Obudziłam się wcześnie rano. Przetarłam oczy ręką i wyjrzałam przez okno. Pogoda była przygnębiająca, padało i wiało. Przewróciłam oczami. Schyliłam się i wysunęłam szufladę. Zaczęłam przeglądać jej zawartość. Wyciągnęłam obcisłe jeansy i czarną bawełnianą bluzkę. Ubrałam się, umyłam zęby i uczesałam włosy. Zeszłam na dół po schodach. Na sofie leżała Sahara. Gdy weszłam do kuchni zerwała się i podbiegła do mnie, a za jej śladami poszedł Napoleon. Nasypałam karmę do ich misek, a sama zabrałam się do szykowania sobie śniadania. Do głębokiego talerza nalałam mleko i wsypałam płatki. Zaczęłam jeść je leniwie i bez życia. Popatrzyłam na zegarek i dostałam zastrzyk energii. Za pół godziny muszę być w stajni! Dokończyłam śniadanie, zarzuciłam skórzaną kurtkę i już miałam wychodzić gdy suczka zastąpiła mi drogę. Spojrzałam na nią, ale nie ustępowała. Gwizdnęłam, a pod moimi nogami pojawił się drugi doberman. Przypięłam im smycze i wsadziłam do samochodu. Po 20 minutach byłam na miejscu. Psy były bardzo podekscytowane, aż za bardzo. Wyprowadziłam Furię i Fobię, a w boksie zamknęłam psy. Źrebaka wypuściłam na padok, a klacz stała uwiązana do koniowiązu. Popędziłam po siodło. Chwyciłam je i wychodząc z boksu wpadłam na kogoś.
-Co do chole...-zaczęłam zdanie, ale ugryzłam się w język wiedząc że to moja wina.-Przepraszam.-powiedziałam trochę skrępowana. Ktoś podał mi rękę i pomógł wstać.
-Nic się nie stało.-powiedział wysoki mężczyzna koło 20.-Wszystko dobrze?
-Tak, tak. Jestem Kamila, a ty?
-Krystian. Miło mi. Gdzie się tak śpieszysz?
-Przestało trochę padać, więc mam zamiar zabrać Fobię na mały teren.
-Fobia jest twoja? Bardzo ładny koń.
-Dzięki.-uśmiechnęłam się lekko.-Może masz ochotę przejechać się ze mną?
<Krystia?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz