ZAKUPY
-Nic dziwnego, że konie,,tak do ciebie lgną''! -przekomarzyłam ją złośliwie patrząc na nią z góry.
-Haha -parsknęła dalej idąc.
Weszłam do boksu Elipsy.
-Cześć skarbie -pogładziłam ją. -Może spróbujemy sił w naturalu?
Wyszczotkowałam klacz. Nałożyłam jej tylko kawałek sznurka na szyję. Niestety nie ma tu profesjonalnego sprzętu :). Kiedy wyprowadzałam Elipsę weszła do stajni Rosal.
-Cześć.
-Cześć -odpowiedziała z uśmiechem.
-Właśnie możesz kupić linki do naturala??
-Postaram się -odparła i zaczęła szykować konie na jazdy. Wyszłam przed stajnię. Kamila nadal tak stała z tą całą Karypsą. Wskoczyłam na nią po czym dałam jej łydkę żeby stępowała w kierunku placu. Tak naprawdę nie miałam nad nią większej kontroli. Zdałyśmy się na zaufanie... Klacz stawiała opór przy bramce na plac, wtedy zakręciłam nią dając prawą łydkę i cofając lewą nogę. Pokłusowałyśmy na pole, ten wiatr we włosach sprawił, że jakbyśmy czytały sobie w myślach galopowałyśmy!
Powoli się ściemniało a my ustałyśmy na wzgórzu ja oglądałam śliczny zachód słońca a klacz potrząsała głową... Zeszłam z niej kładąc się na trawę a ona w pełni wdzięku zrobiła to samo...
Leżałyśmy tam jakiś czas. Po czym wróciłyśmy do stajni. Była tam Kamila. Wprowadziłam dumna Elipsę, która zaszczurzyła się na nią.
<Kamila??>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz