wtorek, 6 stycznia 2015

Od Jassona

TATUAŻ

Puściłem jej rękę i złapałem się za brzuch wyginając w śmiechu.
-Dobry żart! A ja na prawdę myślałem że coś się dzieje.-poprawiłem się na łóżku i oparłem o ramę.
-Jass, ja mówię poważnie!-upierała się dalej.
-Ta, ta jasne. Pewnie zaraz Samara Morgan nam ze studni, której nie mamy, wyjdzie, a z lustra Krwawa Mery.-śmiałem się dalej.
-To nie śmieszne.-powiedziała ze strachem. Pogłaskałem ją po policzku.
-Może coś Ci się wydawało. Nie martw się. Wracam za tydzień/dwa, będziemy już razem.-powiedziałem. Położyła głowę na moim torsie, a ja nawet nie zauważyłem kiedy zasnęliśmy.
*********************************************
Obudziłem się rano. Mill nie było, nie wiem dlaczego bo od kiedy powiedziała że dom jest nawiedzony zostawała ze mną, za to przyszła pielęgniarka poinformować mnie, że wypisują mnie dzień wcześniej. Spakowałem się i ruszyłem przez korytarz. Zauważyłem Mill. Złapałem ją w biodrach i zacząłem całować.
-Jasson!-zaśmiała się.-Przestań. Nie umiesz się powstrzymać?!-śmiała się dalej. No tak, klasyka. Wróciliśmy do domu. Był już wieczór. Mill stała w kuchni i robiła kolację. Złapałem ją za uda i posadziłem na ladzie. Zacząłem ją całować. Pozbyłem się jej bluzki kiedy nagle gdzieś trzasnęły drzwi. Nie zwracałem na to uwagi, ale Milly odsunęła mnie od siebie.
-Jass, mówiłam! Tutaj na...-nie dałem jej dokończyć.
-Odpręż się, to tylko wiatr.-mówiłem rozpinając jej stanik.-Zobaczysz, za chwilę o tym zapomniesz i będzie dobrze.-wyszeptałem jej do ucha, ale chyba jej nie uspokoiłem. Ale dale nie zawracałem sobie tym głowy kontynuując pozbywanie się jej ubrań. Czułem że była spięta. Spojrzałem na nią.
-Ale Jasson.
-Dobra, odpuśćmy sobie dzisiaj. Pomóc Ci w czymś?
<Milly?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy