niedziela, 11 września 2016

Od Oliver'a Do Hanne

-I nie odejdę. - pocałowałem ją w policzek i przytuliłem mocno. -Nigdy , obiecuję.
Objąłem ją całą ramionami i przycisnąłem ją do siebie. Zapaliłem lampę.
-Wszystko będzie dobrze. - Dałem jej jeszcze jednego całusa.
-Obiecujesz? - powiedziała ze łzami.
-Tak.
Posiedzieliśmy tak jeszcze chwilę i zgasiłem lampkę i położyliśmy się. Dziewczyna wtuliła się w mój tors.
-Kocham Cię. - powiedziała Cicho wręcz tylko wydusiła to z siebie z wydechem.
-Ja Ciebie też.

****Rano****

Gdy obudziłem się Hann nie było w łóżku z paniką wstałem i poszedłem na dół. Nie było jej w salonie ani w kuchni. Pobiegłem do łazienki nie ma jej. Gdzie ona morze być? Wybiegłem na dwór nie mam jej. Rozejrzałem się po ogrodzie, ale nigdzie jej nie widziałem. Dzwoniłem nie odbiera. Nie wiedziałem co zrobić. A może znów dostała ataku paniki i coś sobie zrobiła? Siedziałem w kuchni i zastanawiałem się czy dzwonić na policję, gdy do kuchni jakby nigdy nic wchodzi Hann. Wstałem i szybko podszedłem do niej.
-Gdzie byłaś? - przytuliłem ją.
-Tato zabrał mnie do lekarza aby obejrzał, czy żadne szkło mi nie zostało.
-Powiedziałaś mu?!
-Nie! Co ty? Powiedziałam, że lustro spadło i chciałam posprzątać i przez przypadek kilka mi weszło do ręki, ale mi opatrzyłeś,
-Uff.
Przytuliłem ją.
-Nie rób tak więcej.
-Dobrze, spokojnie nie będę.
-Jesteś moim całym światem.

<Hanne??>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy