czwartek, 1 września 2016

Od Leona Do Kamili

Opierałem się o ścianę, głowę miałem spuszczoną, oczy zamknięte. Spojrzałem na Kamilę. Nie sądziłem że sprawiam tyle kłopotów, może to dlatego nic nikomu nie mówiłem? Może dlatego trzymałem się z Patrickiem? Czułem że tak będzie lepiej, ale teraz.... gdy wiem ile kłopotów sprawiam.
-Leo? Dlaczego nic nie mówisz? -Kamila podeszła do mnie. Chciała abym na nią spojrzał, wiedziałem to.
-Czy na prawdę sprawiam tyle kłopotów? Ty... nie musisz mi pomagać. Dałbym sobie rade, nie powinnaś się nawet w to angażować. To moja walka, zależy mi na tym abyś była bezpieczna.
Dopiero teraz na nią spojrzałem, wziąłem głęboki oddech. Kamila patrzyła na mnie, nie uciekała wzrokiem. Pokiwałem głową.
-Czyli sprawiam kłopot. -powiedziałem chłodno, ten ton przypominał mi dzień dy poznałem Kamę. Tak samo się odzywałem. -Przepraszam. Nie chciałem być oschły, ale nawyków nie zmienię.
Odszedłem od niej i usiadłem. Po chwili dziewczyna dołączyła do mnie.
-Mogłaś mi powiedzieć, zrozumiałbym. Kama, jeśli teraz poprosisz to dam ci spokój. Nie będziesz musiała się w to wszystko angażować, wystarczy że powiedz mi abym odszedł.
-A co jeśli nie powiem? -zapytała patrząc mi w oczy.
-Wtedy zostanę. -wstałem i skierowałem się ku drzwiom -Więc jak? Mam odejść? Pamiętaj, jeśli to zrobię będziesz mogła znaleźć faceta bez kryminalne przeszłości.
Stałem i czekałem na decyzję dziewczyny, patrzyłem na nią. Jednak dłoń leżała na klamce, zawsze mogłem wyjść.
<Kama?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy