LAS
Postanowiłam się przejść na spacer i zabrać ze sobą konia. Poszłam po uwiąz i kantar. Moje kroki roznosiły się po stajni, a ciekawskie zwierzęta wychylały łby ze swoich boksów. Podeszłam do prawie ostatniego boksu. Przede mną wyrosła czarna głowa, przyozdobiona białą strzałką.
-No cześć, czarnulo-pogłaskałam ją po nosie. W zamian otrzymałam ciche parsknięcie. Klacz trąciła mnie przyjacielsko łbem, przez co na moim ubraniu widniała teraz brzydka plama.
-Dzięki-mruknęłam i zapięłam jej kantarek. Rozległ się szczęk sprzączki od uwiązu, a potem zasuwki boksu. Klacz szybko wyszła i pociągnęła mnie do przodu.
-Ej! Gdzie ci się tak spieszy?-zawołałam i mocno przytrzymałam linkę. Onyx zatrzymała się i popatrzyła na mnie zdziwiona. Zrównałam się z nią i położyłam rękę na jej piersi.
-Zrobimy to jeszcze raz- powiedziałam i zrobiłam krok w przód. Klacz chciała od razu mnie wyprzedzić, ale przycisnęłam dłoń do gładkiej sierści. Natychmiast stanęła i szarpnęła głową.
-Onyx, przestań-upomniałam ją ostrym głosem. Znów postawiłam stopę, przyciskając dłoń i powstrzymując konia. Udało nam się tak przejść parę metrów i klacz zatrzymała się gwałtownie.
-Co jest?-pociągnęłam lekko za linę. Trzepnęła lekko głową.
-Chodź-nakazałam i znów pociągnęłam za uwiąż. Nadal stała jak wryta. Trzepnęłam ją lekko po szyi.
-Konie żartów. Ruszaj się.
O dziwo klacz postąpiła na przód dwa kroki.
-No. Bardzo ładnie-pochwaliłam ją-jeszcze raz. Postawiłam dwa kroki, a klacz posłusznie poszła za mną. Udało nam się wyjść ze stajni. Klacz od razu ożywiła się w promieniach słońca. Zaczęła żwawiej iść, przez co musiałam nieźle się napracować, aby szła koło mnie. Koniec końców dotarłyśmy na leśny szlak. Zatrzymałyśmy się tam, a ja usiadłam na zwalonej kłodzie. Rosło tam dużo trawy, więc klacz zechciała się popaść.
-Poczekaj-mruknęłam i dokładnie przebadałam zawartość roślin. Pozwoliłam jej trochę poskubać i dałam jej więcej wiązu do dyspozycji. Nagle usłyszałam stukot kopyt. Spojrzałam tam i ujrzałam kłusującego konia, a na nim jeźdźca.
<Ktoś?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz