poniedziałek, 16 stycznia 2017

Od Alice - Praca

Alice - Praca
Dziś wcześnie wstałam i wybrałam się do stajni. Prowadziłam dziś jazdę z Angeliką - 10-letnią dziewczynką. Agelika siedziała już na koniu, ale cały czas na lonży. Miała długą przerwę w jeździectwie.
~
Gdy dotarłam do celu przywitałam się z osobami, które były w środku i sama postanowilam się ogarnąć. Odwiesiłam torbę w szatni i zmieniłam buty na jeździeckie. Przygotowałam lonżę i kantar dla konia.
Wyszłam na zewnątrz ubrana w kurtkę i czapkę zimową z rospuszczonymi włosami.
Nagle usłyszałam warkot silnik samochodu. Wiedziałam, że to będzie Angelika ze swoją mamą.
- Dzień dobry. - przywitałam się z panią Howlings i podałam jej rękę. - Jestem Alice Marshall, będę uczyć pani córkę. - uśmiechnęłam się do dziecka.
- Bardzo się cieszę, że mogę panią poznać. Zostawię Angelikę na godzinę.
- Bez obaw, pani córka będzie pod dobrą opieką.
gdy kobieta odjechała, poszłyśmy po konia.
- No, Angelika. Dziś pojeździsz na Sekrecie.
Angela uśmiechnęła się.
Podałam jej uwiąz i poszłam z nią po wałacha. Po chwili był już przywiązany do słupka.
Dziewczynka od razu ogarnęła o co chodzi. Szybko wyjęła szczotki i kopystkę i mo paru minutach Sekret wyglądał wyśmienicie.
- Dobra robota. - pochwaliłam ją.
Pomogłam jej osiodłać konia i wyszłyśmy na halę treningową. Przyczepiłam lonżę do ogłowia i pozwoliłam dziewczynie wsiąść na konia. Ruszyłyśmy. Na początku cmokałam, aby było jej łatwiej. Mówiła, że już miała kłus i anglezowanie. Pora sprawdzić, jakie ma umiejętności. Machnęłam lekko batem i koń przyspieszył. Dziewczynka zaczęła anglezować, ale na złą nogę. Szybko ją poprawiłam. Następnie ćwiczyłyśmy kłus ćwiczebny.
- Rozluźnij się. - powtarzałam jej.
- Ale nie umiem! - odpowiadała.
- Wszystko się da. Spokojnie.
Angelika powoli ogarniała kłuś ćwiczebny. Zmieniłam kierunek biegu konia.
Pokazywałam też jej różne ćwiczenia na rozluźnienie na koniu oraz na prawidłową postawę na koniu.
Angelika ma duży potncjał, ale cały czas zapomina o pięcie w dół i staje na palcach.
~
Nasza jazda skończyła się. Dziewczynka była zmęczona, jak to bywa po długiej przerwie. Rozsiodłałyśmy wspólnie konia i odstawiłyśmy go do boksu.
Jej mama przyjechała i zapłaciła mi 45 zł - tyle biorę za jazdę.
- Do zobaczenia! - pożegnałam się z nią i jej mamą.
Poszłam zjeść jogurt, który spakowałam sobie do torebki.

niedziela, 8 stycznia 2017

Komplet konia Victora

Victor zakupił taki oto komplet dla swojego konia:

kantar


ogłowie


ochraniacze

siodło


czaprak

szczotki

sobota, 7 stycznia 2017

Od Alice do Victor'a


Słyszałam głuchy dźwięk sygnału karetki. Nic nie widziałam. A może nie otworzyłam oczu? Nie mam pojęcia. Nie wiem, co się stało.
Chciałam się podnieść, ale nie mogłam. Chciałam pokazać im, że wszystko dobrze, ale nie było dobrze. Nie wiedziałam co robić, więc dałam sobie spokój. Zasnęłam.
~
Otworzyłam delikatnie oczy, tak, że nikt tego nie zauważył. Widziałam dziesiątki osób chodzącyh po szpitalnym korytarzu. Byłam na noszach, a do ręki miałam przypiętą kroplówkę. Czułam się okropnie. Wszystko mnie bolało. Po głowie i skroni ciekła mi gruba struga krwi. Mój oddech przyspieszył. Zamknęłam oczy. W tym momencie nie byłam w stanie myśleć.
~
Obudziłam się na szpitalnym łóżku. Słyszałam pikanie maszyny mierzącej tętno. Wzięłam głęboki oddech i otworzyłam oczy. Zauważyłam stojącego nademną Viktora. Uśmiechnęłam się do niego, bo tylko na to miałam siłę. Czułam się bardzo dziwnie, bo miałam głowę obwiązaną bandażami. Otworzyłam szerzej oczy i starałam się ogarnąć, co się dzieje.
Po chwili mruknęłam do Viktora:
- Co się stało? Dlaczego tu leżę?
W głowie miałam całkowitą pustkę, nie mogłam sobie nic przypomnieć.
Jedyne co pamiętałam to Viktora. Mężczyzna wszystko mi wyjaśnił.
Nagle zaczęłam sobie przypominać. Spadłam z konia...
- A co z Nimfą? - zapytałam ostrożnie.
- Wszystko u niej ok, ale nadal nie wiem, dlaczego się tak zachowała. - odpowiedział.
- Mhm.
Próbowałam się podnieść, ale nie mogłam. Od razu w mojej głowie pojawiałysię czarne scenariusze. Może mam złamany kręgosłup? A może nogi? Jednak o nic nie zapytałam. Usłyszałam jak pielęgniarka mówi coś do innej osoby:
- Ma rozbitą głowę i parę stłuczeń. Prawdopodobnie upadła na kamienie. Niedługo powinna wrócić do zdrowia.
Pielęgniarka spojrzała na mnie. Z pewnością mówiła o mnie. Rozbitą głowę? O nie...
~
Nagle pielęgniarka przyszła i zabrała mnie na dalsze badania. Spojrzałam optymistycznie na Viktora - jak to mam w zwyczaju - i uśmiechnęłam się, dając znak, że jest OK.

<Victor?>

Od Alice - Praca

Szybko przybiegłam do stajni. Zapukałam do biura Samanty i na szczęście nie byłam skazana na samotność. Przywitała się gorącym uśmiechem na twarzy pomimo chłodu na dworze.
Posiedziałam chwilę u niej i porozmawiałyśmy, ale przypomniałam sobie, że mam robotę. Powiedziałam przyjaciółce, że może jeszcze do niej wpadnę, ale na razie muszę ogarnąć boksy. Mrugnęła do mnie po czym wyszłam.
Poszłam do paszarni i napełniałam złoby koni jedzeniem. Niektóre to naprawdę nie umieją cierpliwie poczekać. Gdy szłam do boksu Nimfy z jedzeniem, ona zaczęła wystawiać głowę przez drzwi boksu i próbowała gryźć.
- Ej, Niśka. Przecież i tak dostaniesz. - powiedziałam do niej i klepnęłam ją w chrapy, po czym klacz się odsunęła. Musiałam jakoś dać jej do zrozumienia, że nie może mnie gryźć jak przynoszę jej paszę.
~
Gdy konie były nakarmione, główkowałam się, czy je wypuścić na pastwiska.
- Chyba dziś zrezygnujemy. - mruknęłam do siebie jak to mam w zwyczaju.
Na dworze było zimno, coś około -9 stopni.
Nawet w stajni było zimno, a ja cały czas chodziłam w kurtce i czapce. Poodkręcałam większość grzejników w budynku i założyłam drobniejszym koniom derki na zimę.
~
Poszłam do Samanty. Na moich policzkach pojawiły się czerwone rumieńce od zimna. Samanta w pokoju miała ogrzewanie, także było mi od razu cieplej. Dziewczyna poczęstowała mnie gorącą czekoladą i pierniczkami.

Od Alice - Praca

Budzik zadzwonił jednocześnie wybudzając mnie ze snu. Zręcznie wstałam i szybko ubrałam się w pierwsze lepsze ciuchy, czyli zielono-czarną koszulę w kratę i czarne bryczesy.
Zeszłam na dół i szybko zrobiłam sobie tosty z ketchupem i kawę na rozbudzenie.
~
Jak skończyłam jeść szybko założyłam cienką kurtkę, spakowałam się do torebki i szybko wyszłam.
~
Było wcześnie rano, więc spodziewałam się, że jestem sama na terenie stajni.
Powiesiłam torbę i kurtkę w szatni, po czym poszłam do paszarni. Szybko wymieszałam poranne pasze i co chwilę wynosiłam wiadra po czym wsypywałam do złobów.
Później sprawdziłam czy zmieniać ściółkę. Na szczęście nie było takiej potrzeby.
Poszłam do automatu i kupiłam sobie batonika zbożowego na drugie śniadanie, którego po chwili zjadłam.
Nadal nikogo nie było, a cała robota była już wykonana. Usiadłam sobie na ławce i wyjęłam telefon.

Od Alice do Samanty

Alice C.D. Samanta
Siedziałam na płocie przy pastwiku i patrzyłam na konie. Było około 9, zrobiłam już wszystko co miałam zrobić, czyli sprzątnęłam bosky, nakarmiłam konie i wypuściłam je na pastwisko.
Byłam sama w stajni. Nikt nie przyszedł, powoli zaczynałam się nudzić.
Nagle zza krzaków ujrzałam rudowłosą osobę, podbiegłam do niej i się przywitałam. To była Samanta. Porozmawiałam z nią chwilę.
- Już skończyłaś pracę? - zapytała z lekkim zdziwieniem.
- Tak. - odparłam i się uśmiechnęłam.
- Szybka jesteś. - Samanta do mnie mrugnęła i zdjęła czapkę z głowy. - W takim razie co powiesz na teren?
- Bardzo chętnie! - zgodziłam się. - To ja idę siodłać konia. Bierzesz Sekreta, prawda?
- Czytasz mi w myślach. - mrugnęła do mnie.
Poszłam na pastwisko. Chwyciłam uwiąz Nimfy i zręcznie podeszłam do klaczy. Ona zaś odbiegła galopem na drugi koniec pastwiska. Nigdy nie umiałam uganiać za końmi.
Podeszłam po raz kolejny, a ona znowu odbiegła. Wkurzyłam się i pewnie podeszłam do klaczy szybko chwytając ją za bok kantaru, zanim odejdzie i przypięłam uwiąz.
- Nie chce się pracować, co? - powiedziałam. - Spokojnie, będzie fajnie, zobaczysz.
Sekret stał już przywiązany, a obok niego chodziła Samanta. Przywiązałam Nimfę nieco dalej i zaczęłam ją czyścić. Przez śnieg ziemia robi się bardziej w błocie i na sierści kobyłki stworzyła się skorupa błota i piachu. Czyszczenie przyszło mi z trudnością, ale jakoś wyszło. Szybko założyłam klaczy resztę rzędu. Ja natomiast włożyłam moje termobuty i czapkę oraz rękawiczki zimowo-jeździeckie. Wsiadłyśmy na konie i pojechałyśmy w stronę polany obsypanej śniegiem.

<Samanta?>

Od Victor'a do Samanty

-Idealna na teren-przytaknąłem.
Jechaliśmy chwilę w ciszy.
-Kłusujemy?-spytałem w pewnym momencie.
-Oczywiście-uśmiechnęła się.
Popędziłem Nimfę do szybszego chodu.
-Masz tu jakiegoś swojego konia?- spytałem.
-Tak. Alię-odparła.
-Ja mam Breeze'ego.-powiedziałem.-A tak w ogóle ile już tu jeździsz?
-Ile? Od niepamiętnych czasów-zaśmiała się.
-A ja? Kilka dni-uśmiechnąłem się.
<Sam? Z weną kiepsko>

Od Victor'a do Alice

Nagle Nimfa ruszyła galopem i niespodziewanie skręciła. Alice zaskoczona spadła i uderzyła głową o ziemię. Dziwiłem się ze nie wzięła ze sobą kasku. Szybko zsiadłem z Breeze'ego. Ogierek grzecznie stał w miejscu. Także Nimfa zatrzymała się kawałek dalej i spokojnie żu ła trawę.Pobiegłem do Alice. Leżała nieprzytomna, ale oddychała. Dążącą ręką wyjąłem komórkę i zadzwoniłem na pogotowie. Podałem im gdzie jesteśmy, a oni powiedzieli, że za 20 minut będą. Do tego czasu miałem udzielić dziewczynie pierwszej pomocy. Słabo ją pamiętałem, ale i tak coś. Po najdłuższych 20 minutach w moim życiu przyjechała karetka. Zaplanowali Alice na noszach. Ja stałem nieruchomo i patrzyłem na odjeżdżający na sygnale pojazd.
*******
Siedziałem w szpitalu i zastanawiałem się co spowodowało dziwne zachowanie klaczy. Mój wierzchowiec wcale się w tedy nie stresował. Powiadomiono mnie, że Alice się obudziła, więc poszedłem do pokoju w którym leżała.
<Alice?>

Nowe Licytacje

Pojawiły się nowe licytację sprawdź Czy nie ma tam twojego idealnego konia! :D




Imię: Gladiator
Wołamy też: Dziki
Wiek: około 4 lata
Płeć: ogier
Rasa: Mustang
Numerek kompletu: (wszystko z zakładce Komplety Sprzętu)
Charakter: dziki, ale czuły, dominujący, nieprzewidywalny
Historia: Został kupiony od pewnej stajni zajmującej się łapaniem i sprzedażą mustangów
Umiejętności: 
Skoki-5
Ujeżdżenie-5
Odwaga-6
Cierpliwość-5
Wytrzymałość-8
Prędkość-7
Zaufanie-6
Współpraca-5
Status: -
Pochodzenie: Nieznane
Inne:
- narowisty
- umie chodzić po siodłem, ale zwykle zrzuca jeźdźców, jak każą mu robić to, czego nie chce
- umie całkiem nieźle skakać
Inne zdjęcia:
Link do strony pochodzenia zdjęć: http://barbarawheelerphotography.com/utah

*



Imię: Abaccus
Wołamy też: Łaciaty, Abe, Abek
Wiek: 8 lat
Płeć: wałach
Rasa: American Paint Horse
Numerek kompletu: (wszystko z zakładce Komplety Sprzętu)
Charakter: nieprzewidywalny, obcych traktuje z dystansem
Historia: Urodził się w hodowli tej rasy. Startował parę razy w zawodach western, ale nie przynosił dobrych wyników. Właściciel postanowił go sprzedać.
Umiejętności:
Skoki- 4
Ujeżdżenie-6
Odwaga-4
Cierpliwość-7
Wytrzymałość-5
Prędkość-5
Zaufanie-3
Współpraca-2
Status: -
Pochodzenie: 
M- Atelliera
O- El Dorado
Inne zdjęcia:


Link do strony pochodzenia zdjęć: http://venomxbaby.deviantart.com/gallery/10248436/Horse-Stock?offset=48

*


Imię: Lady Lind
Wołamy też: -
Wiek: 9 lat
Płeć: klacz
Rasa: Rocky Mountain
Numerek kompletu: -
Charakter: ułożona, miła, przyjazna, posłuszna
Historia: Urodziła się w stadninie pewnej rodziny, która wystawiła ją na sprzedaż.
Umiejętności:
Skoki-6
Ujeżdżenie-3
Odwaga-2
Cierpliwość-3
Wytrzymałość-8
Prędkość-6
Zaufanie-4
Współpraca-3
Status: -
Pochodzenie: 
M- Lady Hawk
O- Must Be Magic
Inne zdjęcia: 

Link do strony pochodzenia zdjęć: http://venomxbaby.deviantart.com/gallery/10248436/Horse-Stock?offset=48

*


Imię: Nordance Prince
Wołamy też: Książe, Siwy, Prince
Wiek: 6
Płeć: wałach
Rasa: Andaluzyjski
Numerek kompletu: (wszystko z zakładce Komplety Sprzętu)
Charakter: ułożony, czasem niegrzeczny, potrafi ugryźć lub kopnąc przy złm traktowaniu, nadaje się dla średniozaawansowanych i zaawansowanych
Historia: Został wychodowany specjalnie do ujeżdżenia w stadninie sportowej. Teraz jest wystawiony na sprzedaż.
Umiejętności: 
Skoki-4
Ujeżdżenie-6
Odwaga-7
Cierpliwość-5
Wytrzymałość-6
Prędkość-3
Zaufanie-4
Współpraca-7
Status: -
Pochodzenie: 
M- Nevada Sky
O- Napoleon
Inne zdjęcia: 


Link do strony pochodzenia zdjęć: http://venomxbaby.deviantart.com/gallery/10248436/Horse-Stock?offset=48

*


Imię: Must Be Magic
Wołamy też: Must, Magic, Siwy
Wiek: 4
Płeć: ogier
Rasa: koń achał-tekiński
Numerek kompletu: (wszystko z zakładce Komplety Sprzętu)
Charakter: nieprzewidywalny, energiczny, czuły, dominujący, przywódca stada
Historia: Kupiony z hodowli sportowej koni Akhal-Teke
Umiejętności:
Skoki-6
Ujeżdżenie-5
Odwaga-4
Cierpliwość-5
Wytrzymałość-5
Prędkość-7
Zaufanie-5
Współpraca-7
Status: -
Pochodzenie:
O- Sun Suprise
M- Miss Melody
Inne:
- jest podkuty na cztery kopyta
- ma dłuższą grzywę niż na zdjęciach
- startował w zawodach
Inne zdjęcia:
Link do strony pochodzenia zdjęć: 
http://venomxbaby.deviantart.com/art/gray-akhal-teke-stallion-1-618677387
http://venomxbaby.deviantart.com/art/gray-akhal-teke-stallion-2-626020254

Od Samanty do Kamili

-To ja ruszę naszego Ziemniaczka. - powiedziałam z zacieszem. - Ziemniaki górą.
Popędziłam jak najszybciej do stajni. Szybciutko wyczyściłam Bel i osiodłałam. Widziałam jak Kamila wesoło chasa po placu na Esemplare. Belinda szła żwawo.
-Co mała w końcu sobie pobiegasz.
Weszłyśmy na plac. W końcu podciągnęłam popręg. Ziemniaczek spuścił powietrze co trochę to mi ułatwiło zadanie. Wsiadłam. Stęp nie trwał długo bo kobyłka sama wchodziła w kłus. Po kilku pętlach i różnych manewrach, dałam jej odpocząć w stępie. Kami jeździła jak szalona po placu robiąc wolty i ósemki. Belinda znów ruszyła w kłus postanowiłam także zrobić 2 ósemki i 4 wolty. Klacz ma słabą kondycję przez nic nierobienie. Znów stęp tym razem dłużej. Lecz klacz nagle się wyrwała i ruszyła galopem. Teraz Kamila i ja galopowałyśmy po placu. Belinda po kilku kółkach już stępowała zsapana.
-Dobra ja za chwilę schodzę bo muszę jeszcze stajnię ogarnąć.
-To ja tobie pomogę.
-O dzięki.
Weszłyśmy do stajni, zdjęłyśmy siodła i ogłowia, a konie wypuściłyśmy na padok. Cały korytarz był w słomie i sianie.
Popatrzyłyśmy się na siebie na wzajem i zaczęłyśmy zamiatać w rytm muzyki.

<Kamila??>

Od Kamili Do Kamzee

Spojrzałam na dziewczynę i parłam się plecami o oparcie fotela biurowego.
-Rozumiem, że bardzo ją polubiłaś i nie zakażę ci nigdy na niej ćwiczyć, ale na razie nie mogę Ci jej sprzedać. Stadnina ma trochę kłopotów, a ja mam dużo pracy na głowie. Nie dam rady po prostu tak od razu oddać Ci jednego z naszych koni i nie umiem teraz ocenić całej sytuacji. Bierz ją kiedy chcesz, ale mam nadzieję że zrozumiesz.-powiedziałam, mając szczerą nadzieję że dziewczyna nie będzie na mnie zła, ani smutna.
Kamzee patrzyła tylko na mnie, ale nic na razie nie powiedziała.
-Rozumiem całą sytuację i bardzo mi przykro z powodu twojego wcześniejszego konia, ale nie teraz. Przyszłości nigdy nie mogę ocenić, także podejdź do mnie za miesiąc, może dwa, wtedy dam Ci ostateczną odpowiedź, dobrze?

<Kamzee? Przepraszam, przywiązałam się do naszych koni, na razie XD>

Od Samanty Cd Victor

-Oklep czy w siodle?
-Nie wiem, a ty?
-Dziś w siodle. - uśmiechnęłam się do chłopaka, boks Nim był naprzeciwko.
-A gdzie pojedziemy?
-Tam gdzie nas konie zaprowadzą. - zaśmiałam się.
Chłopak uśmiechną się ze zdziwieniem.
-Nie, no żartuję, co ty na zrobić pętlę. Wjedziemy z tamtej strony w lesie. - wskazałam ów miejsce - a wyjedziemy z tamtej. - pokazałam drugi koniec lasku. - będzie fajnie zobaczysz! - powiedziałam wesoła
-Też tak myślę.
Wyszliśmy ze stajni, podciągnęliśmy popręgi. I ruszyliśmy wolnym stępem.
-Pogoda jest świetna.
-Idealna na teren. - przytakną.

<Victor??>

Zmiany i informacje!

Witajcie, nie będę pisać dziś długiego posta, jak zazwyczaj, lesz chcę tylko szczerze powiedzieć co czuję i myślę. A więc, jak każdy może zauważyć, na naszym blogu jest dość mała aktywność. Wynika to na pewno nie tylko z waszej winy, ale również z naszych nieobecności (głównie moich). Ponieważ kocham ten blog i za długo istnieje, żebym po prostu pozwoliła mu "stać", nieruszany, bardzo was proszę, nasi drodzy jeźdźcy, abyście i wy przyczynili się do zmian i nowych pomysłów na blogu, w końcu jeśli was nie ma, nie ma również bloga.
Więc nie bójcie się pisać tego co myślicie, co chcielibyście tutaj zobaczyć, co wam się nie podoba itp, bo bardzo zależy mi, abym mogła wraz z wami i resztą administratorek wspólnie bawić się tutaj w przyjaznej i licznej atmosferze. Może wiecie jak "rozsławić" naszego bloga? Możecie pisać w komentarzach lub do mnie, jak i do reszty administratorek, my nie gryziemy! Bardzo nam na was zależy i mam nadzieję że wy również chcecie dobrze dla naszego bloga i naszych wspólnych historii.

Życzę wam miłego dnia i pozdrawiam,
~Kama (kamiciacho200)

Od Kamili Cd Samanty

-Sama jeszcze nie jestem pewna, ale możesz być pewna jednego - zawsze wrócę do naszej stajni, nawet jeśli miałabym siedzieć tam 20 lat.-zaśmiałam się
Usiadłyśmy przed kominkiem i oglądałyśmy zakupione rzeczy. Postanowiłam zostać na noc u Samanty, więc dopiero koło 10 dotarłyśmy do stadniny. Od niedawna pojawił jest u nas nowy jeździec, ale nie widuję go za często. W stajni jest dość cicho i spokojnie, niestety większość osób nie pojawia się tutaj, ale może kiedyś wrócimy do zatłoczonych siodlarni i placów do jazdy jak kiedyś.
Tymczasem nasze konie rozleniwiły się, przez rzadkie jazdy i stały na pastwiskach albo w boksach, więc nawet gdy wzięłam Esemplare okazało się, że wcale nie ma zamiaru grzecznie podążać za moimi wskazówkami. Wolał pobrykać sobie, albo ni z tego, ni z owego galopować ile sił w nogach, prawie wpadając na przeszkody, albo strącając stojaki moją nogą. Sam stała tylko i przyglądała się mojemu wysiłkowi z uśmiechem.
-Może pomożesz i weźmiesz któregoś, zobaczymy kto wtedy będzie się śmiał?-zaproponowałam ze złośliwym uśmieszkiem.

<Sam??>

Od Samanty do Kamzee

-MM jaki pyszny piach. - znów popadłyśmy w dziki śmiech (xD)
-Dobra pora pokazać jak się jeździ. - powiedziała dumnie.
-Yhymmm - zaśmiałam się.
Dziewczyna wsiadła na Am i po zakłusowaniu weszła w galop już była przy przeszkodzie kiedy Ami pokazała jej jak się jeździ w westernie i odskoczyła na bok pędząc dalej.
Dziewczyna zaczęła się śmiać. Ja przez śmiech nie mogłam założyć Sekretowi siodła.
-Teraz mi się uda, patrz i się ucz. - rzekła stanowczo.
Napęd jechała równo na przeszkodę. Jeden foul do przeszkody, półsiad i piękne przeskoczenie.
-Nooo ładnie teraz skoczyłyście.
To była przeszkoda 120cm. Ami dość dobrze skacze, a Kamzee bardzo dobrze się zgrywają.
-Świetnie wam idzie współpraca.
Dopięłam popręg, już ściślej i kłusem robiłam volty na każdym zakręcie.
-Sekret dziś w formie. - pochwaliłam go do dziewczyny.
-Ama śmiga jak wymarzona.
Poskakałyśmy jeszcze tak pół godziny.
Po rozsiodłaniu koni zapytałam Kam:
-Kami idziemy na pizzę?
-Jasne! Czemu nie.


<Kamzee??>

Podsumowanie Grudnia

A więc w grudniu za największą ilość opowiadań 100♦ dostaje....

Alice Marshall

Każda postać dostała 100♦ wypłaty co miesięcznej
Postacie i konie stały postarzone o 4 miesiące

                                                                                          Pozdrawiamy SN

Od Samanty Do Kamili

Łzy napłynęły mi do oczu. Ale jeśli chce się dalej uczyć.
-Kamila.. - powiedziałam po dłuższej chwili, wzięłam znów łyk herbaty i przełknęłam ciężko. - Rób jak chcesz, jeśli chcesz się dalej uczyć, to idź w przód. Lecz to strasznie długo. W stajni się dużo zmieni, na pewno pójdzie w przód, mam bynajmniej taką nadzieję. Ehh...
-Sam, sama nie wiem, ale chyba jednak wyjadę.
Miałam łzy, pełno łez. Moja przyjaciółka miała mnie opuścić... Wstałam podeszłam do niej i ją przytuliłam, ona także mnie przytuliła.
-Nie smutaj Sam.
-Ja? Co ty?! - uśmiechnęłam się. - Co teraz będzie?

<Kamila??>

Od Kamili Cd Samanta

-Jasne, czemu nie.-uśmiechnęłam się, biorąc łyk ciepłego napoju i usiadłam przy stole kuchennym.
Sam zrobiła to samo, rozglądając się po pomieszczeniu. Mój żołądek był ściśnięty ze strachu, ale jednocześnie byłam pewna mojego wyboru. Jedyne co mnie stresowało był fakt, iż prędzej czy później będę musiała przekazać tą informację dziewczynie, która siedziała po drugiej stronie, nieświadoma niczego.
Dopiłyśmy szybko resztę herbaty i wyszłyśmy na dwór. Padał drobny śnieżek, który zaścielał od kilku dni ulice i chodniki w Flagstaff. Wsiadłyśmy do czarnego Bentleya, który stał na moim podjeździe. Pomimo, że miasto było dość duże, szybko dojechałyśmy do jego serca, gdzie znajdowało się nasze stałe centrum jeździeckie.
Gigantyczny budynek wypełniony był po brzegi sklepami różnych marek jeździeckich, których kolorowe witryny aż zapraszały do środka. Oczywiście z zapałem odwiedziłyśmy prawie wszystkie z nich, choć nasze uśmiechy szybko znikały wraz z pustoszejącymi kieszeniami... i portfelami. W końcu stwierdziłyśmy że na dzisiaj skończyłyśmy i pojechałyśmy do domu Samanty.
Wyciągnęłyśmy wszystkie torby i usiadłyśmy w salonie. Dziewczyna od razu zaczęła wyciągać swoje zdobycze, pytając również o moje, ale ja wiedziałam że muszę jej to powiedzieć. Tu i teraz, albo nigdy.
-Co jest? Czemu nic nie mówisz?-spytała wyciągając nowy czaprak dla Jarvana.
-Muszę ci o czymś powiedzieć, Sam.-powiedziałam szybko i spojrzałam jej w oczy.
-Co się dzieje? Nie strasz mnie...
-Wracam na studia.-odpowiedziałam na jednym oddechu. Sam popatrzyła na mnie delikatnie rozkojarzona, ale z ulgą.
-To... świetnie? Nie wiem co dokładnie mam powiedzieć, ale... jaki kierunek?
-Biochemia, tylko że...-w tym momencie przerwałam moją wy powiedź i spuściłam wzrok, wbijając go w miękki, włochaty dywan, który znajdował się pod naszymi stopami.
-Że co?
-Że... dostałam się na Oxford i jak wiesz... to jest w Anglii... ale przyjeżdżałabym tutaj raz na jakiś czas, bo studiach wracam, ale to zajmie przynajmniej 4 lata, a nie wiem czy nie zostanę przy okazji na specjalizacjach z psychologii. Jeszcze nic nie potwierdzałam, ale jestem zdecydowana... chcę wyjechać jeszcze w tym miesiącu.

<Sam?>

Od Samanty Cd Kamila

-Wyglądają jak świeżo narodzone świnki.
-No tylko one zawsze będę mniejsze od tych chlewnych.
-Nawet słodkie.
-No są meega. - powiedziała śmiejąc się.
-No, spoko. Ale nie przepadam za takim gatunkiem. - uśmiechnęłam się.
-Popatrz tylko na nie! Są boskie!
-Kamila...Yyyy. To są świnie!
-Ale takie miniaturowe i słodkie.
-Patrz ta właśnie narobiła.
- Zaraz sprzątnę- machnęła ręką I poszła do kuchni po ręcznik po czym posprzatała po śwince. - dobra ty weź tą i zamieniamy je na dwór do zagródki.
Zachichotałam cicho. Kamila trzyma małe świnki w domu, co ona jeszcze wymyśli.
-Okay teraz będą szczęśliwie biegać po zagródce. - powiedziała zadowolona.
-Ty to masz pomysły. - zaśmiałam się.
-Napijemy się kawy, herbaty?
- Herbaty chętnie.
Podążyłyśmy do kuchni Kamili, dziewczyna nastawiła wodę I po chwili zalała wrzątkiem dwa kubki z zielona herbatą.
-Co Ty na małe zakupy jeździeckie?

<Kamila??>

czwartek, 5 stycznia 2017

Od Hailie -PRACA

PRACA

 Wstałam wcześnie rano. Wyjątkowo tej nocy nie mogłam spać. Odwiedziłam i nakarmiłam konie. Stwierdziłam że pogoda sprzyja temu by wypuścić je na pastwiska. Rozdzieliłam je odpowiednio na łąki. Żaden koń nie został w stajni. Zima dała nam w kość i było na dworze trochę ślisko więc nie planowałam pracy z końmi. W sumie mogłam ćwiczyć na hali, ale każde wytłumaczenie jest dobre na lenia. Prawda? Pozamiatałam korytarz i poszłam po pastę do siodeł. Stwierdziłam że przyda się je wyczyścić i wypolerować. Przy pracy puściłam sobie relaksujące piosenki. Do stajni przyszła Kama i pokręciła się trochę w poszukiwaniu czegoś po stajni, w tym dniu była oprócz mnie jedyna osobą która odwiedziła stajnię. Z jednej strony dobrze bo konie będą miały trochę odpoczynku a z drugiej trzeba ostro brać się za ćwiczenie. Wyczyściłam w sumie 7 siodeł. Poszłam na pastwiska po konie i zagoniłam je do stajni. Niektóre z nich miały problem z trafieniem do swojego boksu, ale udało mi się wszystkie pozamykać w krótkim czasie. Nakarmiłam konie owsem, rozdałam po jabłku i dołożyłam siana i słomy. Ostatnią czynnością było uporządkowanie kilku drobiazgów w siodlarni, które nie były na swoim miejscu. Wieczorem znowu porządnie nakarmiłam konie i tak minął leniwy czwartek.

Nowy członek !!



Motto: "Człowiek naraża się na łzy, gdy raz pozwoli się oswoić." - Antoine de Saint-Exupery "Mały Książe"
Szczegóły wyglądu: Szczupły i wysportowany, no i czego nie można zaprzeczyć w miarę przystojny. Jego ostre rysy twarzy nadają się do cięcia papieru, a oczy koloru stali komponują z bladą cerą i pełnymi wargami. Włosy dawno zniszczył rozjaśnianiem do białości, jeśli przez jakiś czas przestałby używać odżywek wyglądałyby jak garść słomy. Również wysoki, bo mierzący ponad 180 wzrostu.
Imię: Ariel
Pseudonim: Siostra za młodu nazywała go "Urokliwcem", czego szczerze nienawidził. Można mówić na niego Ariel, po prostu. Ma dość znoszenia pseudonimów typu "Syrenka", "Arielka" czy broń Boże "Księżniczka".
Nazwisko: Croisseux
Głos: Jaymes Young
Wiek: 23 lata
Urodziny: 12 czerwca
Płeć: Mężczyzna
Rodzina:
Matka - Capucine Croisseux - raczej kukułka, najchętniej oddałaby dzieci do adopcji lub podrzuciła pod drzwi
Ojciec - Barthélemy Croisseux - silny mężczyzna XXI wieku, posiadający własną firmę, którą w teorii Ariel miał przejąć.
Siostra - Édith Croisseux - młodsza, zbuntowana siostrzyczka, z którą raczej nie utrzymuje kontaktu.
Charakter: Miks trzech osobowości. Czasami rozgadana pierdoła, której wszędzie pełno i oczywiście się tym nie przejmuje. Ma ogromne zamiłowanie do zwierząt i słodkości. Sprytny pasożyt, zawsze coś wykombinuje, aby dostać jakąś rzecz za friko. Druga osobowość jest dość... wojownicza? Zawsze szczerze mówi to co myśli, nawet jeśli jest to brutalna prawda. Gdy ktoś go zrani - ciężko mu wybaczyć. Nie wybacza nawet bardzo bliskim osobom. Często mści się na osobie, która poważnie go skrzywdziła. Nie lubi gdy coś idzie nie po jego myśli. Bardzo pyskaty. Przekonany o swojej racji potrafi kłócić się do skutku, jednak potrafi przyznać się do błędu - w ekstremalnych przypadkach. Okropnie zazdrosny o byle co. Zawsze staje po stronie tego, komu przyznaje rację, nigdy inaczej. Inteligentna bestia, ale uczy się jedynie tego co uznaje za przydatne. Trzecia osobowość lubi ładne, cieszące oko widoki, czuć piękne i inspirujące zapachy. Nie lubi mówić kiedy jest smutny, to zawsze pogarsza jego humor.
Tatuaże:

Ulubiony koń: Nirvana
Partner: ///
Dzieci: ///
Historia rodziny: Za górami, za lasami pewnego słonecznego dnia w zamku urodził się mały książe... Tak brzmi większość historii, prawda? Ta - niestety, ale nie. Pewnego deszczowego dnia, w bogatej francuskiej rodzinie urodziło się pierwsze dziecko, jak na złość był to chłopiec. Matka pragnęła dziewczynkę i nie cieszyła się z powodu narodzin Ariela, a opiekowała się nim, bo nie chciała stracić na reputacji. W sumie rodzice od razu napisali mu plan na życie, chcieli, żeby przejął firmę, znalazł żonę, wychował z nią dzieci i szerzył idealność Państwa Croisseux. Tylko, że coś nie wyszło. W wieku trzynastu lat zaczął jeździć konno i raczej z tym chciał powiązać swoją przyszłość, dodatkowo w szkole średniej odkrył swoją dość inną orientację, rodzice nie byli z tego zadowoleni, ale starali nie okazywać tego po sobie. W końcu chłopak wyprowadził się, a rodziców porzucił w niepamięć.
Zwierzaki: Fabrice

Umiejętności: Średniozaawansowany
Inne:
| Kociarz | Uzależniony od papierosów | Zadeklarowany homoseksualista | Mól książkowy |
Kontakt: Viktoruuu - doggi | Pardon? - howrse
Inne zdjęcia: ///
Link do strony pochodzenia zdjęć: ///

PS Szybkość wstawienia tego niczym Internet Explorer hehe

Obserwatorzy