sobota, 24 września 2016

Od Oliviera do Hanne

-Co to jest! - krzyknąłem wypluwając "jajecznicę" czyli skorupki jajek. - Co w ciebie wstąpiło?!
-Trzeba było się upić tak?! Ha macie za swoje.
-Ale to było silniejsze ode mnie. A whisky było pyszne. - drugim zdaniem zwróciłem się do jej ojczyma.
-Najlepszy rocznik. - uśmiechną się.
-Przestańcie już!
-Spokojnie. Bo się przegrzejesz. - uśmiechnąłem się.
-Nie śmieszkuj tak bo będziesz codziennie dostawał taka jajecznicę.
Uśmiechnąłem się. Wiem, że nie lubi się droczyć.
-Zostało jeszcze trochę Jack'a Daniels'a.
-Nie będziecie dzisiaj pili. Mam występ.
-To po występie.
-Nie nie będziecie dzisiaj pili.


****Na występie****

Hanne poszła do szatni, a ja wykorzystałem okazję i poszedłem do łazienki, gdzie ładnie wciągnąłem jedną kreskę, białego proszku. Wyszedłem z łazienki jak gdyby nigdy nic.
-Hanne kochanie tutaj jesteś. - podszedłem do dziewczyny i ją objąłem.

<Hanne?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy