??>

Od Ernesta

PRZEPROWADZKA?

-Kami. - podbiegłem do niej i położyłem jej głowę na moich kolanach i otarłem twarz bluzeczką.
-Dzięki Erno. 
-Spoko. 
Bałem się jej to powiedzieć.
-Yyyyy. - zawstydziłem się.
-Tak??
-Bo widzisz Kami od kiedy Cię poznałem spodobałaś mi się. - bałem się dalej mówić więc ją pocałowałem.

<Kamila??> 

Od Kamili

PRZEPROWADZKA?

Znieruchomiałam z zaskoczenia. Byłam cała mokra, a na dodatek wiał wiatr. Zaczęłam się cała trząść.
-Chyba powinniśmy już wracać.-powiedziałam szybko i wybiegłam na plażę. Wytarłam się szybko, ubrałam i wsiadłam na Furię, której znowu zaczęło odwalać. Wplotłam palce w jej grzywę, nawet nie zdążyłam złapać wodzy. Sięgnęłam po nie szybko, ale było już za późno. Furia zaczęła gnać przed siebie. Nie dopięłam jej do końca popręgu i siodło zaczęła się zsuwać. Wyszłam trochę przed nie i usiadłam praktycznie na jej szyi. Sięgnęłam ręku do popręgu i odpięłam go. Siodło opadło na suchy piasek, a klacz dodatkowo go zdeptała. Cholera, takie drogie siodło! Wróciłam na grzbiet, ale jak na złość koń stanął na zwisających jeszcze wodzach i je rozerwał. Nie miałam nad nią praktycznie w ogóle kontroli! Nie jeździłam z nią prawie w ogóle naturalsem, ani nawet na cordeo! Nie była przyzwyczajona, a galop stawał się coraz szybszy. Obciążyłam maksymalnie grzbiet konia, ale jej to  nie przeszkadzało. Nie pozostawało mi nic, jak tylko trzymanie się na niej i czekanie aż się zmęczy. No albo spaść z niej, na co w ogóle nie miałam ochoty. Chciałam się odwrócić, zobaczyć jak zareagował Ernest, ale nie dałam rady, bo Furia zaczęła strzelać baranki i skakać przez kałuże morskiej wody. Wbiegła na mokry piasek. Zamknęłam oczy, osłaniając się przed kropelkami wody i drobinkami mokrego piasku podrzucanymi przez impet uderzających kopyt.
<Ernest?>

Od Samanty

JEJ

-No nie zbyt. A co??
-Nie wiem co robić.
-Nie cieszysz się z pieniędzy???
-Nie no normalnie.
-Aha.
-A morze pójdziemy gdzieś?? - spytałam.
-Dobry pomysł.
-A morze pojedziemy na jezioro??

<Jessica??>

Od Jess

JEJ

Do stajni wbiegła Sam.
-Jessi!-krzyczała wesoło. Spojrzałam na nią bez większego zainteresowania.
-Co jest?-spytałam beznamiętnie. Sam wyciągnęła ku mnie jakąś karteczkę. Wzięłam ją i spojrzałam na nią, a potem na dziewczynę.
-AAAAAAAAAA!!!-wydarłam się podskakują jak piłeczka. Poszłyśmy potem z Sam na obiad. Oczywiście telefon leżał przy mnie cały czas. Miałam jeszcze ferie, więc do szkoły wracam za 4 dni. Westchnęłam. Z jednej strony wcale nie chce mi się tam wracać, a z drugiej nie mogę doczekać się aż spotkam Lucasa.
-Jess, obudź się.-zaśmiała się Sam pstrykając palcem przed moją twarz. Zamrugałam szybko. Westchnęłam i wzięłam się za jedzenie.
-To co robimy potem? Idziesz dziś do Kaspra?-zapytałam.
<Sam??>

Od Ernesta

Pomyślałem, że muszę zrobić pierwszy krok. Podbiegłem do niej i ją chwyciłem i pobiegłem w stronę głębszej wody.
-Erno! Ty warcie!
-Hehehe.
-Ej.
-No co?
-Zostaw mnie!
-Hehehe nie!
Pocałowałem ją.

<Kamila??>

Od Kamili

PRZEPROWADZKA?

Nie miałam na sobie stroju, ale jakoś mnie to nie przejęło. Zdjęłam bluzkę i bryczesy pokazując mój czerwono-czarny koronkowy komplet. Pewnym krokiem poszłam w kierunku wody, ale kiedy postawiłam jedną nogę na mokrym piasku od razu się cofnęłam. Spojrzałam na Ernesta, stojącego po pas w wodzie. Jak on może tam tak po prostu stać. Wiatr rozwiał moje włosy przyprawiając mnie o gęsią skórkę. Potarłam ręką o lewe przedramię i jedną stopą o lewą łydkę.
-Zimno!-krzyknęłam, ale chłopak tylko wodził oczami po moim ciele. Poczułam się dziwnie, nie wiedziałam czy się oburzać, czy cieszyć się z tego. Wzruszyłam ramionami i powoli wchodziłam do wody. Zanurzyłam się do wychodzi ud i zatrzymałam się. Ciarki ogarnęły moje ciało. Spojrzałam na chłopaka. Nadal się na mnie łapczywie patrzył. I co ja mam zrobić?!
<Ernest?>

Od Sam

JEJ

-Tak.
Weszłam Jessica trochę smutna.
-Jess...
-Tak??
-No bo widzę, że jesteś smutna.
-Nie coś ty.
-Jess, ale ja widzę i znam Cię bardzo dobrze.
-Och Sam ty tego nie rozumiesz.
-Ja?
-Widzę, że brakuje tobie Lucasa. - przytuliłam ją.
****************************
Dwa dni później.
Poszłyśmy kupić lotka. A na nazajutrz była kumulacja. I co się okazało, że Jessi jako jedyna trafiła szóstkę. A było 800000000000 miliardów.

<Jessica??>

Od Ernesta

PRZEPROWADZKA?

-No nie zbyt znam okolice.
-No to dobrze. 
-Ale nie tak szybko wiem gdzie pojechać. 
Jechaliśmy przez las i łąkę, aż w końcu dojechaliśmy nad gorącą plaże. 
-No ii?? 
-Jedź za mną. 
Usiedliśmy na skarpie. Zdjąłem bluzeczkę i szedłem do wody.
-Kami chodź.

<Kamila??>

Od Jess

JEJ

-Dobra, dobra.-powiedziałam chwytając go za ręce.
-Ale delikatnie!-powiedziała kiedy poderwałam go do góry. Przewróciłam oczami. Położyłyśmy go na łóżku. Sam spanikowana i drąca się na mnie pobiegła po wodę. Ja siedziałam na krześle przy łóżku i patrzyłam tępo na nieprzytomnego chłopaka.
-Jess co mamy zrobić?-krzyczała załzawiona.
-Dawaj to.-burknęłam i wyrwałam dziewczynie z ręki szklankę wody.
-Jessi co ty chcesz zrobić?-spytała, ale nic nie odpowiedziałam. Podeszłam do chłopaka i wylałam mu ją na twarz.
-Co jest?!-krzyknął wystraszony chłopak.
-Och, Kasper!-krzyknęła Sam i zaczęła całować chłopaka.
-To ja was zostawię.-powiedziałam i zamknęłam za sobą drzwi. Zaczęłam pisać z Lucasem. Tak mi go brakowało. Ale w końcu za niedługo wracam. Pomyślałam i rozmarzyłam się. Tak, noc z Lucasem na pewno dobrze mi zrobi. Usłyszałam trzask drzwi.
-Skończyliście już?!-zaśmiałam się i wyłączyłam telefon.
<Sam?>

Od Kamili

PRZEPROWADZKA?

-Jasne, tylko osiodłam Furię i możemy ruszać.-uśmiechnęłam się.-Energia ją roznosi, przyda się jej mały terenik.-dodałam i sięgnęłam po wiszący na boksie czaprak, podkładkę i siodło. Oczywiście Furia jak zawsze próbowała mnie ugryźć, ale i tak ją kocham. W sumie Ernestowi też się podoba. Nie mam serca jej sprzedać, może za kilka lat... nie mam pojęcia. Zamyśliłam się, dopiero obudził mnie stukot końskich kopyt. Spojrzałam za boks. Ernest był już gotowy!
-Gotowa?!-zapytał mówiąc głośniej.
-Tak, tylko jeszcze... yyy...-zaczęłam się jąkać nie wiedząc za co się zabrać. Chwyciłam popręg, nie zwracając uwagi na to że Furia znowu zaczęła się szczurzyć.-Ał!-krzyknęłam, kiedy klacz ugryzła mnie w tyłek. Po kilku minutach wyszłam na zewnątrz. Ernest siedział na Nissy i robił sobie strzemiona.
-Ok, możemy jechać. Znasz już tereny czy jeszcze nie?-zapytałam, a Furia zaczęła kręcić się w kółko i chodzić w miejscu pokazując że chce już iść.
<Ernest??>

Od Samanty

JEJ

-Co?! - rozdarłam się zobaczyłam bo jej nie wierzyła. To był Kasper!
-O boże Kasper! Kasper!!
-Sam nie panikuj.
-Ja mam nie panikować nie wiadomo co mu do cholery jest!
-O boże pewnie nie raz się bił i nie lepiej dostał.
-A jeśli jest mu coś poważnego?
-Na pewno nie.
Dobra dawaj go tu na łóżko.

<Jessica??>

Od Ernesta

PRZEPROWADZKA?

-Tak trochę śniadania. 
Uśmiechnęła się.
***********************************
Kilka miesięcy potem.
Kamila już wyzdrowiała. Bardzo spodobała mi się jej klacz Furia. Była taka dzika nie okiełzana. Wybrałem się do niej.
-To ty jesteś taka niegrzeczna?. - powiedziałem do klaczy głaskając ją. 
Zobaczyłem Kamilę nie wiedziałem co zrobić. 
-YYyy Cześć. 
-Hej. 
-Wybierzesz się ze mną na teren??

<Kamila??>

Od Jess

JEJ

-Sam nie panikuj!-krzyknęłam i chwyciłam dziewczynę za ramię. Jakaś postać ruszyła w naszym kierunku. Jęknęłam cicho ze strachu. W rogu pokoju zobaczyłam kij baseballowy. Chwyciłam go. Usłyszałam skrzypnięcie drzwi. Wzięłam zamach i uderzyłam mężczyznę w głowę. Upadł bezwładnie na podłogę. Wciągnęłyśmy go do środka.
-Jess, kto to?
-Skąd do cholery mogę to wiedzieć?!-wydarłam się zdenerwowana. Ściągnęłam mu kaptur który opadł mu na praktycznie całą twarz. Otworzyłam szeroko oczy.
-Sam?-szepnęłam.
-Co jest?
-Chyba właśnie przywaliłam twojemu chłopakowi.
<Sam?>

Od Sam

JEJ

-I co my zrobimy?
-Nie wiem.
Byłam przerażona. Pomyślałam, że mógłby być z nami Kasper.
-Jess i co teraz? Co??
-A ja mam wiedzieć?
-A jeśli to jakiś nożownik i przywozi ty swoje ofiary??!
-O Sam nie panikuj!
-Ja mam nie panikować?!
-No!
-Ale my nie wiemy od kiedy tu stoi!
-No.
-O Jess boję się.

<Jessica??>

Od Kamili

PRZEPROWADZKA?

Odchrząknęłam głośno widząc że chłopak się zamyślił.
-To masz tutaj jakąś rodzinę? Mamę, ojca?
-Nie mam mamy.-powiedział spuszczając wzrok. Westchnęłam ciężko.
-Przepraszam.-jęknęłam i sięgnęłam po jedną z pomarańczy. Obrałam ją, odłamałam kilka kawałków i podałam je Ernestowi. Skinął wdzięcznie głową i wziął je. Zjadł je dosyć łapczywie, ale widząc mój wzrok znowu się zaczerwienił i skupił wzrok na swoich butach.
-Jadłeś coś dzisiaj?-zaśmiałam się nie wiedząc co powiedzieć, żeby przestał się tak cały czas zawstydzać.
<Ernest??>

Od Jess

JEJ

Wzruszyłam ramionami.
-Powalę go moimi ruchami karate.-powiedziałam wywijając szybko rękami. Zaśmiałyśmy się.
-Ale tak na serio, co zrobimy?-zapytała jeszcze raz.
-Po prostu powiemy że zgubiłyśmy się i myślałyśmy że ten dom jest opuszczony.-odpowiedziałam i usiadłam przed kominkiem. Ziewnęłam i ułożyłam się wygodnie na dużym fotelu patrząc na tańczące ogniki. Pomyślałam o Lucasie. Ciekawe co robi. Przed oczami pojawił mi się obraz chłopaka, a potem rzeźni w której znalazłyśmy Wyrwija. O nie! Poderwałam się cała mokra. Oddychałam głęboko. Za ścianą szalał wiatr, śnieżyca się wzmogła. Nadal było ciemno. Wyciągnęłam telefon. 2 rano. Weszłam na Facebooka i zajrzałam na stronę stadniny, a potem napisałam do Luci. Zaczęliśmy do siebie pisać. Pomyślałam że bardzo chciałabym być teraz z nim. Nawet nie zauważyłam kiedy zasnęłam, ale obudził mnie kolejny koszmar. Śnił mi się Luca w łóżku z jakąś inną dziewczyną. Spojrzałam jeszcze raz na zegarek. 3 rano. Chyba już dzisiaj nie zasnę. Wyjrzałam przez okno. Otworzyłam szeroko oczy i podbiegłam do Sam.
-Sam! Sam!-krzyknęłam.
-Co... co się dzieje?-jęknęła.
-Jakiś samochód, tam za oknem!-krzyknęłam z nadzieją w głosie.
<Sam?>

Od Ernesta

PRZEPROWADZKA?

-Nie bój się o nią złapałem ją i nic jej nie jest. 
-Dzięki. 
Fajna dziewczyna. Trochę się speszyłem nie wiedziałem co powiedzieć. 
-Bardzo ładna klacz. 
-No..
Zobaczyłem jak Sam i Rosal wychodzą zostawiając mnie z Kamilą.
-Yyyyy....mmmmm - mruczałem nie mogąc wydusić z siebie ani słowa.

<Kamila??> 

Od Kamili

PRZEPROWADZKA?

-Sam to wszystko jest śliczne.-powiedziałam.-Dziękuję.-powiedziałam i przytuliłam ją.
-Jak się czujesz?-spytała Ros przypominając o swojej obecności.
-W sumie oprócz tego że ledwo oddycham to jakoś jakoś.-zaśmiałam się.
-To dobrze.-uśmiechnęła się i poklepała mnie po ramieniu. W tej chwili zauważyłam jakiś ruch przy drzwiach. Stał tam jakich chłopak, w sumie nawet przystojny.
-A to kto?-spytałam udając brak szczególnego zainteresowania nim.
-Nowy członek stajni.-odpowiedziały dziewczyny. Uśmiechnął się do mnie. Skinęłam mu głową na przywitanie. Podszedł i wyciągnął do mnie rękę.
-Ernest, miło poznać.-powiedział ochoczo. Skinęłam mu jeszcze raz głową.
-Kamila.-powiedziałam krótko. Widząc że nie zamierzam podawać mu ręki od razu spuścił ją i zaczerwienił się zmieszany zaistniałą sytuacją. Nagle przypomniałam sobie o jeszcze jednej rzeczy.
-A co z Furią?-spytałam. Dziewczyny również spuściły głowy.-Ktoś mi odpowie? Co z Furią?!
<Ktoś z nich??>

Od Sam

JEJ

-Dobry pomysł
Weszłyśmy do tego, a to okazało się być starym domem.
-Jej o co w tym chodzi??
-Nie wiem, ale to stary dom.
-No to to ja widzę.
W domu stało łóżko piec kaflowy i trochę drzewa.
-To rozpalmy w piecu. - powiedziałam patrząc na sporą kupkę drewna.
Naładowałam cały piec i podpaliłam. Powoli się rozgrzewał i ocieplał nieco środek.
-Już lepiej. - powiedziała Kamila.
-No o wiele.
Co dziwnego się okazało w domu był prąd. Poszłam się rozejrzeć i zobaczyłam lodówkę. Zajżałam do środka.... Była pełna jedzenia!
-Jess chodź zobacz!
Przyszła i zobaczyła ile tam było jogurtów.
-Zobacz datę przydatności.
Popatrzyłam i stwierdziłam:
-Dobre! Jeszcze zostało 15 dni!

*******************************

Pół godziny później:
Podłożyłam do pieca.
-Jess, a jeśli ktoś tu przyjdzie??

<Jessica??>

Od Jess

JEJ

-SAAAAM!!-wydarłam się na cały głos, ale odpowiedziała mi tylko niemal namacalna cisza. Nagle Dakara postawiła uszy do przodu i zaczęła nasłuchiwać. Poklepałam ją uspokajająco po szyi. Powiał zimny wiatr. Spojrzałam na telefon. Temperatura spadła praktycznie do -10*C! Wzdrygnęłam się, czując jak coś zimnego spada mi na kark. Zaczął padać śnieg! Śnieżyca! Praktycznie nic nie widziałam przez padające białe płatki. Stanęłam w strzemieniach żeby schować telefon. Akurat w momencie w którym sięgałam drugą ręką po wodze klacz ruszyła do przodu.
-Dakara!-wrzasnęłam czując jak wypadają mi nogi ze strzemion. Chwyciłam ją mocno łydkami i odchyliłam się do tyłu. Usłyszałam głuche uderzenie metalu o ziemię. Jedno strzemię odczepiło się i spadło na ziemię! Po chwili tak samo było z drugim. Teraz trzymałam się tylko łydkami, a wodze wisiały luźno na szyi konia. Chwyciłam się mocno przedniego łęku jedną ręką, a drugą wyciągnęłam po wodzę. Nagle klacz zatrzymała się a ja upadłam na cienką warstewkę śniegu. Przeleciałam jej przez szyję i uderzyłam plecami. Ugięłam nogi i ręce opierając się nimi o ziemię i stęknęłam nie mogąc złapać powietrza. Poleżałam chwilę próbując oddychać, aż w końcu udało mi się złapać powietrze. Wzięłam głęboki oddech aż przy tym chrypiąc.
-Jess!-usłyszałam Sam, a potem poczułam jej rękę próbującą mnie podnieść. Trochę mnie zamroczyło. Usiadłam na ziemi, a dziewczyna zaczęła otrzepywać mnie ze śniegu.
-Może przeczekajmy śnieżycę w tamtej stodole?-wykaszlałam wskazując na mały budynek stojący na środku polanki.
<Sam?>

Nowy Członek!

Powitajmy Ernesta!



Imię: Ernest
Nazwisko: Bejm
Wiek: 23 lata
Płeć:  mężczyzna
Rodzina: Aleksander Bejm - ojciec Malina Bejm - siostra
Charakter: Skryty w sobie. Lecz zawsze chce się pokazać z jak najlepszej strony najczęściej u dziewczyn
Ulubiony koń: bardzo mu się podoba prywatny koń Furia
Partner: szuka
Potomstwo: -
Historia rodziny: Matka zginęła w wypadku lotniczym 4 lata temu
Kontakt: Flika
Pupil: -

Od Samanty

PRZEPROWADZKA?

-No jakieś półtora miesiąca.....
-O Jezu. 
-Ale wszystko jest już dobrze.
-A tak naprawdę?
-No Ci mówię jest wszystko dobrze. 
-Och Sam....
-Tylko się nie przemęczaj. Poczekaj zaraz wracam. - wyszłam z sali i pobiegłam do samochodu. Gdy przyszłam położyłam to na stoliku :
  

I w ozdobnej torebeczce dałam jej to:

-A to tak, żeby Ci pokazać, że o tobie nie zapomnę. - dałam jej to:

<Kamila??>

Od Samanty

JEJ

W ogóle nie wiedziałam gdzie była. Wielka dezorientacja.
-Jess! Jess! Jess nie wygłupiaj się!
Byłam przestraszona.
-O Boże. Hati! Hati! - krzyczałam z nadzieją, że pies mnie usłyszy. - No Hati! Jess! Gdzie jesteście!
Bałam się.
-O boże Jess!
-Jess!

<Jess??>

Od Kamili

PRZEPROWADZKA?

-Sam nie przepraszaj mnie, wiem że masz dużo ważniejszych spraw.-powiedziałam obojętnie. Sam otworzyła już buzię żeby coś dodać, ale ja powstrzymałam ją tylko ruchem ręki. Nawet nie zauważyłam kiedy zasnęłam. Obudził mnie lekarz, zmieniający kroplówkę. Dopiero teraz zobaczyłam że jestem podłączona do całego szeregu sprzętu, którego wcześniej tu nie było. Za drzwiami stała Sam z łzami w oczach, ale wyraźnie się uspokajała. Chciałam się podnieść żeby usiąść, ale lekarz przytrzymał mnie stanowczo.
-Nie może się pani ruszać.-powiedział.
-Dlaczego? Co się stało? Przecież tego wcześniej nie było!-machnęłam zdenerwowana ręką. Lekarz uspokoił mnie. Zaczęłam kaszleć, a w ustach poczułam smak krwi.
-Musieliśmy przeprowadzić małą operację.-powiedział chcąc najwyraźniej uniknąć tematu.
-Ale miałam tylko złamany obojczyk...
-Mieliśmy nadzieję że operacja będzie zbędna, więc nie podawaliśmy niczego szczegółowego, ale miała pani uszkodzone płuco. Nie zwróciliśmy też uwagi że mały odłamek kości żebrowej utkwił w jednym z nich. Ale wszystko się udało, nie może się pani przemęczać przez jakiś czas.-powiedział i skinął głową w kierunku drzwi. Oczywiście od razu wbiegła Sam, a zaraz po niej Ros.
-Jak długo tu leżę?-zapytałam dziewczyn.
<Sam?>

Od Jessicy

JEJ

-No jakoś się żyje, a u ciebie?-zapytałam wypychając Dakarę biodrami poganiając do szybkiego stępu.
-A u mnie dobrze.-powiedziała i zrobiła to samo doganiając mnie po chwili. Robiło się coraz cieplej, śnieg już prawie stopniał, ale nadal nie było na tyle ciepło żeby pławić konie. Akurat o tym pomyślałam bo przed nami było jeziorko w którym zazwyczaj to robiłyśmy. Wzruszyłam ramionami i zakłusowałam. Dakara nerwowo podnosiła i opuszczała głowę, dając znak że chce przyspieszyć. Poklepałam ją po szyi. Popatrzyłam na Sam, która bardzo dobrze wiedziała o co chodzi. Siadła w delikatny półsiad i przyłożyła łydki. Ja tym razem odchyliłam się do tyłu i siadłem głębiej w siodło szykując się na niezłe przyspieszenie. Ja również się nie myliłam. Klacz czując działanie moich łydek od razu wyrwała do przodu. Nie dało się jej zatrzymać, pędziła jak oszalała. Odwróciłam się za siebie. Po woli traciłam z oczu Sam i Flikę. Próbowałam zwolnić konia, ale to dawało wręcz odwrotny efekt. Pomyślałam że lepiej dać wybiegać się klaczy, a najwyżej potem wrócę do nich. Po 15 minutach dzikiego biegu w końcu udało mi się zwolnić. Zawróciłam zdyszaną i spoconą klacz w drogę powrotną. Jechałam wolnym kłusem żeby dać odpocząć koniu, ale zaniepokoiłam się, bo nigdzie nie mogłam znaleźć Sam.
-Sam!-krzyknęłam po 30 minutach jazdy. Denerwowałam się, bo już dawno powinnam ją gdzieś znaleźć.-SAM!!!-powtórzyłam głośniej.
<Sam?>

Od Samanty

PRZEPROWADZKA?

W szpitalu:
-O Boże Kami!! - mówiłam nad nią zapłakana. 
Nikogo innego nie było u Kami. 
-O Sam. 
-Wszystko dobrze?
-No chyba, nie wiem.
-Masz złamany obojczyk. 
-Co?
-No. Ale dobrze, że nic mocniejszego. Jeszcze  nie wiem kiedy Cię wypisują, ale przepraszam.
-Za co?
-Za to że miałam dla Ciebie za mało czasu. Ale widzisz, przebaczysz mi??

<Kamila??>

środa, 25 lutego 2015

Od Kamili

PRZEPROWADZKA?

Od dawna myślałam nad zmienieniem domu... może nawet miasta. Ale od niedawna ta potrzeba nasiliła się. Czuję się tutaj taka sama i zastanawiam się żeby poszukać pracy gdzieś indziej. Nie rozumiem dlaczego zawsze kiedy wszystko wydaje się być okey nagle wszystko się zmienia. Od kiedy Sam ma chłopak, z resztą tak samo jak Ros nie mam żadnej bliskiej osoby, wszyscy mają swoje sprawy. Zatrzymałam się przed boksem Fobii. Przynajmniej ona mnie nigdy nie zostawiła. Pogłaskałam ją po łbie i dałam kawałek marchewki. Usłyszałam za sobą czyjeś kroki. Odwróciłam się, ale nikogo za sobą nie zobaczyłam.
~Wariujesz tutaj, musisz znaleźć sobie jakieś towarzystwo~ pomyślałam i odeszłam od klaczy osiodłałam Furię i wjechałam na ujeżdżalnię. Poczułam delikatny powiew wiatru i od razu przypomniał mi się pierwszy dzień w stajni. Odetchnęłam głęboko myśląc, ile od tego czasu się zmieniło. Skróciłam wodze i popędziłam konia do kłusu. Najechałam na drążki, ale klacz wyrwała się i zaczęła galopować przez nie. Szarpnęłam ją delikatnie za wędzidło ale to nie pomogło.  Pędziła dalej jak szalona, a ja nie mogłam nic zrobić. Nie wiedziałam o co jej chodzi. Nagle z zamyślenia wyrwał mnie fakt, że galopujemy wprost na ogrodzenie. Odchyliłam się jeszcze bardziej, ale w oszalałym galopie Furia ignorowała wszystko. Wiedziałam że nie wyhamujemy przed nim. Krzyknęłam głośno, ale krótko, bo po chwili zagłuszył mnie trzask łamanych desek i kości. Upadłam ciężko na ziemię stękając z bólu. Słyszałam głośne rżenie przerażonego konia. Próbowałam się podnieść, ale z trudem oddychałam. W kącikach ust poczułam spływające strużki krwi. Zaczęłam kaszleć, zadławiając się własną krwią. Usłyszałam jakiegoś mężczyznę krzyczącego moje imię, a potem sygnał pogotowia.
<Kto to??>

niedziela, 22 lutego 2015

Od Samanty

KOTEK

-Ale chyba źle pomyślałam ona też robi tatuaże.
-No to do niej.
-No..
-Ale to juto.
-No muszę się namyśleć czy czegoś jeszcze przy okazji nie zrobić.  Ale tak po za tym patrz mam nowy tatuaż - podsunęłam rękaw bluzy :

-No fajny. - uśmiechną się.
-Chodźmy nad jezioro. Proszę.
-No dobra.
Przygotowaliśmy konie i ruszyliśmy nad jezioro.
-Chodź do wody.
-Sam nie chce mi się.
-No weź!
-Co mam wziąć? - zaśmiał się.
-No chodź po prostu do wody.

<Kasper??>

Od Rosal

NIE

-To nie możliwe Sam! -siadłam z nią na Flikę.
-To mamy do niego jechać?
-Tak ja już z nim sobie pogadam!

***

Byłyśmy już na miejscu. Zsiadłam z klaczy.
 -Filiph!! Oszalałeś za kogo ty się uważasz!
 -Jak to? -udawał zdziwionego.
 -Stawisz mnie i moją przyjaciółkę w takiej sytuacji myślisz, że wybiorę ciebie! Mylisz się w ogóle już nie poświęcasz mi czasu co ty sobie wyobrażasz jak wrócę do domu masz być spakowany i wyniesiony. Biorę z tobą rozwód rozumiemy się! -chciał mi przerwać. -NIE ZAMKNIJ JUŻ SIĘ! Pakuj manatki i zostaw mnie dzieci i moich przyjaciół czy konie w spokoju następnym razem spotkamy się w sądzie! Przeholowałeś!
 -Ależ Ros...
 -NIE! Nie mam już kogoś kogo kochałam... nie było już kiedy urodziłam Biankę! Nie liczyłeś się ze mną! To koniec. -spojrzałam na Sam. -Chodź już musze się przejechać konno biorę Nimfę.

<Sam??>

Od Kaspra

KOTEK

-Dobra, będzie okey.
-Super to uzgodnione -uśmiechnęła się.
-Tylko ja nie wiem do kogo iść, może zrobimy u Ewy...??
-Ona specjalizuje się w kolczykach, ale poradzi nam może do kogo iść. -pomyślała.
-Ok.

<Sam??>

sobota, 21 lutego 2015

Od Samanty

ZRÓBMY COŚ!

-O Boże co Ci się tak śpieszy. Tak zostawaj nawet na jeszcze jedną noc.
-Aha ok. 
-Bardzo się cieszę, że poszłaś z nami na ognisko. 
-No ja też. 
-I w ogóle spoko z Ciebie osóbka. - uśmiechnęłam się. - No to ja biorę się za śniadanie. 
Przygotowałam jajecznicę:
 
Potem na dojadkę jogurt z płatkami:

-Pyszne. - powiedział Kasper.
-No... - przytaknęła Lay
-Lay??
-Tak Sam??....
-No wiesz chciałam z tobą tak na poważnie porozmawiać.
-Tak?? - powiedziała przestraszona.
-No bo widzisz wiele osób bierze mnie za świrusa z powodu moich tatuaży. - popatrzyłam na mój nowy nabytek:

-A ty bierzesz mnie za dziwną osobę???

<Layla??>

Od Layli

ZRÓBMY COŚ!

-I jak podobało ci się?-spytała Sam.
Było bardzo fajnie!
-Cieszę się. A dobrze się czujesz?-faktycznie trochę źle się czułam ale mimo temu odpowiedziałam:
-Nie, nie wszystko dobrze.-uśmiechnęłam się.
-Ok.
-Mam zostać na śniadanie czy już iść?-sprawdziłam na telefonie że już 10.00.

<Sam??>

Od Samanty

ZRÓBMY COŚ!

-Dobra chłopaki nacięli drzewa. - stałam na brzegu tego jeziora:

Wyciągnęliśmy spore zapasy alko. Po 5-tej rano wróciliśmy do domów wszyscy doszczętnie pijani.
-Kas dziś u mnie śpisz. - powiedziałam chwytając go za rękę.
-Spk.
-Sam ...
-Tak???
-Mogę u Ciebie spać?? - spytała Layla
-Ta.
Wyszło potem, że spali u mnie : Jessica, Kasper, Layla i Lidia.
*************************
O 14:00
-I jak się podobało?? - spytałam Laylę.
<Layla??>

Od Layli

ZRÓBMY COŚ!

Sam powiedziała że jadę na ognisko! Tak się cieszę.
-Serio?
-No tak-Sam uśmiechnęła się.
-A gdzie ono jest?
-Tam niedaleko, chodź za mną.
Szłyśmy bardzo krótko a potem Sam przedstawiła mi wszystkich. Bardzo dużo tu sympatycznych ludzi. 
-Hej to jest Layla-Przedstawiła mnie Sam-Layla to są:...-i przedstawiła mi wszystkich.
-Zaraz będzie ognisko!-chyba powiedziała to Sam ale nie jestem pewna.

<Sam?!>

Od Samanty

ZRÓBMY COŚ!

Szłam korytarzem gdy nagle zobaczyłam no tą dziewczynę.... jak jej było?? A no Laylę.
-Hej!
-Cześć... - odpowiedziała speszona.
-No bo wiesz ja zwołałam już wszystkich tylko ty zostałaś..
-To znaczy??
-To znaczy, że idziesz z nami na ognisko??!

<Layla??>

Od Samanty

NIE!

-To świetny pomysł. Wtedy byłabym bardziej rozpowszechniona.
-No widzisz bo ja mam same dobre pomysły.
-No na pewno. - przekomarzałam się  z nim.
-Chodźmy na stajnie.
-No.
***************************************
W stajni:
Poszłam do Fliki.
-Co tam??
Mruknęła. Osiodłałam ją i miałam zamiar ruszyć w teren w tedy ustał mi na drodze Filiph.
-Czego chcesz?!
-Nic! Po prostu nie podskakuj mi bo w każdej chwili mogę cię zwolnić.
-Nie możesz!
-To nie ty jesteś właścicielem stajni.
-Ale jestem przyjaciółką Rosal i ona Ci nie pozwoli. - powiedziałam zsiadając z konia.
-No na pewno ona ci nie pomoże.
-Tak taki modry?!
Nagle uderzył mnie z liścia.
-Ty szmaciarzu!
Wsiadłam na Flikę i pogalopowałam w stronę Rosal. Spotkałam ją i jej wszystko opowiedziałam.
<Rosal??>

piątek, 20 lutego 2015

Od Samanty

KOTEK

-Kasper to naprawdę ty? - zaśmiałam się. - Zeszczę parę dni temu byłeś przeciwny nowemu tatuażowi.
-No ale opinie się zmieniają.
-Ale widzisz ręce mam już zajęte.
-A lewa?
-Mam na nią plan.
-Aha.... To jednak nie.... - powiedział rozczarowany.
-Ja bym odmówiła tatuażu.... chyba nie byłabym sobą. Ale przy uchu... Nie, nie. Na!!!...
-No na czym?
-NA PALCU! Co o tym myślisz??

<Kasper??>

Od Rosal

CZEŚĆ

Dziś w stajni była nowa dziewczyna Layla. Wyglądała na sympatyczną. Weszłam do środka. Stała z nią Sam.
 -Hej -przywitałam się.
 -Cześć -odparły obie.
 -To co może teren dziewczyny, Layla zapoznałabyś się z okolicą?? Zamawiam Dumę.

<Layla??>

Od Vidiany

LORDZIE

 Klacz była wyraźnie  ,,zbulwersowana'' poklepałam ją po szyi.
-Spokojnie maleńka, no dawaj nie potrzeba by znowu Kamila cię cisnęła. Nie wiem o co ci chodzi, zawsze dobrze współpracowałyśmy.
 Usiadłam mocniej i ruszyłam kłusem. Wtedy Nissy znowu nastawiła uszy i odskoczyła tym razem w bok.
 -CO CIĘ PŁOSZY! -zirytowana krzyknęłam na nią i mocno przyłożyłam łydy. Klacz posłusznie ruszyła ale zawsze w tym miejscu zwalniała kłus i niepewnie szła dalej. Przyszedł czas na galop. Zastęp się rozbił i dwie osoby na kółko galopowały. Przyszła moja kolej.
 -Vidiana próbujesz? -spytała Kamila.
 -No jasne nie damy się nie Nis! -poklepałam ją.
Delikatnie na zakręcie weszłyśmy w galop a w ,,przeklętym miejscu'' urwała do przodu!! Poczułam zimny wiat i delikatną grzywę Nissy na dłoniach. Nasz czas na galop minął a po stępowaniu zapytałam Kamy:
 -To nie jest tak, że klacz jest nieposłuszna tylko bała się czegoś. Może wiesz co ją płoszyło??

<Kamila??>

Od Kaspra

NIE!

 -Sam, ty masz niezwykły talent, nie zostaw tego tylko dla siebie!
 -Co masz na myśli?
 -No najlepiej by cały świat dowiedział się jaka jest utalentowana moja dziewczyna! -objąłem ją.
 -I niby co mogę??
 -Idź do jakiegoś programu no nie wiem coś ja Devoice of poland czy coś. Przemyśl to skarbie.

<Sam??>

Od Kaspra

KOTEK

 -Sam! Wyglądasz rewelacyjnie! -złapałem ją w pasie i pocałowałem.
 -Serio ci się podobam -przymrużyła oczy.
 -Ba... nikomu cię już nie oddam, rozumiesz nie ma tak dobrze -uśmiechnąłem się.
 -Ha a wcześniej to co brzydka byłam -zwątpiła.
 -Nie, ale teraz widać twoje piękno jakiego wcześniej jeszcze nie widziałem. Pasuje ci tak, a wracając do tatuaży teraz ci z nimi ładnie, w sumie to przemyślałem wszystko i zróbmy sobie jakiś tatuaż naszej miłości na przykład:



 -Jak to... -odparła zdumiona.
 -No przemyślałem to miedzy nami i ty nie byłabyś sobą bez tych swoich znamion -zaśmiałem się. -A tym co jest w nas trzeba się dzielić.

<Sam??>

Obserwatorzy