ZNAJOMY NIEZNAJOMY
Galopowałam raźnie. Równo, głowa w głowę, aż pod koniec Liliana zaczęła mnie wyprzedzać. Nie poganiałam konia-nie był mój. Stanęłyśmy na polance, zdyszane, a konie parskały.
-Wybacz-uśmiechnęłam się-Gabrielle-podałam jej rękę, a raczej mocno się wyciągnęłam. Ona ją uścisnęła, ale zaraz musiała puścić, bo koń, na którym siedziałam odskoczył na lewo. W tym układzie mocno obiłam sobie żebra o przedni łęk siodła. Zaczęłam sobie mocno masować brzuch, przeklinając własną głupotę. Liliana zaczęła się śmiać.
-Twój?
-Nie. Stajenny-wysyczałam, bo nadal odczuwałam ból.
-A konkretnie?
-Dunga-spojrzałam pod siebie na srokatą sierść.
-Ach. No tak. Ona lubi robić numery. Czyli nie masz swojego?
-Mam. Ale jest za młoda na jazdy. Ma dopiero dwa lata. Ale kiedy ją zobaczyłam, pomyślałam, że to ten. Dopiero zaczynam ją przyzwyczajać do chodzenia na lonży i czapraka. A ten pod którym jesteś?
<Liliana?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz