NIESPODZIEWANE
Spojrzałam na Kate.
-Przepraszam nie przedstawiłam się. Deazy a mój koń to Oshi.
-Kate.
-Miło mi przepraszam za zamieszanie, ale w Osz wstąpiła diablica zawsze na koniec jazdy się wygłupiamy, ale tym razem przesadziła -zaśmiałam się. -Do tego spłoszyła się i ... sama wiesz.
-Tak wiem. To miły koń.
-Racja -uśmiechnęłam się.
W jej oczach było coś tajemniczego. Niby sporo o niej wiedziałam i była według mnie otwarta, ale jednak coś w niej było... albo tylko ja to widziałam, albo jest po prostu tajemnicza.
-Może pojeździmy razem? -zapytała podchodząc z powrotem do swojego kasztana.
-W sumie miałam kończyć, ale Oshi nie zasłużyła na to po prostu trzeba ją ułożyć, lubię luz na jeździe, ale potem to wychodzi właśnie tak -otrzepałam się w piasku i zaśmiałam wchodząc na spokojną Osz.
-Pasujecie do siebie -uśmiechnęła się patrząc na mnie i Osz.
-Dzięki tobie też z nim ładnie, w sumie to czemu nie wylicytujesz sobie 2 konia? Ja będe teraz kupowała Chocolate:
Pokazałam jej z telefonu zdjęcie.
-Kolejny z tej samej partii.
-Cóż te konie coś w sobie mają. To jak popatrzysz na licytacje? Pomogę ci dobrać...
<Kate??>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz