piątek, 30 stycznia 2015

Od Kaspra

NIE!

 -Sam... tak nie może być -szepnąłem do niej trochę zniechęcony.
 -Jak to...
 -No chodzisz ciągle od jednego do drugiego, proszę zdecyduj się bo tak naprawdę mi zależy na tobie i nie chce cię stracić... po prostu jesteś dla mnie ważna i chociaż wybierzesz innego i tak będę się o ciebie troszczył. Rozumiesz...?? -przytuliłem ją.

<Sam??>

Od Samanty

NIE!

Byliśmy w drodze.
-Kas dzięki, że pomożesz mi szukać ich. - uśmiechnęłam się.
-Sam niema za co, a tak po za ty zmieniłaś wygląd.
-No trochę mam słabość do piercingu i tatuaży.
-Widać. - zaśmiał się
-Patrz Rocki!
Gdy to usłyszałam zaczęłam galopować w jego stronę.
-Rocki! Rocki!
Wszystkie były nad jeziorem:
]
-Ale ślicznie, - powiedziałam siadając na brzegu.
-No. - usiadł koło mnie.
Przytuliłam się do niego, ale on nic nie robił. Zbliżałam się coraz bardziej i zaczęłam muskać jego wargi.

<Kasper??>

środa, 28 stycznia 2015

Od Kaspra

NIE!

 -Ależ Sam to nie możliwe! -uspokoiłem ją.
 -NIE MA ICH! -wydukała zrozpaczona.
 -Wszystkie tylko nie jedna... weź się rozejrzy... w ogóle to gdzie zaginęły?
 -No wypuściłam je tu w pobliżu -pociągnęła nosem.
 -Osiodłaj konia a suczke zamknij w boksie konia, którego bierzesz żeby i ona się nie zapodziała.
 -Ok -poszła po sprzęt Fliki.
Ja zabrałem dla odmiany Nimfę. Ruszyliśmy w drogę.

<Sam??>

Od Samanty

NIE!

Biegałam po całej stajni zapłakana. Aż w końcu napotkałam Kaspra.
-Kasper! Kasper! - Tak prawdę mówiąc przytuliłam się do niego.
-Sam czego chcesz?
-Moje p..ppp.
-Co?
-Rocki, Arsi, Maja, Milly, Ellie one, one zginęły! Proszę pomóż mi je znaleźć tylko Hati mi została. - powiedziałam zapłakana.

<Kasper??>

piątek, 23 stycznia 2015

Odejście...

Z powodu tęsknoty Milly weszła do zburzonego morza i jej ciało wyłowiono rankiem.


Od Milly

TATUAŻ

Nie dam rady z tym żyć muszę przy nim być.
*************************
Była akurat wielka burza ze sztormem. Poszłam nad jezioro i powiedziałam sobie:
-Muszę być z Jassem!
Weszłam do zburzonych fal morza i nagle nic nie pamiętam z tamtego wydarzenia. Zobaczyłam jedynie Jassa na drodze światła.

Odejście...

Jasson ginie w wypadku samochodowym. Wszystkie konie pozostawia dla Mill, jeśli tylko zechce.
Od teraz nie należy już do bloga, ale będzie nad nim czuwał.
 
 


Od Jassona

TATUAŻ

Siedziałem przez chwilę oszołomiony w szpitalnej sali. Wziąłem głęboki oddech, by nie dać dojść nerwom do moje umysłu. Napiąłem mięśnie i wstałem. Wyszedłem na hol, ale nie zauważyłem nigdzie Mill. Zacisnąłem ręce w pięści i uderzyłem jak najmocniej w cienką, regipsową ścianę. Moje kości natrafiły na twardy, drewniany słup. Stęknąłem cicho z bólu i wyszarpnąłem rękę ze zrobionej dziury. Przekląłem pod nosem i zacząłem otrzepywać rękę. Wyszedłem nabuzowany ze szpitala i wsiadłem do samochodu. Odpaliłem silnik i ruszyłem przed siebie, nie zastanawiałem się co robię. Licznik powoli zaciął wskazywać 200 km/h. Nie zwracałem na to uwagi. Nagle zaraz przede mną wyskoczyło jakieś dziecko. Odbiłem mocno w prawo i straciłem panowanie nad samochodem... nie pamiętam co się działo potem, przytomność straciłem od razu po uderzeniu. Nie czułem bólu... nie czułem nic. Nie wiem co stało się potem, ale wiedziałem, że nie może być gorzej. W jednej chwili cieszyłem się życiem wraz z Mill, w drugiej leżałem praktycznie martwy na sali operacyjnej. Nie było dla mnie żadnej nadziei. Nie umieli poskładać rozwalonego doszczętnie kręgosłupa... nie umieli ocalić mózgu... teraz mogę czuwać tylko nad Mill mając nadzieję że ułoży sobie życie beze mnie. Będę czuwał za każdym razem, gdy będzie się bała, czy kiedy będzie miała problemy. Teraz przynajmniej nikt nie będzie nachodził jej po nocach, przypilnuję tego...

<Mill może opisać jak się czuje itp...)

Od Samanty

JEJ

-Tak jasne. - odpowiedziałam uśmiechając.
-Dzięki.
-Nie ma za co.
*****************************
W stajni:
Zobaczyłam Jess.
-Jess! Jess!
-Tak Sam.
-Musisz przyjść. - w tedy wręczyłam jej zaproszenie na mój koncert.

<Jessica??>

Od Jessicy

JEJ

-Dziękuję.-powiedziałam spoglądając na płytę.-Na pewno kawałki są świetne.-uśmiechnęłam się, ale po chwili na mojej twarzy zagościł jedynie grymas bólu. Złapałam się za brzuch i zgięłam w pół. Sam wstała, ale powstrzymałam ją ruchem ręki.
-Wszystko dobrze?-spytała trochę zdenerwowana. Wykonałam niedbały ruch ręką i spoglądnęłam na nią z lekkim uśmiechem.
-Nic mi nie jest.-odpowiedziałam i odetchnęłam głęboko.-Jedziesz na ten teren?-zapytałam po chwili, kiedy nieznośny ból ustąpił jedynie głuchemu uciskowi, którego nie mogłam zlokalizować dokładniej.
-Może, a co?-dopytywała się. Wzruszyłam znacząco ramionami i rozsiadłam się wygodniej na krześle. Zaczęłam wpatrywać się w przestrzeń, dopiero chrząknięcie Sam ponagliło mnie, abym w końcu odpowiedziała.
-Trochę tęsknię za Dakarą, dawno się nie ruszała.-odpowiedziałam i spojrzałam na nią w zamyśleniu. Pokiwała głową i pociągnęła łyka kawy z kubka, po czym odstawiła go zamaszyście na stolik.
-Rozumiem Cię.-odpowiedziała po chwili namysłu.-Też tęskniłabym za końmi.-dodała po krótkiej chwili.
-A jeśli byś jechała, czy mogłabym Cię prosić, żebyś wzięła Dakarę?-zapytałam trochę niepewnie. Dziewczyna nie odpowiadała nic przez chwilę, ale zaraz po tym,  kiedy zauważyła że patrzę na nią otworzyła usta i zaczęła:
<Sam?>

Od Milly

TATUAŻ

-I co? - zaśmiałam się.
-Parzy?!
-Jass, a tak po za tym, to nie był przypadek. Ktoś po prostu rzucił we mnie kamieniem!
-Co ty Mill.
-Jass ty znów mi nie wierzysz!
-Nie no wierzę.
-I co znów kłamiesz!
-Po prostu bzdury pleciesz.
Wstałam odłączyłam kroplówkę i wyszłam z szpitalnego pokoju.

<Jasson??>

Oszustwo!

Czytałam chat i zauważyłam, że ktoś podszywał się pod jedną z adminek kamiciacho200 (Kama).
Prosimy o to, aby nie było już takich incydentów :)
                                                                                                          Flika, kamiciacho, i zjawa

czwartek, 22 stycznia 2015

Od Rosal

KOCHAM ICH

 Siedziałam rano oglądając telewizję. Nic ciekawego. Vidi przyszła do dzieciaków, które z resztą troszkę już podrosły <3. Z Filiphem nie najlepiej nam się układa ... (gdyby więcej pisał :?) Postanowiłam zorganizować nocny teren! Taki tylko dla odważnych!
( każdy może się do niego zgłosić i opowiedzieć jak tam było z jego perspektywy, dodać różne akcje. Pierwsze opowiadanie będzie od Ros opowiadające z grubsza jak tam było. Zgłoszenia do dnia 26.01.15r. ) Poszłam do boksu Nimfy. Pogładziłam ją i pomiziałam tu i tam. Od tyłu nadeszła Sam.
 -Hej.
 -A...! -odskoczyłam -O masakra! Cześć...
 -Widziałam ogłoszenie o rajdzie. Konie się zamawia?
 -To znaczy tak chyba, że jedziesz na swoim to wiesz jak wolisz -uśmiechnęłam się.
 -A ty na kim jedziesz?
 -Biorę Masze jest odważna i nie sprawi mi kłopotów jak pojedzie pierwsza. A ty wiesz kogo chcesz i czy wg to jedziesz>??

<Sam?>

sobota, 17 stycznia 2015

Od Sam

JEJ

-Nie no spoko. Oprócz nowego koloru włosów i kolczyków.
-No zmieniłaś wygląd.
-Nie tylko wygląd się zmienił tylko całe moje życie. - uśmiechnęłam się do niej.
-Aha. A co ze stajnią.
-Dobrze nic nowego.
Dałam jej zapakowaną płytę pod nazwą "Nie mamy nic kiedy mamy wszystko", a na niej te piosenki:

<Jessica??>

Od Jassona

TATUAŻ

Wyciągnąłem dziewczynę z wody i zadzwoniłem po karetkę. Po godzinie Milly się ocknęła.
-Cześć piękna. Jak się spało?-zaśmiałem się cicho.
-Lepiej niż z tobą.-odwzajemniła uśmiech.-Zawsze coś musi zepsuć nam wyjazd.-powiedziała już mniej entuzjastycznie.
-Nie martw się, lekarze mówią że to nic wielkiego. Poleżysz tutaj do jutra na obserwacji, a ja będę z tobą cały czas.-powiedziałem gładząc ją po policzku.
-Ale...
-Nie ma żadnego ale. Zostaję. Chcesz coś? Kawę, herbatę?-zapytałem.
-A mogę w ogóle.
-Mówiłem że to nic wielkiego. Równie dobrze możesz wypić butelkę wódki, to wtedy zagłuszysz ból bólem, ale dopiero rano.-zaśmiałem się. Dała mi kuksańca w ramię.
-Kawę.-powiedziała. Skinąłem głową i poszedłem do bufetu. Po kilku minutach byłe z powrotem. Podałem ciepły napój Mill.
-Uważaj gorące.-powiedziałem biorąc łyka swojej kawy. W tym samym momencie Milly poprawiając się wylała na siebie prawie 1/3 kubka.
-Aaaaa.... gorące!-warknęła pod nosem.
-Haha, uprzedzałem.-ogarnięty falą śmiechu nie zwróciłem uwagi kiedy przechyliłem kubek i sam wylałem go na siebie!-Ajjj!
<Mill?>

Od Jessicy

JEJ

Sam wyglądała świetnie, nie to co ja. Czułam, że każdy mój ruch wywołuje trzęsienie ziemi! Wyglądałam jak wieloryb! Ubrana była w to:

Nie miałam nic lepszego do założenia, bo inne ubrania były na mnie za małe. Jeszcze 3 miesiące, a mój brzuch rośnie z prędkością światła! To jest straszne.
-Hej.-powiedziałam i uśmiechnęłam się do niej.
-To idziemy do środka czy zostajemy na zewnątrz?-zapytała. Było dosyć ciepło, a poza tym na zewnątrz było więcej miejsca.
-Zostańmy na dworze.-powiedziałam. Usiadłyśmy przy stoliku. Zamówiłam caffe latte jak zwykle, a Sam espresso.
-To co tam Ciebie? Dobrze wyglądasz.-powiedziałam uśmiechając się ciepło.
 <Sam??>

Od Milly

TATUAŻ

-Jass proszę!
-Nie-e! - śmiał się.
-Jass to zły pomysł!
-Nie bój się!
Nagle poczułam jak dostałam od kogoś mocno kamieniem w głowę.
-Jass. - powiedziałam ledwo przytomna. -proszę.
-Mill co jest??
Nagle poczułam, że "odpływam".

<Jasson??>

Od Samanty

JEJ

Była zła na siebie za to co zaszło między mną, a Jessicą. Więc zadzwoniłam do niej:
-Hej.
-Hej Sam.
-Spodkami się gdzieś?
-A w Bistro??
-Ok.
********************
Przy Bistro:
Zobaczyła Jessicę i widać było, ze jest w ciąży. Byłam ubrana w:



-Hej.

<Jessica??>

Od Jassona

TATUAŻ

-Nie martw się, nie będziemy musieli wchodzić głęboko.-powiedziałem. Rozłożyliśmy ręczniki i parasol i usiedliśmy trochę w cieniu. Przynajmniej ja, bo Mill wolała się opalać. Spojrzałem na nią. Wyglądała ślicznie. Wstałem i otrzepałem się z piasku. Chwyciłem ją za ręce i podniosłem.
-Jass...
-Nie, jesteśmy w Miami nie tylko po to żeby leżeć na piasku, bo równie dobrze możemy robić to w domu.-zaśmiałem się i wbiegłem z nią do morza.
-Jass!-krzyknęła kiedy wchodziłem do głębszej wody.
-Spokojnie, trzymam Cię.-powiedziałem. Zatrzymałem się, kiedy woda sięgała mi do pasa, ale Milly była trochę niższa więc woda sięgała jej wyżej. Postawiłem ją.
-Ciepła woda przynajmniej.-zaśmiałem się. Milly popatrzyła na mnie. Wbiegłem dalej i zacząłem pływać. Spojrzałem na dziewczynę. Nadal stała w tym samym miejscu, ale nie patrzyła na mnie. Wziąłem głęboki oddech i zanurkowałem. Wpłynąłem pod nią i wziąłem ją "na barana".
-Jasson! Odstaw mnie!
-Nie-e!-przedrzeźniałem się z nią.
<Milly??>

Od Milly

TATUAŻ

- Ja tez Ciebie też.
-No dobra przymierzaj.
Wyglądałam w nich  ślicznie. Szliśmy na plaże, ale gdy na nią wchodziliśmy zatkał mnie taki widok:

-Jass, ale ja nie umiem pływać.

<Jasson??>

Od Jassona

TATUAŻ

-Ja nie robię, moje mi wystarczą.-zaśmiałem się i pocałowałem ją. Weszliśmy do środka. Milly miała już kilka tatuaży, ale ten jest najładniejszy. Wyszliśmy, pochodziliśmy trochę po mieście, ale żeby nie psuć sobie zabawy na jutro wróciliśmy do naszego hotelu. Weszliśmy do pokoju, usiadłem na łóżku i popatrzyłem na Mill.
-To co, może przymierzysz któryś ze stroi i pójdziemy trochę popływać?-uśmiechnąłem się. Chwyciłem ją za biodra i pocałowałem po brzuchu przytulając ją do siebie.-Kocham Cię.-powiedziałem i spojrzałem jej w oczy.
<Milly?>

Od Milly

TATUAŻ

-No nie wiem. - zaśmiałam się
Nie odpowiedział śmiał się.
-No to ja cię gdzieś teraz zaprowadzę.
-Już się boję.
-Nie ma czego.
******************
Pod budynkiem:
-Gdzie jesteśmy? - spytał.
A w tedy położyłam mu te zdjęcie na rękach:
  
-A ty jaki zrobisz??

<Jasson??>

Od Jassona

TATUAŻ

-Po co ci to w Miami?-zaśmiałem się.-Poza tym to nie koniec.-powiedziałem i otworzyłem drugą z trzech walizek (ja zmieściłem się w jednej), w której były prezenty dla Milly. Zobaczyła to:
Bluzka z koronki zdjęcie
-A co z piżamą?-zapytała kiedy wyciągnęliśmy wszystko z walizek. Wiedziałem, że czegoś zapomniałem!
-Możesz spać bez niczego.-zaśmiałem się.
<Mill??>

Od Milly

TATUAŻ

-Jass jam mam lęk wysokości.  A tak po za tym gdzie lecimy??
-Dowiesz się jak dolecimy. - zaśmiał się.
-No ale Jasson.
-Nie nie.
**************************
Na lotnisku:
-Jesteśmy w Miami! - wykrzyknęłam szczęśliwa.
-No i co podoba się?
-No jasne.
Pojechaliśmy do hotelu Fontainebleau Hotel Miami Beach:

-WOW! Jest cudny!
Weszliśmy do pokoju, a ja zobaczyłam co mi zapakował do torby. Ale gdy otworzyłam zobaczyłam:







-Jasson! Same sukienki! A gdzie bluzy, bluzki, spodnie, i inne moje ubrania?!

<Jasson??>

Od Jassona

TATUAŻ

-Mill, spokojnie. Wierzę Ci.-powiedziałam, chodź i tak w duszy ukrywałem, jak bardzo musiałem w tej chwili udawać, żeby jej nie zranić.
-Jass, ja...-zaczęła ale zakryłem jej usta ręką.
-Cisza. No dobra. Musisz trochę odpocząć od tego miejsca. No chodź!-powiedziałem i wsadziłem ją do samochodu.
-Co ty robisz?-zapytała lekko zdenerwowana.
-Poczekaj, będę za 10 minut.-powiedziałem i wbiegłem do domu. Wróciłem do samochodu po 15 minutach. No dobra, tylko 5 minut później. Wykorzystałem chwilę nieuwagi Mill i szybkim ruchem otworzyłem bagażnik. Wsadziłem do niego kilka rzeczy, a następnie ruszyliśmy. Przez całe 30 minut Milly pytała gdzie jedziemy. Oczywiście że jej nie powiedziałem! Zaraz przed miejscem naszej podróży zawiązałem Mill oczy. Weszliśmy do budynku. Wszystko trwało może 20 minut, a po chwili znowu siedzieliśmy na fotelach. Mill nadal miała zawiązane oczy.
-Możesz już ściągnąć.-powiedziałem po 5 min, a Mill która obrócona była lekko w lewo zobaczyła to:
landscape animated GIF
Odskoczyła w prawo uderzając o mnie.
-Tylko mi nie mów że boisz się latać.-zaśmiałem się.
<Milly?>

wtorek, 6 stycznia 2015

Od Mill

TATUAŻ

-Jass. - zaśmiałam się i pocałowałam go.
Ale gdy usłyszałam trzeszczące radio (które nie było włączone) ustaliśmy w ciszy.
-Jasson mówiłam Ci. - ale on złapał mnie za rękę i poszliśmy obczaić cały dom.
-Widzisz nic nie ma.
-Jass...
-Co?
-No to, że tej nocy kiedy nie mogłam zasnąć ktoś chlupał się w basenie obraz znów spadł i ktoś za oknem chodził! Proszę uwierz mi.

<Jasson??>

Od Jassona

TATUAŻ

-Spokojnie, już zadzwonię do hydraulika.-powiedziałem wycierając się z wody. Po chwili po dokładnym sprawdzeniu wszystko przez faceta okazało się, że niedaleko nas zmieniają rury i mogło to spowodować dziwne zabarwienie wody.
-Może im się barwnik rozlał.-powiedziałem dając kuksańca w ramię Mill, ale ona nadal była poważna.-Albo ktoś ma okres.-zaśmiałem się.
-Jass, ty nigdy nie umiesz być poważny?!-zapytała zdenerwowana.
-Bez nerwów.-powiedziałem i wziąłem ją na ręce.
-Co ty wyprawiasz?-rzuciłem ją na kanapę. Zaśmiała się ze mnie.-Zachowujesz się jakby cię zwierzęta wychowały.-śmiała się dalej, a ja zacząłem udawać świnię, a potem małpę zrzucając z siebie koszulkę. Uniosłem brwi z uśmiechem, a Mill przygryzła paznokieć. Wskoczyłem na stół i zacząłem tańczyć.
<Milly?>

Od Milly

TATUAŻ

Oderwałam się aby oddech złapać, a potem przytuliłam się do Jassa. Ale gdy tak przyglądałam się woda zmieniała kolor na zgniły od miejsca rury.
-Jass wyjdźmy! - wyskoczyłam migiem z basenu.
-Pewnie coś z rurą.
-Jass! To nie możliwe, aby coś co chwilę się działo!
-Och Mill.
-Jass nie wierzysz mi?! - pobiegłam do domu.
Ubrałam się. Ale gdy podeszłam do umywalki i dokręciłam wodę ona była czerwona! Wybiegłam po Jassa.
-Jass! Jass! - biegłam z płaczem, gdy do niego podbiegłam przytulił mnie i spytał:
-Mill co się stało.
-Woda! Ona jest czerwona! To krew!

<Jasson??>

Od Jassona

TATUAŻ

Przewróciłem oczami.
-Mill to tylko przypadek, może nie był dobrze powieszony.-powiedziałem poprawiając go.
-Ale Jass!
-To wszystko można wytłumaczyć, nie szukaj drugiego dna we wszystkim!-nie wytrzymałem w końcu. Spojrzała na mnie i odetchnęła głośno.
-Może masz rację, ale...
-Nie ma żadnego ale!-powiedziałem i przytuliłem ją. Zjedliśmy śniadanie.
-To może pójdziemy do basenu?-zaproponowała Mill.
-Jasne, tylko przebiorę się.-powiedziałem i pobiegłem do góry. Gdy zszedłem Milly wchodziła już do wody. Wskoczyłem do basenu krzycząc dziko. Mill zaczęła się śmiać.
-Złapię Cię.-krzyknąłem płynąc w jej stronę. Złapałem ją za górę od stroju i pociągnąłem w swoim kierunku.
-Nie!-zaśmiała się wierzgając nogami. Zaczęliśmy się śmiać. Oparłem ją o ścianę basenu.
-A tobie tylko jedno w głowie!-powiedziała patrząc na mnie złośliwie.
-Ha, trzeba odpracować te dwa tygodnie.-zaśmiałem się i zacząłem ją namiętnie całować.
<Mill?>

Od Milly

TATUAŻ

Przytuliłam się do Jassa:
-Jass mówię Ci.
-To nic takiego.
Po dwóch godzinach poszliśmy spać.
*******************
W nocy:
Nie mogłam spać więc tylko leżałam. Nagle... usłyszałam pluski w basenie.
-To nic takiego... wydaje Ci się. - powtarzałam w myślach.
Ale tym razem zobaczyłam jakby czyjś cień. Odwróciłam się do Jassa, przytuliłam i zasnęłam.
*******************
Ranek:
Robiłam śniadanie. Przyszedł Jass i mnie przytulił. Morze metr od nas spadł dość spory portret mojej babci.
-Jass widzisz!

<Jasson??>

Od Jassona

TATUAŻ

Puściłem jej rękę i złapałem się za brzuch wyginając w śmiechu.
-Dobry żart! A ja na prawdę myślałem że coś się dzieje.-poprawiłem się na łóżku i oparłem o ramę.
-Jass, ja mówię poważnie!-upierała się dalej.
-Ta, ta jasne. Pewnie zaraz Samara Morgan nam ze studni, której nie mamy, wyjdzie, a z lustra Krwawa Mery.-śmiałem się dalej.
-To nie śmieszne.-powiedziała ze strachem. Pogłaskałem ją po policzku.
-Może coś Ci się wydawało. Nie martw się. Wracam za tydzień/dwa, będziemy już razem.-powiedziałem. Położyła głowę na moim torsie, a ja nawet nie zauważyłem kiedy zasnęliśmy.
*********************************************
Obudziłem się rano. Mill nie było, nie wiem dlaczego bo od kiedy powiedziała że dom jest nawiedzony zostawała ze mną, za to przyszła pielęgniarka poinformować mnie, że wypisują mnie dzień wcześniej. Spakowałem się i ruszyłem przez korytarz. Zauważyłem Mill. Złapałem ją w biodrach i zacząłem całować.
-Jasson!-zaśmiała się.-Przestań. Nie umiesz się powstrzymać?!-śmiała się dalej. No tak, klasyka. Wróciliśmy do domu. Był już wieczór. Mill stała w kuchni i robiła kolację. Złapałem ją za uda i posadziłem na ladzie. Zacząłem ją całować. Pozbyłem się jej bluzki kiedy nagle gdzieś trzasnęły drzwi. Nie zwracałem na to uwagi, ale Milly odsunęła mnie od siebie.
-Jass, mówiłam! Tutaj na...-nie dałem jej dokończyć.
-Odpręż się, to tylko wiatr.-mówiłem rozpinając jej stanik.-Zobaczysz, za chwilę o tym zapomniesz i będzie dobrze.-wyszeptałem jej do ucha, ale chyba jej nie uspokoiłem. Ale dale nie zawracałem sobie tym głowy kontynuując pozbywanie się jej ubrań. Czułem że była spięta. Spojrzałem na nią.
-Ale Jasson.
-Dobra, odpuśćmy sobie dzisiaj. Pomóc Ci w czymś?
<Milly?>

sobota, 3 stycznia 2015

Od Milly

TATUAŻ

-Misake zostaw mnie. - powiedziałam odpychając konia.
Lecz gdy się rozejrzałam po boksie zobaczyłam Jassona.
-Jass! Jass! - zobaczyłam krew na jego koszulce. - Jasson słyszysz mnie?!
-Yhhh... - mruknął.
Wyjęłam telefon i zadzwoniłam po karetkę.
******************************
W szpitalu:
Weszłam na recepcję i usłyszałam jak pielęgniarka mówi:
-Znów on, ale teraz na odwrót teraz on chory.
-Co pani powiedziała? - spytałam wkurzona.
-Ja? Ja nic nie mówiłam. - powiedziała bezczelnym tonem.
-Gdzie jest mój chłopak?!
-He. Na stole operacyjnym.
*******************************
Jasson był już po operacji, ale spał ponieważ operacja trwała 15 godzin, ponieważ był mały problem z pociskiem i zaszyciem płuc. Pojechałam najeść się do domu, bo w szpitali było ohydne żarcie. Zaczęłam gotować pomidorową. Gdy nagle spadł obrazek ze ściany.
-To nic takiego. - powtarzałam sobie.
Gdy siedziałam przy stole i jadłam usłyszałam tajemnicze kroki na schodach i chlupanie wody w basenie. Przestraszyłam się, ale gdy zajrzałam za okno nikogo w nim nie było.
-O Boże...
Wsiadłam w samochód i pojechałam do szpitala.
Gdy dojechałam poszłam do pokoju Jassa. Usiadłam przy nim.
-Jass.. - złapałam go za rękę - kocham cię.
A on powoli otworzył oczy i powiedział:
-Ja.. Ciebie też.
-Wiem, że nie powinnam teraz tego mówić. Ale nasz dom jest nawiedzony!

<Jasson??>

Od Kamili

LORDZIE

-Nie odpuszczaj jej!-krzyknęłam odczepiając lonżę.-Łydka, bat! Wypychaj ją! Jeśli bat nie działa w łydkę po zadzie!-krzyknęłam, ale Nissy nie słuchała się, pokazując swoją upartość. Wiedziałam, że dziewczyna w końcu sobie poradzi, ale byłam wściekła na tego konia.-Zejdź!-krzyknęłam w końcu.
-Dam radę!-powiedziała siłując się z koniem.
-Zjedź do środka i zejdź z niej!-powtórzyłam. Tym razem dziewczyna posłuchała się. Wsiadłam na klacz i dopasowałam strzemiona. Wjechałam na ściany. Wszyscy pozostali wjechali do środka i zatrzymali się koło Vidiany.
-Kłus!-powiedziałam stanowczo i przycisnęłam klacz. Nie zareagowała, więc mocno strzeliłam batem w jej zad. Ruszyła powolnym kłusem. Dołożyłam jeszcze raz łydek, ale nadal nie reagowała. Rzuciłam bat, cofnęłam łydkę i kopnęłam ją piętą w bok. Klacz zrobiła wykop i zagalopowała. Zrobiłam jej "plombę", czyli po prostu mocno szarpnęłam za jedną wodzę. Stłumiłam jej energię i zwolniłam do szybkiego kłusu. Zebrałam ją, klacz wygięła wdzięcznie szyję. Docisnęłam łydki i wypchnęłam ją biodrami. Nadal nic się nie nauczyła. Cofnęłam pięty do tyłu i kopnęłam ją parę razy w bok, aż przyspieszyła do tempa, które mnie satysfakcjonowało.  Zwolniłam do kłusu, a potem jeszcze raz zagalopowałam, tym razem przyspieszając do maksimum jej możliwości. Wjechałam do środka i zatrzymałam klacz.
-Jakby się nie słuchała rób to samo. Najwyraźniej jest praktycznie znieczulona na łydki i bat, ale ja już tego przypilnuje.-powiedziałam zadyszana i przekazałam jej wodze.-Wracajcie na ścianę. Kłus i zagalopowanie. Wszyscy na raz. Vidiana, prowadzisz.
<Vidiana??>

Od Jasona

TATUAŻ

-Jasne.-uśmiechnąłem się. Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy w stronę stajni. Podszedłem do Misake, jak zawsze wyglądała pięknie i elegancko. Nawet nie była brudna po wizycie na pastwisku. Usłyszałem czyjeś kroki, niedaleko mnie, ale je zignorowałem. Wszedłem do boksu, przypiąłem uwiąz i przywiązałem ją do prętów z zewnętrznej strony boksu. Chwyciłem szczotkę i zacząłem energicznie wyczesywać kurz z jej grzbietu. Mis dziwnie się zachowywała, jakby nie była sobą.
-Co ci jest mała?-pogładziłem ją po łbie, ale ona nie uspokoiła się. Założyłem cordeo na jej szyję i już miałem wsiadać, gdy nagle usłyszałem wystrzał, a moje płuco przeszył ból, drażniąc i zarażając każdą komórkę mojego ciała. Osunąłem się na ziemię. Misake stanęła dęba i uciekła, ale po chwili wróciła, ciągnąc za bluzkę Milly. Potem cały obraz rozmył się, zamieniając w czarną, niemal namacalną pustkę, przytłaczającą mnie jeszcze bardziej za każdą próbą mojego ruchu.
<Mill??>

Od Diany

ODPRĘŻ SIĘ

 Z stajni od dawna nie było Emily. Więc kiedy przyszła od razu się z nią przywitałam
 -Hej -zaczęłam.
 -Cześć -dziwnie na mnie spojrzała.
 -Wiem to trochę dziwne, że praktycznie się nie znamy, a ja wyjeżdżam z ,,Hej'' ,ale to trzeba zmienić. Diana jestem -uśmiechnęłam się.
 -Emily.
 -To co na kim będziesz jeździła?

<Emily?>

Od Lidi

ŻMIJA

 Chodziłam po sklepach. Kupiłam kilka ciuchów;




Wracałam już kiedy widziałam Kamilę. Przemierzyłam ją wzrokiem. Szłam i wyplułam jej gume prosto pod nogi i z parszywym uśmieszkiem odeszłam.

<Kamila??>

Od Vidiany

LORDZIE

 -W sumie nie zaszkodzi mi jeździć na innym, ale przywiązałam się do Nissy a z nią bardzo dobrze mi się jeździ. Wolałabym być zawsze na jednym koniu i pojadę na Nisce, jak się zgodzisz?
 -Twój wybór -podała mi toczek. -Szykuj sobie ją.
 -Ok.
Nie powiem osiodłanie jej nie było takie proste. Klacz kręciła się i wywijała. Z resztą przyzwyczaiłam się od tego wszystkiego. Poprowadziłam klacz na plac. Kamila zarządziła by podciągnąć popręgi, przygotować strzemienia i wsiadać na pociechy. Tak też zrobiłam. Stępując po placu Niska była spokojna, ale trudno było nią skręcać bo stawiała opór. Na szczęście wzięłam bat, którym dawałam klaczy znać, że ma się słuchać.
 -No to kłus -usłyszałam od lonżującej jakąś dziewczynką Kamy.
Tak też chciałam zrobić. Docisnęłam łydkę a klacz nie reagowała. Docisnęłam mocniej i pokręciłam piętami pchając ją dosiadem. Też nic. Chwyciłam bata w drugą rękę i docisnęłam łydę poganiając batem. :) Zadziałało klacz opornie kłusowała. Krążyłyśmy po kółku. Robiąc kilku minutowe przerwy. Trzeba było galopować! Niechętnie zwolniłam kłus, usiadłam w siodle i dalam łydę z przyłożeniem bata.
 -Szlak! -powtórzyłam czynność kilka razy.  -AA!! -próbowałam zła dalej.

<Kama? Poradź jej co robić ;)>

Od Rosal

PHY !?

 Siedziałam jak zawsze wieczorem w domu. Chodziłam od konta do konta przy dzieciakach była Vidia. Z utęsknieniem czekałam na Filiph'a. Przyszedł upity. Popatrzyłam na niego ze łzami w   oczach.
 -Precz! -zaczęłam.
 -Co?? -wymamrotał.
 -Idź mi z tond z nami koniec! Znajdź se inną naiwniare. Ja myślałam, że mnie kochasz, ale kiedy urodziłam ci dzieci to mnie już w twoim życiu nie ma!

Zrobił tak jak mu kazałam spakował się i odszedł.

<FIliph?>

Od Samanty


 MISIEK!

Jak zawsze wstałam można powiedzieć, że się "ogarnęłam". Ubrałam się w to:



Usiadłam przed telewizorem, a nagle ktoś zapukał. Poszłam otworzyć i zobaczyłam Sebastiana.
-Misiek! - przytuliłam się do niego.
-Och Sam. - pocałował mnie w policzek.
-Nie wyjeżdżaj więcej.

<Sebastian??>

Obserwatorzy