-Wyglądasz pięknie. Jak zawsze ale teraz wyglądasz inaczej.
-Jadę na trening. Jedziesz ze mną?
-Z tobą na koniec świata. - uśmiechnąłem się.
Pojechaliśmy na salę gdzie była kobieta która dogadywała się z Hanne. Nic nie zrozumiałem siedziałem na krześle na końcu sali. Dziewczyna wyginała się jak struna. Tańczyła tam swoje tańce, których ja za chiny nie zrozumiem.
****W drodze powrotnej****
-Ładnie Ci nawet szło.
-Dziękuję.
-Kiedy wracamy do domy?
-Co już Ci się tu znudziło się? Jesteśmy dopiero kilka dni.
-Brakuje mi trochę "naszych" okolic.
-Jesteśmy tu tylko na wakacje, kilka dni.
Gdy dojechaliśmy w domu czekał już tata Hann. Na stole było jedzenie i napój wysoko procentowy. Cieszyłem się jak małe dziecko w duszy. Hanne nie była zadowolona.
-Tato mieliście nie pić.
-Ale jak już tu jesteśmy musimy to jakoś uczcić.
Byłem bardzo zadowolony. Whisky i wódka za darmo?! Żyć nie umierać.
-Tylko się nie upij. Ja jadę na zakupy.
Pojechała. Jej ojczym najpierw rozlał whisky. Gdy whisky się skończyło wyją z barku wódkę.
-Może lepiej nie mieszać? - powiedziałem już wstawiony.
-Po jednym nie zaszkodzi.
"Po jednym nie zaszkodzi" słyszałem w głowie nachylając się nad sedesem, Potem coś mnie zamroczyło i wpadłem do wanny gdzie zasnąłem.
<Hanne??>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz