TRENING
Przyjechałam do stajni. Strasznie mi się nudziło, nie miałam co robić w wakacje, dlatego często tu przyjeżdżałam. Pomyślałam że może pomogę w czymś. Poszłam do Rosal.
-Cześć. Pomóc ci w czymś?
-Czy mogłabyś potrenować Nissy, Łezkę i Łexi?
-Jasne, sama przyjemność.-uśmiechnęłam się. Wyprowadziłam Łexi. Na początku była trochę oporna, więc żeby przełamać pierwsze lody wykorzystałam technikę join-up. Potem było coraz lepiej. Przećwiczyłam na niej galop z prawej i lewej nogi. Parę razy udało mi się nawet zrobić z nią lotną zmianę. Pomyślałam że trochę poskaczemy. Ustawiłam małego krzyżaka i oxera. Nie było z tym najmniejszego problemu więc podniosłam poprzeczki i dołożyłam mały murek. Świetnie skakała więc podniosłam jeszcze trochę poprzeczkę. Niestety zapomniałam że jest trochę niższa od Fobii i nie udało nam się jej przeskoczyć. Rozstępowałam ją i odprowadziłam na wybieg. Następna była Łezka. Niestety nigdy nie jeździłam w wyścigach, więc nie potrafiłam trenować ją w jej specjalizacji, ale nie zawsze wszystko musi być idealnie. Zabrałam ją więc na kryty plac i poćwiczyłam trochę zaufanie i jazdę naturalną. Udało mi się jeździć bez ogłowia, więc był to mój mały sukces na tym koniu. Jeszcze chwilę pojeździłam na Łezce i pokonałam kilka razy cavalletti i odprowadziłam ją do boksu. Z Nissy poszło trochę gorzej. Wzięłam bat ujeżdżeniowy i starałam się wykonywać coś na styl ujeżdżenia. Klacz kilka razy się spłoszyła, a ja niestety nie umiałam poruszać się w siodle ujeżdżeniowym. Był to najtrudniejszy trening jaki kiedykolwiek przeprowadziłam. Postanowiłam że muszę wziąć kur ujeżdżeniowy. Wypuściłam ją na wybieg i zameldowałam się u Rosal. Poszłam następnie do Fobii. Musiałam posmarować jej brzuch maścią. Pomyślałam że może wezmę ją na lonże aby trochę się poruszła. Wróciłam do domu o 23 i prawie od razu zasnęłam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz