NO...
-Pomóc Ci w czymś?-zapytałam opierając się o drzwi boksu.
-Nie dzięki.-powiedział. Popatrzyłam na niego. Nie chciałam zostać jego wrogiem, ale to co powiedział... to było za szybko. I za wcześnie. Nie chciałam rozdrapywać starych ran. Patrzyłam, jak nie zręcznie podnosi kostkę siana i rozsypuje ją po całym przejściu.
-Daj to.-powiedziałam. Poroznosiliśmy siano bo boksach. Ściemniło się. Weszłam jeszcze na chwilę do siodlarni.Chwyciłam siodło. Siadłam okrakiem na ławce i zaczęłam pastować. Po chwili przyszedł też Mati. Chwycił ogłowie. Zaczął je myć, ale wypadło mu z ręki. Wstałam i podniosłam je. Podniosłam głowę zaraz na przeciwko niego, tak że stykaliśmy się nosami. Spojrzałam w jego oczy. Nie, ja już tak dłużej nie mogę! Chwyciłam go za szyję i przyciągnęłam do mnie całując go.
<Mateusz?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz