Wstałam rano wypoczęta. Przeciągnęłam się leniwie. Spojrzałam przez okno. Słońce był już dosyć wysoko. Poszłam do kuchni. Zerknęłam na zegarek.08:43. Zrobiłam sobie kanapkę z serem. Po posiłku ogarnęłam się w łazience. Ubrałam się, po czym wyszłam na podwórko. Do stajni było ze 200 metrów więc przeszłam się pieszo. Na pastwisku Pierwsza ujrzała mnie Fobia. Przywitałam się z końmi. Nadeszła Ariana. Przywitałyśmy się i zaczęłyśmy szczotkować konie.
-Wiesz jeśli mam być szczera to co myślisz o tym by Nimfa została matką. Wiem, że to ryzykowne jednak miała tylko jedno źrebię, które niestety urodziło się martwe. Bałam się od tamtej pory, bo prawie ją straciłam. A sumie to jest w dobrej formie to może ...?? Hm??
-No nie wiem ... -złapała Derysa - a z kim??
-No ... z jakimś czempionem.
Wzruszyła ramionami. Po pól godziny wszyscy jeźdźcy dotarli, a za kolejne 20 minut wszystkie konie były wyszykowane. Ruszyliśmy pełni entuzjazmu. Ostatni dzień i byliśmy trochę wykończeni. W sumie to mieliśmy 2 dni przerwy, ale to nie to samo co być w domu. Konie były wypoczęte i energetycznie galopowały. nie robiłam wielu przerw. Konie same się rwały. Rzecz jasna nie cały czas kłusowały czy galopowały. Mimo, że miał być jeden godzinny postój rozdzieliłam go na dwa półgodzinne. Roześmiani odbywaliśmy drogę. Kiedy konie zauważyły znajomy teren zaczęły energicznie galopować! Same kierowały się w kierunku stajni. Podarowaliśmy im i nie wyciągaliśmy konsekwencji raczej cieszyliśmy się z nimi. Gdy konie, które zostały pod opieką mojej siostry zauważyły te rżały i biegły przy ogrodzeniu. wszystkie rżały, cieszyły się i witały. Szybko rozsiodłaliśmy pupile i puściliśmy do pozostałych. Sami zabrali rzeczy i po pożegnaniu ruszyli do domów. Poprosiłam Fibby o krótkie zajęcie się końmi i poszłam do domu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz