Opadłam na brzeg łóżka. Chłopak krzątał się jeszcze chwilę po pokoju, po czym zbiegł na dół. Usłyszałam trzaśnięcie drzwiami i byłam w połowie schodów, gdy usłyszałam odjeżdżający samochód. Nie zwalniając tempa wydostałam się na zewnątrz, lecz wypożyczony przez chłopaka samochód zniknął z podjazdu.
Kolejna fala łez spłynęła po moich policzkach. Wróciłam do środka głośno trzaskając drzwiami. Zacisnęłam pięści i zaczęłam krzyczeć, nie wiedziałam co robić.
Trzęsącymi się rękami wzięłam telefon. Prawie od razu usłyszałam głos.
-Cześć.
-Pojechał...-powiedziałam, łamiącym się głosem.
-Hanne, ty płaczesz? Co się dzieje?
-Mads, nie wiem co mam robić. Ja.. ja go kocham, ale ty... po prostu już sama się gubię, jestem okropna.
-Przestań tak mówić! Gdzie pojechał?
-Na lotnisko... Mads...
-Siedź w domu, pogadam z nim.-powiedział szybko i rozłączył się, a ja usiadłam na kanapie i zaczęłam drapać skórki przy paznokciach.
<Oliver??>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz