wtorek, 4 października 2016

Od Olivera do Hanne

-Fajnie się tańczyło? Możemy się już zwijać?
-Oli co ty taki? Nie podobał Ci się występ.
-Był śliczny. - powiedziałem szorstko.
-Co Ci?
-Nic. Możemy już jechać?
-Śpieszy Ci się, aż tak?!
-Nie mam zamiaru tu siedzieć z tym gościem!
-Co ty masz do niego?! To tylko taniec!
-Hann... Możemy już jechać?
-Idziemy jeszcze na obiad z Madsem i całą ekipą.
-Nie, ja nie  idę. Ty idziesz!
Wyszedłem i zacząłem iść w stronę domu ojczyma Hann.

****Kilkanaście minut później w domy ojczyma Hann****

-O Oliver! - powiedział uradowany ojczym Hann.
-Witam.
Poszedłem w stronę pokoju mojego i Hann. Pan Sorensen coś jeszcze mówił, ale nie zwracałem na niego uwagi. Wyjąłem z kieszeni saszetkę z białym proszkiem i z szafki butelkę whisky. Nalałem do szklanki i zacząłem pić. Wciągając co jakiś czas troszkę "magicznego pyłku" jakimś czasie odpłynąłem.

<Hanne??>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy