Szedłem w stronę Kamili. Gdy usiadłem zdjęłem koszulę i rzuciłem ją w kąt.
-Dobry pomysł, ciągle ubolewam ile psów nie ma domu -westchnąłem, a potem uśmiechnąłem się do Kamy. Nagle zadzwonił mój telefon, spojrzałem na wyświetlacz i od razu odebrałem z szerokim uśmiechem.
-Stella! Boże dziewczyno! Tyle lat! I nie zmieniłaś numeru, gadaj co tam u ciebie? -czułem na sobie spojrzenie Kamy. Stella było moją byłą dziewczyną, jednak zerwałem z nią gdy zacząłem spotykać się z Martą. Od tamtego czasu jesteśmy w przyjacielskich stosunkach.
-Nic takiego, Leo posłuchaj... jest taka sprawa -powiedziała jąkając się. Zaniepokoiłem się, dziewczyna zawsze była wesoła i pewna siebie.
-Stell co się dzieje? Słyszysz? Jeśli zaraz mi nie powiesz, to już jutro u ciebie będę, słyszysz?
-Nie... jednak nic się nie stało. Nara! - rozłączyła się.
-Stella! Kurdę Stella! Rozłączyła się! -warknąłem i rzuciłem telefonem o podłogę. Zbiła się szybka, znów muszę wziąć nowy telefon.
Walnąłem się na łóżko, zapominając że miałem uszkodzony kręgosłup. Spojrzałem w bok, Kama patrzyła na mnie zdezorientowana. Usiadłem.
-Dzwoniła Stella, moja przyjaciółka i była dziewczyna w jednym. Nie wiem co się dzieje. Chciała mi coś powiedzieć, potem zrezygnowała -ukryłem twarz w dłoniach. Kamila ciągle się nie odzywała.
-Pewnie zastanawiasz się czemu się tym przejmuję co? -zapytałem. Kamila pokiwała głową. -Widzisz, kilka tygodni temu zostawił ją chłopak. Zostawił ją po tym jak zaszła w ciążę. Nie powinna się denerwować.
<Kama??>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz