poniedziałek, 2 czerwca 2014

Od Roxany

Rosal wszystko mi wytłumaczyła. Spodziewałam się takiej reakcji.
Rozumiem cię Rosal. Po prostu...ten koń przypomniał mi moją przeszłość... - odpowiedziałam - dobrze wypuszczę go... - odjechałam. Pojechałam tam gdzie go znalazłam. Zdjęłam z jego szyi lasso.
No leć, jesteś wolny! - powiedziałam do konia. Ten jednak nie miał zamiaru się ruszyć. Stał i nawet nie drgnął.
No, na co czekasz leć! - mówiłam do niego jak do ściany. Dotknął mojej bluzy nosem. Z kieszeni wypadła mi kartka. Koń wziął ją w zęby i pobiegł.
Hej! Wracaj! - krzyczałam. Ale ten mnie nie słuchał. Wsiadłam na Bagnet i pobiegłam za nim. Zatrzymał się przy opuszczonym domu. Zeszłam z Bagnet. Koń dosłownie oddał mi kartkę. Po chwili przypomniałam sobie ten dom. Za domem była stajnia a w jednym z boksów leżała na sianie stara, poszarpana uprząż. Przypomniałam sobie wszystko...moje dzieciństwo. Kiedy miałam 8 lat mieszkałam w tym domu. Moi rodzice prowadzili ośrodek jeździecki. Na moje 10 urodziny kupili mi źrebaka. Miał pół roku. (zdjęcie źrebaka:



Jego rodzice zginęli. Musiałam się nim opiekować. Dałam mu na imię Brendan. Jednak rok później wybuchł pożar. Moi rodzice zginęli w pożarze. Wypuściłam wszystkie konie na wolność. Potem trafiłam do mojej cioci a zaraz potem do stajni nimfy.
Czy to....Brendan...- pomyślałam. Pamiętam że wpięłam mu w grzywę małe piórko. Spojrzałam na grzywę i zobaczyłam pióro. Wiedziałam że to Brendan.
Brendan koniku to ty! - rozpłakałam się ze szczęścia i mocno go przytuliłam - choć zaprowadzę cie do stajni - powiedziałam a on szczęśliwie zarżał. Poszłam z nim do stajni i wszystko opowiedziałam Rosal.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy