OPS...
-Jasne.-uśmiechnęłam się. Wyprowadziłam Licorice i zaczęłam czyścić.-Tak w ogóle, pomożesz mi wybrać zestaw dla niej?-zapytałam w końcu.
-Spoko, ale masz już kilka kompletów co nie?
-Ja mam bzika na punkcie kompletów! Kupiła bym każdy jakby tylko mogła! A zmienię na chwilę temat, może poćwiczymy do małej ligi? Nie wiem czy mnie dopuszczą, ale jeśli tak to chętnie wystartuję "dla sportu"-uśmiechnęłam się.-Wystartowałabym na Lico, bo ostatnio pomyślałam że ujeżdżenie nie jest na pewno dla niej.-zaśmiałam sobie, jak ostatnio pociągnęła mnie na przeszkodę.-To co, robimy sobie mały trening?-dodałam zarzucając siodło.
<Deazy?>
środa, 29 kwietnia 2015
Od Deazy
OPS...
-Mam tylko jedną klacz pinto. Ale chcę kupić ją:
-O też pinto... -zaśmiała się.
-Nazywa się Pasaria, jest śliczna...
-A co do krycia to racja lepiej wziąć jakiegoś sensownego. Na przykład:
-O... -przyjrzała się -całkiem co innego.
-No niby tak. Może pójdziemy na jazdę??
<Kamila??>
-Mam tylko jedną klacz pinto. Ale chcę kupić ją:
-O też pinto... -zaśmiała się.
-Nazywa się Pasaria, jest śliczna...
-A co do krycia to racja lepiej wziąć jakiegoś sensownego. Na przykład:
-O... -przyjrzała się -całkiem co innego.
-No niby tak. Może pójdziemy na jazdę??
<Kamila??>
Od Kamili
OPS...
Uśmiechnęłam się.
-W większości to moje konie to holsztyny lub hanowery, więc kryję nimi. Ostatnio przyjechał Valegro, a w sezonie prawie zawsze przyjeżdża do nas Lasco, którym kryję klacze.
-Aha...
-Dzięki że przypomniałaś, bo Furia i Fobia się grzeją to trzeba znaleźć im jaką randkę.-mrugnęłam do niej i zaśmiałam się.-A jakiej rasy są twoje konie?
<Deazy?>
Uśmiechnęłam się.
-W większości to moje konie to holsztyny lub hanowery, więc kryję nimi. Ostatnio przyjechał Valegro, a w sezonie prawie zawsze przyjeżdża do nas Lasco, którym kryję klacze.
-Aha...
-Dzięki że przypomniałaś, bo Furia i Fobia się grzeją to trzeba znaleźć im jaką randkę.-mrugnęłam do niej i zaśmiałam się.-A jakiej rasy są twoje konie?
<Deazy?>
Ogiery w stajni!
Kamila bierze w zaawansowany trening ujeżdżeniowy dwa konie: Salinero oraz Valegro.
Ponieważ są to ogiery obydwa kryją. Valegro rasa KWPN, Salinero Koń hanowerski.
Są one również udostępniane na treningi ujeżdżeniowe, prowadzone przez instruktorkę.
NIE SKACZĄ, NIE CHODZĄ W TERENY I NIE SĄ DLA POCZĄTKUJĄCYCH!!!
Ponieważ są to ogiery obydwa kryją. Valegro rasa KWPN, Salinero Koń hanowerski.
Są one również udostępniane na treningi ujeżdżeniowe, prowadzone przez instruktorkę.
NIE SKACZĄ, NIE CHODZĄ W TERENY I NIE SĄ DLA POCZĄTKUJĄCYCH!!!
Od Jess
IT'S BEEN A LONG DAY, WITHOUT YOU MY FRIEND
-Sam, dużo gadać... ale po pierwsze ćwiczyłam dużooo z Salinero i nie zgadniesz!
-No co, gadaj!
-Charlotte dała mi w trening Valegro! Przyjechały tutaj ze mną!
-Serio?! Nieźle.
-Ale udostępnię je też zaawansowanym w trening ujeżdżeniowy.
-Fajnie.
-Pomożesz mi je wyprowadzić?
-Jasne.-odpowiedziała z szerokim uśmiechem. Podeszłyśmy do przyczepy. Usłyszałyśmy przeciągłe rżenie. To Valegro, nadal nie przyzwyczajony do przebywania tak długo w przyczepie. Weszłam do środka i odwiązałam Salinera, a Sam wzięła Valegra. Wstawiłyśmy je do boksów, jeden był naprzeciwko Rose'a .
Od razu się polubili :P
-Idziesz ze mną na trening?
<Sam??>
-Sam, dużo gadać... ale po pierwsze ćwiczyłam dużooo z Salinero i nie zgadniesz!
-No co, gadaj!
-Charlotte dała mi w trening Valegro! Przyjechały tutaj ze mną!
-Serio?! Nieźle.
-Ale udostępnię je też zaawansowanym w trening ujeżdżeniowy.
-Fajnie.
-Pomożesz mi je wyprowadzić?
-Jasne.-odpowiedziała z szerokim uśmiechem. Podeszłyśmy do przyczepy. Usłyszałyśmy przeciągłe rżenie. To Valegro, nadal nie przyzwyczajony do przebywania tak długo w przyczepie. Weszłam do środka i odwiązałam Salinera, a Sam wzięła Valegra. Wstawiłyśmy je do boksów, jeden był naprzeciwko Rose'a .
Od razu się polubili :P
-Idziesz ze mną na trening?
<Sam??>
wtorek, 28 kwietnia 2015
Od Rosal
ĆWICZENIA
Niedługo miałam zamiar zorganizować zawody skokowe. Przygotowałam do tego kilka moich koni dając im więcej treningów skokowych. Konkurs ma być na wyższym poziomie. Kiedy zjeżdżałam akurat Emiranta podeszła Camila.
-Cześć -przywiała się.
-Hej.
-Po co z nimi ćwiczysz? -zapytała tak sobie.
-Mam zamiar za 2 tygodnie urządzić tutaj zawody skokowe mała liga. Możesz się szykować jeśli chcesz wystartować.
-Zobaczy się...
-Pomożesz mi i weźmiesz Rose??
<Camila??>
- - - - - - - - -
!!!
Jeśli chodzi o konkurs za 2 tygodnie dokładnie 12.05.15 r. odbędzie się konkurs skokowy mała liga.
Do tego czasu należy opisać swój przejazd konny (jeśli chce się wziąć udział). Najlepsze opowiadanie wygra a jeździec zdobędzie 1 miejsce :)
Nagrody
I - 500 ♦
II - 300 ♦
III - 150 ♦
Wszystkie wygrane będą zapisywane w zakładce (na razie jej nie ma).
ZOBACZMY kto jest najlepszym jeźdźcem :))
Niedługo miałam zamiar zorganizować zawody skokowe. Przygotowałam do tego kilka moich koni dając im więcej treningów skokowych. Konkurs ma być na wyższym poziomie. Kiedy zjeżdżałam akurat Emiranta podeszła Camila.
-Cześć -przywiała się.
-Hej.
-Po co z nimi ćwiczysz? -zapytała tak sobie.
-Mam zamiar za 2 tygodnie urządzić tutaj zawody skokowe mała liga. Możesz się szykować jeśli chcesz wystartować.
-Zobaczy się...
-Pomożesz mi i weźmiesz Rose??
<Camila??>
- - - - - - - - -
!!!
Jeśli chodzi o konkurs za 2 tygodnie dokładnie 12.05.15 r. odbędzie się konkurs skokowy mała liga.
Do tego czasu należy opisać swój przejazd konny (jeśli chce się wziąć udział). Najlepsze opowiadanie wygra a jeździec zdobędzie 1 miejsce :)
Nagrody
I - 500 ♦
II - 300 ♦
III - 150 ♦
Wszystkie wygrane będą zapisywane w zakładce (na razie jej nie ma).
ZOBACZMY kto jest najlepszym jeźdźcem :))
Licytacje
Serdecznie zapraszamy na nowe licytacje można kupić tam bardzo fajne konie :)
Administratorki :)
Administratorki :)
Od Deazy
OPS...
Siedziałam przy stajni czekając na Rosal, która miała do mnie przyjść i pokazać mi co i jak. Po piętnastu minutach usłyszałam wołanie:
-Dez... gdzie jesteś??!
Wstałam i pospiesznie weszłam do stajni! Stawiłam kilka kroków. Mijała mnie akurat jakaś dziewczyna kiedy zachwiałam się i szuturnęłam ją. Potknęła się i upuściła szczotki dla koni.
-Sorki -schyliłam się podnosząc je.
-Nie szkodzi. Kamila jestem -przedstawiła się.
-Deazy. Muszę iść Rosal mnie woła.
Podeszłam do dziewczyny, która pokazała mi gdzie co się znajduje zajęło nam to pół godziny.
Po tym czasie wróciłam do boksu Oshi. Obok stała Kamila przy swoim koniu Little.
-Fajną masz klacz -odezwałam się do niej.
-Dzięki twoja też niczego sobie.
-Nie wiem jak cię o to zapytać, ale jestem nowa i jeszcze nie wiem co zrobić by Oshi miała źrebaka.
Dziewczyna zaśmiała się i wytłumaczyła mi. W sumie to jak się zastanowić to to nie jest trudne. Wyjęłam z torby tableta.
-Po co ci on -zapytała Kamila.
-Zobaczymy jakiś fajnych kandydatów dla mojej klaczki. A może i ty poryjesz swoją Littel czy Fobie... w każdym razie patrz -pokazałam jej kilka ogierów do krycia:
Herkules
Marmur
Denger
-Ja pokryje chyba Oshi Dengerem a ty masz kandydatów dla którejś klaczy, czy nie kryjesz żadnej??
<Kamila?>
Nowa członkini
Powitajmy Dez!
Imie: Deazy
Nazwisko: Fishlake
Wiek: 17 lat
Charakter: Jest fascynującą nastolatką. Lubi eksperymentować i nie waha się podejmować wyzwania. Nie umie powstrzymać emocji, kiedy ktoś ją zdenerwuje gotowa jest mu porządnie przyłożyć. Nie umie wybaczać. Lubi jak mówi się do niej Dez.
Kontakt: zjawa34-Howrse, juka6626- Doggi-Game.
A oto jej koń:
Imię: Oshi der Franch
Wiek: 5 lat
Płeć: Klacz
Rasa: Pinto
Kompletu: nr. 9
Charakter: Jest opanowana i spokojna. Pełna wdzięku i gracji. Stara się robić wszystko po myśli jeźdźca.
Historia: Została kupione jak miała 3 lata przez Deazy.
Specjalizacja: Koń rekreacyjny. Lotna.
Status: ---
Pochodzenie:
m -Osijana
o -Grunt der Franch
Imie: Deazy
Nazwisko: Fishlake
Wiek: 17 lat
Charakter: Jest fascynującą nastolatką. Lubi eksperymentować i nie waha się podejmować wyzwania. Nie umie powstrzymać emocji, kiedy ktoś ją zdenerwuje gotowa jest mu porządnie przyłożyć. Nie umie wybaczać. Lubi jak mówi się do niej Dez.
Kontakt: zjawa34-Howrse, juka6626- Doggi-Game.
A oto jej koń:
Imię: Oshi der Franch
Wiek: 5 lat
Płeć: Klacz
Rasa: Pinto
Kompletu: nr. 9
Charakter: Jest opanowana i spokojna. Pełna wdzięku i gracji. Stara się robić wszystko po myśli jeźdźca.
Historia: Została kupione jak miała 3 lata przez Deazy.
Specjalizacja: Koń rekreacyjny. Lotna.
Status: ---
Pochodzenie:
m -Osijana
o -Grunt der Franch
poniedziałek, 27 kwietnia 2015
Od Lunji
STOSSEL
-Em... Na razie może... em... nie..-jęknęłam. Nikomu nie powiedziałam i nie mam zamiaru mówić o moim wypadku.
-Czemu?-zdziwiła się. Poczułam, że się czerwienię.
-No proszę.Pokażę ci okolicę-nalegała. Rozejrzałam się po stajni i przeleciałam wzrokiem po koniach.
-No, dobrze. Ale nie pędzimy- odparłam. Nie wiedziałam, czy podjęłam słuszną decyzję. Osiodłałam Frisbby uroczego kuca. Czekałam przed stajnią i po paru minutach wyszła stamtąd prowadząc Rosalet.
-Wsiadasz?- spytał się. Przytaknęłam i po chwili siexziałam na koniu. Ruszyłam stępem po polnej dróżce a Vid zaczęła opowiadać mi o tym miejscu. Lecz jednak. Przed Frisbby wskoczyła musz. Klacz ruszyła szybkim galopem. Krzyknęłam i po chwili poczułam jak spadam. Uderzyłam o ziemię. vidiana zeskoczyła z konia i podbiegła do mnie.
-Nic ci nie jest? Coś ci się stało?- pomogła mi wstać. Zalalam się łzami.
-Nie chciałam jechać, bo rok temu miałam wypadek. Leżałam długo w szpitalu, ale strach do koni został...-urwałam i znów zaczęłam płakać.
<Vidiana??>
-Em... Na razie może... em... nie..-jęknęłam. Nikomu nie powiedziałam i nie mam zamiaru mówić o moim wypadku.
-Czemu?-zdziwiła się. Poczułam, że się czerwienię.
-No proszę.Pokażę ci okolicę-nalegała. Rozejrzałam się po stajni i przeleciałam wzrokiem po koniach.
-No, dobrze. Ale nie pędzimy- odparłam. Nie wiedziałam, czy podjęłam słuszną decyzję. Osiodłałam Frisbby uroczego kuca. Czekałam przed stajnią i po paru minutach wyszła stamtąd prowadząc Rosalet.
-Wsiadasz?- spytał się. Przytaknęłam i po chwili siexziałam na koniu. Ruszyłam stępem po polnej dróżce a Vid zaczęła opowiadać mi o tym miejscu. Lecz jednak. Przed Frisbby wskoczyła musz. Klacz ruszyła szybkim galopem. Krzyknęłam i po chwili poczułam jak spadam. Uderzyłam o ziemię. vidiana zeskoczyła z konia i podbiegła do mnie.
-Nic ci nie jest? Coś ci się stało?- pomogła mi wstać. Zalalam się łzami.
-Nie chciałam jechać, bo rok temu miałam wypadek. Leżałam długo w szpitalu, ale strach do koni został...-urwałam i znów zaczęłam płakać.
<Vidiana??>
Od Gabrielle
PIERWSZE DNI
-Jeżdżę od trzech lat-powiedziałam nieśmiało, pocierając dłonią potylicę.
-No dobra. Osiodłaj Maszę i pokażesz co umiesz.
-A... która to...
-Kasztanka. Hanowerka. Sam pokaże ci gdzie stoi.
-Jasne-odparłam. Poszłam za pierwszą dziewczyną do siodlarni i wzięłam sprzęt.
-Nie musimy jej czyścić, bo miała jazdę, więc jest w miarę czysta. Ale weźmy szczotkę, to jej chociaż kłąb przetrzemy.
Chwyciłam jedną i położyłam sobie na siodle, po czym wszystko położyłam na drzwiczkach boksu. Szybko przeczyściłam klaczy kłąb i grzbiet, oraz brzuch, w miejscu gdzie będzie leżeć popręg. Osiodłałam ją i wyprowadziłam na dwór. Wskoczyłam szybko na jej grzbiet. Podciągnęłam popręg, na co klacz zareagowała poderwaniem głowy do góry.
-Przestań-mruknęłam, nie przerywając zajęcia. Dwie dziurki więcej powinny wystarczyć.
-Chyba ma dziś fochy-zaśmiała się Samanta- no dobra, wjedź na plac.
Wykonałam polecenie, lekko ściskając piętami klacz. Ruszyła, ociągając się. Była bardzo delikatna w pysku-reagowała na lekkie napięcie wodzy, co mnie zdziwiło. Na menażu czekała już Rosal.
-No dobrze, występuj ją dookoła kilka razy, niech się dziewczyna rozgrzeje!-krzyknęła, stojąc na środku. Cały czas starałam się stymulować klacz do pracy ruchem bioder. Masza szła żwawym stępem, a mi było bardzo wygodnie.
<Rosal?>
-Jeżdżę od trzech lat-powiedziałam nieśmiało, pocierając dłonią potylicę.
-No dobra. Osiodłaj Maszę i pokażesz co umiesz.
-A... która to...
-Kasztanka. Hanowerka. Sam pokaże ci gdzie stoi.
-Jasne-odparłam. Poszłam za pierwszą dziewczyną do siodlarni i wzięłam sprzęt.
-Nie musimy jej czyścić, bo miała jazdę, więc jest w miarę czysta. Ale weźmy szczotkę, to jej chociaż kłąb przetrzemy.
Chwyciłam jedną i położyłam sobie na siodle, po czym wszystko położyłam na drzwiczkach boksu. Szybko przeczyściłam klaczy kłąb i grzbiet, oraz brzuch, w miejscu gdzie będzie leżeć popręg. Osiodłałam ją i wyprowadziłam na dwór. Wskoczyłam szybko na jej grzbiet. Podciągnęłam popręg, na co klacz zareagowała poderwaniem głowy do góry.
-Przestań-mruknęłam, nie przerywając zajęcia. Dwie dziurki więcej powinny wystarczyć.
-Chyba ma dziś fochy-zaśmiała się Samanta- no dobra, wjedź na plac.
Wykonałam polecenie, lekko ściskając piętami klacz. Ruszyła, ociągając się. Była bardzo delikatna w pysku-reagowała na lekkie napięcie wodzy, co mnie zdziwiło. Na menażu czekała już Rosal.
-No dobrze, występuj ją dookoła kilka razy, niech się dziewczyna rozgrzeje!-krzyknęła, stojąc na środku. Cały czas starałam się stymulować klacz do pracy ruchem bioder. Masza szła żwawym stępem, a mi było bardzo wygodnie.
<Rosal?>
Od Gabrielle
ARE YOU FUCK KIDDING ME
-Nie mogę. Muszę pracować-wykręciłam się.
-Oj no weź. Ja stawiam-szturchnęła mnie.
-Naprawdę nie mogę. Mam do zapłacenia rachunki. A umówiłam się na czyszczenie podłóg w sklepie. Płacą całkiem nieźle. Ja tego potrzebuję.
-Przełóż to. Na jutro na przykład.
-Nie mam ubrań. Nie umiem tańczyć.
-Daj spokój, na pewno masz coś z krótkim rękawem i jakąś spódniczkę lub chociaż dżinsy. Dasz radę. A w klubie nie trzeba umieć tańczyć. I tak wszyscy skaczą, nikt nie zwróci na ciebie uwagi!
Westchnęłam. Biłam się z myślami. Jeśli nie zapłacę czynszu, wywalą mnie na zbity pysk. Z drugiej strony.... tyle już pracuję.... mogłabym ten jeden wieczór zaszaleć. Trochę.
-Prooooszę! Znam fajne miejsce, bez narkotyków, całkiem porządny lokal.
-No dobrze... A nie dałoby się tego przełożyć na dziewiątą?
<Katniss?>
niedziela, 26 kwietnia 2015
Więcej
Jak pewnie zauważyliście jest nowa stronka ''więcej'' jest tam więcej o naszej stajni :)
To te długo oczekiwane zmiany.
Pozdrawiają
Administratorki
To te długo oczekiwane zmiany.
Pozdrawiają
Administratorki
Od Rosal
PIERWSZE DNI
-Cześć co słychać -zapytałam Sam stojącą z jakąś dziewczyną.
-To Gabrielle chciałaby zakwaterować tu swojego konia.
Wstałam.
-Cześć Gabriell, jestem Rosal. Możesz wybrać jeden w wolnych boksów dla swojego konia -zaproponowałam.
-Właściwie to już stoi w jakimś.
-I prawidłowo -zaśmiałam się do niej. -stawka nie ma znaczenia jak tu trochę popracujesz w zasadzie nie musisz płacić za pobyt, tylko za pokarm czy coś.
-To dobrze -odrzekła.
Poszłyśmy wiec we trzy do konia Gabrielle. Chciałam mu się przyznać i dopytać, w końcu muszę go puścić z jakimiś końmi. Popatrzyłam na konia.
-Hanower tak? -dopytałam.
-Tak. 2 letnia klaczka.
- O to szkoda bo nie możesz jeszcze na niej jeździć jest bardzo młoda a konia zajeżdża się w wieku 3 lat i po pół roku ma się normalne tereny i w ogóle. Ale nie przejmuj się mamy tu wiele koni ze stajni a i są licytacje jak byś chciała jakiegoś kupić...
-Tak wiem... -przyznała skrępowana.
-Ile masz lat Gabrielle i gdzie mieszkasz??
- 19 mieszkam niedaleko...
Nie chciałam dłużej zadawać jej pytań... Może za darmo pokażesz mi jak jeździsz konno, oj sorki... nie zapytałam jeździsz w ogóle konno czy zaczynasz??
<Gabrielle??>
-Cześć co słychać -zapytałam Sam stojącą z jakąś dziewczyną.
-To Gabrielle chciałaby zakwaterować tu swojego konia.
Wstałam.
-Cześć Gabriell, jestem Rosal. Możesz wybrać jeden w wolnych boksów dla swojego konia -zaproponowałam.
-Właściwie to już stoi w jakimś.
-I prawidłowo -zaśmiałam się do niej. -stawka nie ma znaczenia jak tu trochę popracujesz w zasadzie nie musisz płacić za pobyt, tylko za pokarm czy coś.
-To dobrze -odrzekła.
Poszłyśmy wiec we trzy do konia Gabrielle. Chciałam mu się przyznać i dopytać, w końcu muszę go puścić z jakimiś końmi. Popatrzyłam na konia.
-Hanower tak? -dopytałam.
-Tak. 2 letnia klaczka.
- O to szkoda bo nie możesz jeszcze na niej jeździć jest bardzo młoda a konia zajeżdża się w wieku 3 lat i po pół roku ma się normalne tereny i w ogóle. Ale nie przejmuj się mamy tu wiele koni ze stajni a i są licytacje jak byś chciała jakiegoś kupić...
-Tak wiem... -przyznała skrępowana.
-Ile masz lat Gabrielle i gdzie mieszkasz??
- 19 mieszkam niedaleko...
Nie chciałam dłużej zadawać jej pytań... Może za darmo pokażesz mi jak jeździsz konno, oj sorki... nie zapytałam jeździsz w ogóle konno czy zaczynasz??
<Gabrielle??>
piątek, 24 kwietnia 2015
Od Katniss
ARE YOU FUCK KIDDING ME
-A.. - nie wiedziałam co powiedzieć.
-A ty opowiedz mi o sobie. Tak dla odmiany.
-W mojej rodzinie było normalnie do czasu.
-No..
-No tak nie byliśmy bogaci tacy normalni. Zawsze moi rodzice starali się jak najlepiej dla mnie i mojego rodzeństwa. Ale dwa lata temu mama zachorowała na depresję. Leczy się psychiatrycznie. Dlatego, że jej siostra się powiesiła bo mąż był pijakiem i znęcał się nad nią. Ciężka sprawa. Od dziecka byłam i jestem szalona. A z końmi mam styczność od kiedy pamiętam mój wuj ma kilka swoich koni. Tak po za tym jest spoko.
-A może tak pojedziemy dziś do klubu tak o dwudziestej??
<Gabrielle??>
-A.. - nie wiedziałam co powiedzieć.
-A ty opowiedz mi o sobie. Tak dla odmiany.
-W mojej rodzinie było normalnie do czasu.
-No..
-No tak nie byliśmy bogaci tacy normalni. Zawsze moi rodzice starali się jak najlepiej dla mnie i mojego rodzeństwa. Ale dwa lata temu mama zachorowała na depresję. Leczy się psychiatrycznie. Dlatego, że jej siostra się powiesiła bo mąż był pijakiem i znęcał się nad nią. Ciężka sprawa. Od dziecka byłam i jestem szalona. A z końmi mam styczność od kiedy pamiętam mój wuj ma kilka swoich koni. Tak po za tym jest spoko.
-A może tak pojedziemy dziś do klubu tak o dwudziestej??
<Gabrielle??>
Od Gabrielle
ARE YOU FUCK KIDDING ME
Zesztywniałam.
-Nie jestem ciekawą osobą.
-Na pewno jesteś.
-A więc co chcesz wiedzieć-zapytałam, pochylając głowę.
-Skąd jesteś... no wiesz, jak tam ci się żyło. Dzieciństwo. Takie rzeczy-uśmiechnęła się miło.
Wzięłam głęboki oddech.
-Zostałam zabrana od matki gdy miałam trzy lata-zaczęłam cicho- ojciec odszedł rok przed moim urodzeniem.
-Ale...
-Ach, no. Z tym człowiekiem moja mama była po ślubie... prawdziwego nie znam... no wiesz... mama była mocno pijana na imprezie... jestem przypadkiem... No ale dobra... Gdy opieka społeczna mnie zabrała, mama się powiesiła. Wychowałam się w domu dziecka, zaczęłam jeździć konno po skończeniu szesnastu lat, bo wtedy mogłam prawnie zarabiać. Teraz mieszkam sama. Pracuję. Mam Onyx. I tyle. Co w tym ciekawego?-opowiedziałam jej wszystko najciszej jak mogłam. Nie wiedzieć czemu zawsze tak wyglądały moje zwierzenia z przeszłości. Nie wiedziałam co robić, a nie chciałam patrzeć na towarzyszkę, więc skupiłam się na pleceniu jedną ręką warkoczyka na grzywie mojej klaczy.
<Katniss?>
Zesztywniałam.
-Nie jestem ciekawą osobą.
-Na pewno jesteś.
-A więc co chcesz wiedzieć-zapytałam, pochylając głowę.
-Skąd jesteś... no wiesz, jak tam ci się żyło. Dzieciństwo. Takie rzeczy-uśmiechnęła się miło.
Wzięłam głęboki oddech.
-Zostałam zabrana od matki gdy miałam trzy lata-zaczęłam cicho- ojciec odszedł rok przed moim urodzeniem.
-Ale...
-Ach, no. Z tym człowiekiem moja mama była po ślubie... prawdziwego nie znam... no wiesz... mama była mocno pijana na imprezie... jestem przypadkiem... No ale dobra... Gdy opieka społeczna mnie zabrała, mama się powiesiła. Wychowałam się w domu dziecka, zaczęłam jeździć konno po skończeniu szesnastu lat, bo wtedy mogłam prawnie zarabiać. Teraz mieszkam sama. Pracuję. Mam Onyx. I tyle. Co w tym ciekawego?-opowiedziałam jej wszystko najciszej jak mogłam. Nie wiedzieć czemu zawsze tak wyglądały moje zwierzenia z przeszłości. Nie wiedziałam co robić, a nie chciałam patrzeć na towarzyszkę, więc skupiłam się na pleceniu jedną ręką warkoczyka na grzywie mojej klaczy.
<Katniss?>
Od Katniss
ARE YOU FUCK KIDDING
-Piękna.
-No.
I nastała chwila ciszy.
-To co ruszamy? - zapytałam.
-Jasne.
Przyszykowaliśmy konie do jazdy i ruszyłyśmy. Nie wiedziałam co lubi i o czym chce rozmawiać więc nie odzywałam się. Jechaliśmy galopem przez całą długą drogę, aż pod las.
-Opowiesz mi coś o sobie??
<Gabrielle??>
-Piękna.
-No.
I nastała chwila ciszy.
-To co ruszamy? - zapytałam.
-Jasne.
Przyszykowaliśmy konie do jazdy i ruszyłyśmy. Nie wiedziałam co lubi i o czym chce rozmawiać więc nie odzywałam się. Jechaliśmy galopem przez całą długą drogę, aż pod las.
-Opowiesz mi coś o sobie??
<Gabrielle??>
Od Gabrielle
ARE YOU FUCK KIDDING ME
-Jasne.
-Od kiedy tu jesteś?
-Od trzech dni.
Dziewczyna skinęła tylko głową. Zapadła chwila ciszy.
-Chcesz zapalić?-wyciągnęła do mnie paczkę.
-Nie, dziękuję. Nie palę-podziękowałam. Moja towarzyszka zaciągnęła się i oparła o ścianę boksu.
-Właściwie... która to Onyx?
-Stoi przy końcu. Kara hanowerka w niebieskim kantarze-odparłam, chwytając za pełną podściółki taczkę. Dziewczyna rzuciła niedopałek na ziemię i przydeptała go butem.
-Idę ją zobaczyć-uśmiechnęła się, po czym ruszyła w przeciwległy koniec stajni. Tymczasem ja wywiozłam zawartość taczki na obornik. Wywaliłam wszystko i zawróciłam z powrotem. Gdy weszłam do stajni, ujrzałam jak Katniss głaszcze Onyx po pysku.
<Katniss?>
-Jasne.
-Od kiedy tu jesteś?
-Od trzech dni.
Dziewczyna skinęła tylko głową. Zapadła chwila ciszy.
-Chcesz zapalić?-wyciągnęła do mnie paczkę.
-Nie, dziękuję. Nie palę-podziękowałam. Moja towarzyszka zaciągnęła się i oparła o ścianę boksu.
-Właściwie... która to Onyx?
-Stoi przy końcu. Kara hanowerka w niebieskim kantarze-odparłam, chwytając za pełną podściółki taczkę. Dziewczyna rzuciła niedopałek na ziemię i przydeptała go butem.
-Idę ją zobaczyć-uśmiechnęła się, po czym ruszyła w przeciwległy koniec stajni. Tymczasem ja wywiozłam zawartość taczki na obornik. Wywaliłam wszystko i zawróciłam z powrotem. Gdy weszłam do stajni, ujrzałam jak Katniss głaszcze Onyx po pysku.
<Katniss?>
Od Katniss
ARE YOU FUCK KIDDING ME
-A mój nazywa się Derim. - uśmiechnęłam się.
Widziałam, że dziewczyna się dziwnie na mnie patrzy.
-Wiem okropnie wyglądam, ale szczególnie mnie to nie obchodzi.
-Fajne masz spodnie.
-A tam porwały się, są mega stare.
-Aha.
Zaczęłam się wstydzić moje trampki były na wykończeniu brudne i porwane.
-Jedziesz w teren?? Wiesz tak do siedemnastej po potem do roboty mam.
<Gabrielle??>
-A mój nazywa się Derim. - uśmiechnęłam się.
Widziałam, że dziewczyna się dziwnie na mnie patrzy.
-Wiem okropnie wyglądam, ale szczególnie mnie to nie obchodzi.
-Fajne masz spodnie.
-A tam porwały się, są mega stare.
-Aha.
Zaczęłam się wstydzić moje trampki były na wykończeniu brudne i porwane.
-Jedziesz w teren?? Wiesz tak do siedemnastej po potem do roboty mam.
<Gabrielle??>
Od Gabrielle
Cd. ARE YOU FUCK KIDDING ME
-Hej. Nowa jesteś?-zapytała, uważnie lustrując mnie spojrzeniem. Przygryzłam wargę. Znoszone spodnie, stare trampki.
-Tak. Gabrielle-podałam jej rękę.
-Miło mi. Katniss.
Skinęłam tylko głową i zaczęłam z powrotem czyścić korytarz stajni.
-Jesteś stajenną?
-Nie. Wynajmuję boks dla mojego konia. Onyx.
<Katniss?>
-Hej. Nowa jesteś?-zapytała, uważnie lustrując mnie spojrzeniem. Przygryzłam wargę. Znoszone spodnie, stare trampki.
-Tak. Gabrielle-podałam jej rękę.
-Miło mi. Katniss.
Skinęłam tylko głową i zaczęłam z powrotem czyścić korytarz stajni.
-Jesteś stajenną?
-Nie. Wynajmuję boks dla mojego konia. Onyx.
<Katniss?>
Od Katniss
ARE YOU FUCK KIDDING ME
Obudziłam się rano. I popatrzyłam na zegarek... 12:00.
-O Boże! - rozdarłam się na całe mieszkanie.
Cały blok zna mnie jako imprezowiczkę i szaloną dziewczynę. Ubrałam się w biegu i wybiegłam na klatkę schodową z papierosem w ustach. Gdy tylko wybiegłam na dwór zapaliłam go.
-Siema!! - krzyknęłam biegnąc chodnikiem.
Nie zwracałam uwagi na to co ludzie o mnie myślą. Byłam w ogóle roztrzepana jedna kreska uciekła mi prawie na brwi, a druga na policzek.
Biegł przy mnie mój pies Shami i Lux:
Wpadłam do stajni na piętach i zobaczyłam nową dziewczynę.
-Siema.
<Gabrielle?>
Obudziłam się rano. I popatrzyłam na zegarek... 12:00.
-O Boże! - rozdarłam się na całe mieszkanie.
Cały blok zna mnie jako imprezowiczkę i szaloną dziewczynę. Ubrałam się w biegu i wybiegłam na klatkę schodową z papierosem w ustach. Gdy tylko wybiegłam na dwór zapaliłam go.
-Siema!! - krzyknęłam biegnąc chodnikiem.
Nie zwracałam uwagi na to co ludzie o mnie myślą. Byłam w ogóle roztrzepana jedna kreska uciekła mi prawie na brwi, a druga na policzek.
Biegł przy mnie mój pies Shami i Lux:
Wpadłam do stajni na piętach i zobaczyłam nową dziewczynę.
-Siema.
<Gabrielle?>
Od Gabrielle
Pomoc przy stajni.
Wybiegłam z mieszkania, zakluczyłam drzwi i wyleciałam na ulicę. Ruszyłam szybkim krokiem w stronę stadniny. Na chodniku nie było nikogo, oprócz staruszka z psem.
Po około pół godzinie drogi dotarłam do stajni. Zobaczyłam tylko właścicielkę.
-O, Gabrielle. Przyszłaś pracować?
-Tak-odparłam- ale najpierw chciałam zająć się Onyx.
-Jasne-uśmiechnęła się. Zostawiłam torbę i poszłam do siodlarni. Zagarnęłam zestaw klaczy i poszłam jeszcze do paszarni. Otworzyłam zasuwkę. Usłyszałam parsknięcie, a w kącie boksu mignęła biała strzałka i czarne, połyskujące oko.
-Cześć mała-powiedziałam, przymykając drzwiczki boksu. Nasypałam jej do żłobu, a kiedy jadła, zabrałam się za czesanie sierści. Ze śniadaniem uporała się szybko, także chwilę potem byłam nieustannie potrącana i skubana. W końcu udało mi się zakończyć przy niej obowiązki, więc wyprowadziłam ją na piaskowy padok. Ja sama zabrałam się za czyszczenie stajni. Pozamiatałam na korytarzach, wyczyściłam kilka boksów. Właśnie szczotkowałam Firsbby, gdy usłyszałam wołanie:
-Gabrielle?
-Tak?-odkrzyknęłam.
-Kończysz już czyścić Firs?
-Yhm.
-To dobrze. Jak skończysz, poukładaj i złóż derki i jesteś wolna. Wyprostowałam się znad falabelli i wyciągnęłam komórkę. Starą i przed potopową, ale zawsze. Dochodziła piętnasta. Te kilka godzin odczuwałam w plecach i rękach. Wróciłam do szczotkowania sierści małego konika. W końcu zgrzebło i szczotki zajęły swoje miejsce w skrzyni na przyrządy pielęgnacyjne, a ja wyszłam z boku, zamykając drzwi. Udałam się do siodlarni. Zobaczyłam stos pogniecionych derek, jedna na drugiej. Westchnęłam i zaczęłam je porządkować. Po godzinie wszystkie były równo w kostkę, a ja z uśmiechem na twarzy udałam się po Onyx na padok.
-No hej, karusko-przywitałam się, jak przybiegła do bramki- co powiesz na krótki parkur?
Wybiegłam z mieszkania, zakluczyłam drzwi i wyleciałam na ulicę. Ruszyłam szybkim krokiem w stronę stadniny. Na chodniku nie było nikogo, oprócz staruszka z psem.
Po około pół godzinie drogi dotarłam do stajni. Zobaczyłam tylko właścicielkę.
-O, Gabrielle. Przyszłaś pracować?
-Tak-odparłam- ale najpierw chciałam zająć się Onyx.
-Jasne-uśmiechnęła się. Zostawiłam torbę i poszłam do siodlarni. Zagarnęłam zestaw klaczy i poszłam jeszcze do paszarni. Otworzyłam zasuwkę. Usłyszałam parsknięcie, a w kącie boksu mignęła biała strzałka i czarne, połyskujące oko.
-Cześć mała-powiedziałam, przymykając drzwiczki boksu. Nasypałam jej do żłobu, a kiedy jadła, zabrałam się za czesanie sierści. Ze śniadaniem uporała się szybko, także chwilę potem byłam nieustannie potrącana i skubana. W końcu udało mi się zakończyć przy niej obowiązki, więc wyprowadziłam ją na piaskowy padok. Ja sama zabrałam się za czyszczenie stajni. Pozamiatałam na korytarzach, wyczyściłam kilka boksów. Właśnie szczotkowałam Firsbby, gdy usłyszałam wołanie:
-Gabrielle?
-Tak?-odkrzyknęłam.
-Kończysz już czyścić Firs?
-Yhm.
-To dobrze. Jak skończysz, poukładaj i złóż derki i jesteś wolna. Wyprostowałam się znad falabelli i wyciągnęłam komórkę. Starą i przed potopową, ale zawsze. Dochodziła piętnasta. Te kilka godzin odczuwałam w plecach i rękach. Wróciłam do szczotkowania sierści małego konika. W końcu zgrzebło i szczotki zajęły swoje miejsce w skrzyni na przyrządy pielęgnacyjne, a ja wyszłam z boku, zamykając drzwi. Udałam się do siodlarni. Zobaczyłam stos pogniecionych derek, jedna na drugiej. Westchnęłam i zaczęłam je porządkować. Po godzinie wszystkie były równo w kostkę, a ja z uśmiechem na twarzy udałam się po Onyx na padok.
-No hej, karusko-przywitałam się, jak przybiegła do bramki- co powiesz na krótki parkur?
czwartek, 23 kwietnia 2015
Od Gabrielli
Pierwsze dni
-Trzy stówki, kochanieńka.
-Trzysta? Aż tyle? Nie da się obniżyć o sto?
- Ja muszę zarabiać na życia, kotuś. Ile ty masz właściwie lat? Wyglądasz młodo.
-Dziewiętnaście, proszę pana. Dziewiętnaście-mruknęłam, otwierając podniszczony portfel.
-Dziewiętnaście? A gdzie twoi rodzice?
-Psze pana, to ich i mnie akurat mało obchodzi- wyciągnęłam trzy banknoty. Pieniądze za szlifowanie podłóg w tym sklepie. Jęknęłam w duchu. Podałam pieniądze mężczyźnie.
On jednak ku mojemu zdziwieniu oddał mi dwa papierki.
-O nie nie, dziecko. Chyba mocno szorowałaś te kafelki. Nie wezmę aż tyle-mrugnął do mnie. Otworzyłam oczy ze zdumienia.
-No dalej, wyciągaj tę swoją chabetę-uśmiechnął się i podszedł do rampy. Zamek kliknął, a on obniżył ją dla mnie. Weszłam przez boczne drzwiczki i odwiązałam uwiąz klaczy. Spojrzała na mnie swoim czarnym okiem.
-Witaj, Onyx-szepnęłam i pogłaskałam ją po miękkich chrapach. Czułam się z tym dziwnie. Kupuję hanowerkę, a sama pocę się jak mysz z nadmiaru roboty, bo nie mam z czego opłacić czynszu za mieszkanie. Ale.... poczułam to coś.
-No dobra, cofaj ją dziecinko. Bramka otwarta-usłyszałam krzyk przed sobą. Lekko nacisnęłam na pierś klaczy.
-Nastąp się-powiedziałam rzeczowo. Onyx powoli zeszła z rampy i zamrugała w świetle wiosennego słońca.
-No no. Ładna ta twoja kobyła-zacmokał przewoźnik- a pomyśleć, że w tej branży pracuję od kilku lat i dopiero kilka razy zdarzyła mi się to powiedzieć- poklepał mój ,,zakup" po kłębie.
-No dobra, słonko. My się już pożegnamy-stwierdził po dłuższej chwili. Zatrzasnął rampę i wsiadł do samochodu. Skinął mi jeszcze głową na pożegnanie i oddalił się w chmurze kurzu. Patrzyłam jeszcze chwilę za nim, w jednej ręce kurczowo ściskając linkę, a w drugiej dzierżąc tanią walizkę na kółkach.
-No cóż, krucho. Zaczynamy-szepnęłam w końcu. Odwróciłam się i ruszyłam w stronę stajni, która rozciągała się niedaleko stąd. Po minucie znalazłyśmy się na placu stajni. Byłam nieco zagubiona, musiałam dziwnie wyglądać w pomiętej bluzie z kapturem, poszarzałych dżinsach z lumpeksu, obszarpaną walizką, dziurawym portfelem w kieszeni i rasową klaczą, wyszczotkowaną na błysk w ręce. Zobaczyłam jakąś dziewczynę, siedzącą na płocie. Podeszłam do niej.
-Ym... przepraszam. Jestem nowa... miałam umówiony boks dla niej-wskazałam kciukiem klacz- mogłaby pani zaprowadzić mnie do kierownika stajni?
-Oczywiście-powiedziała. Rzuciła okiem na mój bagaż- mogłaby pani zostawić to, nikt tego nie weźmie. A koniowi użyczę boksu własnego wierzchowca, jest teraz na padoku-uśmiechnęła się. Po wprowadzeniu Onyx i zostawieniu walizki, dziewczyna zaprowadziła mnie do biura. Tam zobaczyłam ciemnowłosą kobietę, siedzącą przy komputerze i stukającą długimi paznokciami w klawiaturę. Sama zacisnęłam palce, z krótkimi i obgryzionymi ,,szponami".
<Rosal?>
-Trzy stówki, kochanieńka.
-Trzysta? Aż tyle? Nie da się obniżyć o sto?
- Ja muszę zarabiać na życia, kotuś. Ile ty masz właściwie lat? Wyglądasz młodo.
-Dziewiętnaście, proszę pana. Dziewiętnaście-mruknęłam, otwierając podniszczony portfel.
-Dziewiętnaście? A gdzie twoi rodzice?
-Psze pana, to ich i mnie akurat mało obchodzi- wyciągnęłam trzy banknoty. Pieniądze za szlifowanie podłóg w tym sklepie. Jęknęłam w duchu. Podałam pieniądze mężczyźnie.
On jednak ku mojemu zdziwieniu oddał mi dwa papierki.
-O nie nie, dziecko. Chyba mocno szorowałaś te kafelki. Nie wezmę aż tyle-mrugnął do mnie. Otworzyłam oczy ze zdumienia.
-No dalej, wyciągaj tę swoją chabetę-uśmiechnął się i podszedł do rampy. Zamek kliknął, a on obniżył ją dla mnie. Weszłam przez boczne drzwiczki i odwiązałam uwiąz klaczy. Spojrzała na mnie swoim czarnym okiem.
-Witaj, Onyx-szepnęłam i pogłaskałam ją po miękkich chrapach. Czułam się z tym dziwnie. Kupuję hanowerkę, a sama pocę się jak mysz z nadmiaru roboty, bo nie mam z czego opłacić czynszu za mieszkanie. Ale.... poczułam to coś.
-No dobra, cofaj ją dziecinko. Bramka otwarta-usłyszałam krzyk przed sobą. Lekko nacisnęłam na pierś klaczy.
-Nastąp się-powiedziałam rzeczowo. Onyx powoli zeszła z rampy i zamrugała w świetle wiosennego słońca.
-No no. Ładna ta twoja kobyła-zacmokał przewoźnik- a pomyśleć, że w tej branży pracuję od kilku lat i dopiero kilka razy zdarzyła mi się to powiedzieć- poklepał mój ,,zakup" po kłębie.
-No dobra, słonko. My się już pożegnamy-stwierdził po dłuższej chwili. Zatrzasnął rampę i wsiadł do samochodu. Skinął mi jeszcze głową na pożegnanie i oddalił się w chmurze kurzu. Patrzyłam jeszcze chwilę za nim, w jednej ręce kurczowo ściskając linkę, a w drugiej dzierżąc tanią walizkę na kółkach.
-No cóż, krucho. Zaczynamy-szepnęłam w końcu. Odwróciłam się i ruszyłam w stronę stajni, która rozciągała się niedaleko stąd. Po minucie znalazłyśmy się na placu stajni. Byłam nieco zagubiona, musiałam dziwnie wyglądać w pomiętej bluzie z kapturem, poszarzałych dżinsach z lumpeksu, obszarpaną walizką, dziurawym portfelem w kieszeni i rasową klaczą, wyszczotkowaną na błysk w ręce. Zobaczyłam jakąś dziewczynę, siedzącą na płocie. Podeszłam do niej.
-Ym... przepraszam. Jestem nowa... miałam umówiony boks dla niej-wskazałam kciukiem klacz- mogłaby pani zaprowadzić mnie do kierownika stajni?
-Oczywiście-powiedziała. Rzuciła okiem na mój bagaż- mogłaby pani zostawić to, nikt tego nie weźmie. A koniowi użyczę boksu własnego wierzchowca, jest teraz na padoku-uśmiechnęła się. Po wprowadzeniu Onyx i zostawieniu walizki, dziewczyna zaprowadziła mnie do biura. Tam zobaczyłam ciemnowłosą kobietę, siedzącą przy komputerze i stukającą długimi paznokciami w klawiaturę. Sama zacisnęłam palce, z krótkimi i obgryzionymi ,,szponami".
<Rosal?>
Nowa członkini!
Powitajmy Gablielle!
Imię: Gabrielle
Nazwisko:Raven
Wiek: 19
Płeć: kobieta
Rodzina: Została zabrana, gdy miała trzy lata. Nie zna swoich rodziców
Charakter: Jest wrażliwa i nieco zamknięta w sobie. Woli towarzystwo swojego konia (Onyx). Ogółem ubóstwia czterokopytne (tak zwana miłość niekończąca się, ale nigdy nie zaczęta).
Ulubiony koń: Nie zna tutejszych koni. Kocha Onyx.
Partner: -
Potomstwo: -
Historia rodziny: A więc tak-ojciec odwrócił się od nich, gdy narodziła się starsza siostra Gabrielle, czyli rok przed jej narodzinami. Matka nie mogła znaleźć pracy, więc po pewnym czasie ich domem zainteresowała się opieka społeczna i zabrała trójkę dzieci (siostrę, ją i jej brata, młodszego o dwa lata). Matka po tm zdarzeniu powiesiła się. Wychowywała się cały czas w sierocińcu. Jako dziewczynka samotna, zamknięta w sobie nie przyciągnęła uwagi potencjalnych rodziców zastępczych. Kto by zwrócił uwagę na małą osóbkę, siedzącą sama w kącie i bawiącą się pluszowym konikiem, podczas gdy w około było tyle dzieci żywych i ciekawskich? Tak więc została tam sama do skończenia 18 lat. Oczywiście jedna rodzina zatrzymała ją u siebie na dwa miesiące, ale stwierdzili, że ,, z małą jest co nie tak. Tylko siedzi i rysuje, lub bawi się sama konikiem, zamiast wyjść na dwór i pokopać piłkę z innymi dziećmi". Jej największym marzeniem było kupno konia. Przez kilka lat, jeszcze w domu dziecka ciężko pracowała na spełnienie marzenia. W końcu w wieku 19 lat znalazła ładne, małe mieszkanie, które mieściło się niedaleko stajni. Wtedy postanowiła jeszcze chwilę odczekać i kupić pierwszego konia.
Kontakt: Mordusia na Hw
Pupil: Onyx
Jej koń Onyx:
Imię: Onyx
Wiek: 2 lata
Płeć: klacz
Rasa: Hanowerka
Kompletu:
Charakter: Zacznijmy od tego, że jest młoda. Dopiero zajeżdżana, więc czasem zdarzają się... wybryki. Oprócz swojego ,,szaleństwa" potrafi być wierną i słuchającą przyjaciółką
Historia: Została urodzona na małej farmie. ,,Hodowca" nie miał pojęcia o koniach, ale przypadkiem urodziła się klaczka czystej krwi. W końcu zdecydował się ją sprzedać. To tyle. Nie wyznaczył wyskokiej sumy (8 000 zł).
Specjalizacja: Jak to hanower dobrze skacze. Ale jest młoda, dopiero zajeżdżana.
Status: -
Pochodzenie: Ojciec-Ekwador, matka- Olea
Imię: Gabrielle
Nazwisko:Raven
Wiek: 19
Płeć: kobieta
Rodzina: Została zabrana, gdy miała trzy lata. Nie zna swoich rodziców
Charakter: Jest wrażliwa i nieco zamknięta w sobie. Woli towarzystwo swojego konia (Onyx). Ogółem ubóstwia czterokopytne (tak zwana miłość niekończąca się, ale nigdy nie zaczęta).
Ulubiony koń: Nie zna tutejszych koni. Kocha Onyx.
Partner: -
Potomstwo: -
Historia rodziny: A więc tak-ojciec odwrócił się od nich, gdy narodziła się starsza siostra Gabrielle, czyli rok przed jej narodzinami. Matka nie mogła znaleźć pracy, więc po pewnym czasie ich domem zainteresowała się opieka społeczna i zabrała trójkę dzieci (siostrę, ją i jej brata, młodszego o dwa lata). Matka po tm zdarzeniu powiesiła się. Wychowywała się cały czas w sierocińcu. Jako dziewczynka samotna, zamknięta w sobie nie przyciągnęła uwagi potencjalnych rodziców zastępczych. Kto by zwrócił uwagę na małą osóbkę, siedzącą sama w kącie i bawiącą się pluszowym konikiem, podczas gdy w około było tyle dzieci żywych i ciekawskich? Tak więc została tam sama do skończenia 18 lat. Oczywiście jedna rodzina zatrzymała ją u siebie na dwa miesiące, ale stwierdzili, że ,, z małą jest co nie tak. Tylko siedzi i rysuje, lub bawi się sama konikiem, zamiast wyjść na dwór i pokopać piłkę z innymi dziećmi". Jej największym marzeniem było kupno konia. Przez kilka lat, jeszcze w domu dziecka ciężko pracowała na spełnienie marzenia. W końcu w wieku 19 lat znalazła ładne, małe mieszkanie, które mieściło się niedaleko stajni. Wtedy postanowiła jeszcze chwilę odczekać i kupić pierwszego konia.
Kontakt: Mordusia na Hw
Pupil: Onyx
Jej koń Onyx:
Imię: Onyx
Wiek: 2 lata
Płeć: klacz
Rasa: Hanowerka
Kompletu:
Charakter: Zacznijmy od tego, że jest młoda. Dopiero zajeżdżana, więc czasem zdarzają się... wybryki. Oprócz swojego ,,szaleństwa" potrafi być wierną i słuchającą przyjaciółką
Historia: Została urodzona na małej farmie. ,,Hodowca" nie miał pojęcia o koniach, ale przypadkiem urodziła się klaczka czystej krwi. W końcu zdecydował się ją sprzedać. To tyle. Nie wyznaczył wyskokiej sumy (8 000 zł).
Specjalizacja: Jak to hanower dobrze skacze. Ale jest młoda, dopiero zajeżdżana.
Status: -
Pochodzenie: Ojciec-Ekwador, matka- Olea
środa, 22 kwietnia 2015
Od Vidiany
STOSSEL
Chodziłam po stajni z Bianką i Kacperkiem oglądaliśmy konie. Za mną odezwał się czyiś głos:
-Cześć.
Odwróciłam się w tamtym kierunku. Stała tam wysoka blondynka. Spojrzałam na nią.
-Hej -odpowiedziałam. -Nie widziałam cię tu jeszcze, jesteś chyba nowa co?
-Tak.
-Miło mi Vidia.
-Lunija -również się przedstawiła.
-Dziwne te twoje imię... muszę przyznać że nikogo o takim imieniu jeszcze nie spotkałam.
-Tak wiem... -zmieszała się.
-Cześć -zwróciła się do Bianki.
-Hej -odpowiedziała z przekąsem.
Za moment Bianka odeszła. Hubert pojechał w jakiś samotny teren jak to on a ja zostałam sama z nowym jeźdźcem.
-Sory za Biankę, strasznie kapryśna. Skoro jesteś jeszcze nieobeznana może przejechałybyśmy się w jakiś wspólny teren co??
<Lunija??>
wtorek, 21 kwietnia 2015
Jeźdźcy
Dodano z powrotem trochę zmienioną i uproszczoną zakładkę jeźdźcy... resztę formularza znajdziecie po zmianach...
Juka
Juka
Nowy członek :)
Przedstawiam wam Luniję :)
Imię: Lunja
Nazwisko: Stoessel
Wiek: 19 lat
Płeć: kobieta
Rodzina: poza tym blogiem
Charakter: tajemnicza, nie zawsze lubi przebywać w towarzystwie ludzi,
Ulubiony koń: Nimfa
Partner: nie posiada
Dzieci: ---
Historia rodziny: (mam co do tego punktu pytanie. To jest historia jak się znalazło w stajni, tak?)
Kontakt: TheJulinka (doggi-game) Łatka4 (howrse)
I jej piesek :
Imię: Rikki
Wiek: 6 miesięcy
Płeć: suczka
Rasa: owczarek niemiecki
Charakter: bardzo nieśmiała, daje się dotykać jedynie Lunji
Komendy i inne: załatwianie się na dworze, siad, zostań, daj łapę
Status:~~~
Pochodzenie: nie znane
Sorry wielkie, że tak długo... :/
A co do jeźdźców to niedługo :) bo zachodzą zmiany nie tylko w tym...
Imię: Lunja
Nazwisko: Stoessel
Wiek: 19 lat
Płeć: kobieta
Rodzina: poza tym blogiem
Charakter: tajemnicza, nie zawsze lubi przebywać w towarzystwie ludzi,
Ulubiony koń: Nimfa
Partner: nie posiada
Dzieci: ---
Historia rodziny: (mam co do tego punktu pytanie. To jest historia jak się znalazło w stajni, tak?)
Kontakt: TheJulinka (doggi-game) Łatka4 (howrse)
I jej piesek :
Imię: Rikki
Wiek: 6 miesięcy
Płeć: suczka
Rasa: owczarek niemiecki
Charakter: bardzo nieśmiała, daje się dotykać jedynie Lunji
Komendy i inne: załatwianie się na dworze, siad, zostań, daj łapę
Status:~~~
Pochodzenie: nie znane
Sorry wielkie, że tak długo... :/
A co do jeźdźców to niedługo :) bo zachodzą zmiany nie tylko w tym...
Od Crystal
CRYSTAL TAK??
- Dobra, dobra... - westchnęłam.
- Ale patrzyłam, że jutro będzie bardzo ciepło i słonecznie, więc jutro możecie się kąpać.
- Fajnie!
- Aha. To pa. Zadzwonię jutro. - powiedziała, i się rozłączyła.
Samanta?
- Dobra, dobra... - westchnęłam.
- Ale patrzyłam, że jutro będzie bardzo ciepło i słonecznie, więc jutro możecie się kąpać.
- Fajnie!
- Aha. To pa. Zadzwonię jutro. - powiedziała, i się rozłączyła.
Samanta?
sobota, 18 kwietnia 2015
Od Samanty
CRYSTAL TAK??
Byłam trochę zawiedziona postępowaniem Fie. Pojechałam do Jess i u niej gadałam cały wieczór i zostałam na noc.
***********************
Następny dzień:
Zadzwoniłam do Crys:
-Hej co porabiacie?
-A poszłyśmy obejrzeć teren.
-Aha. Mam nadzieje, że nie macie zamiaru się kąpać.
-Ale dlaczego, mówiłaś, że mi ufasz.
-Wiem, ale nie będziecie się kąpały w jeziorze. Może wam coś się stać.
-Sam panikujesz.
-Nie porostu wiem te jezioro jest nieprzewidywalne. Jest płytkie, płytkie, a nagle głębokie. Ale możecie moczyć nogi.
<Crystal??>
Od Crystal
CRYSTAL TAK??
Nie miałam pojęcia, skąd wzięły się te buty.
- Fie...? - spytałam.
- Tak? - odparła niewinnie.
- Czy ty wepchnęłaś mi do torby te trzy pary butów?
- Eee... Może...
- Przecież mówiłam, że zrezygnowałam.
- Myślałam, że tylko żartujesz!
- Ehh... - mruknęłam. Samanta poszła bez słowa.
Samanta?
Nie miałam pojęcia, skąd wzięły się te buty.
- Fie...? - spytałam.
- Tak? - odparła niewinnie.
- Czy ty wepchnęłaś mi do torby te trzy pary butów?
- Eee... Może...
- Przecież mówiłam, że zrezygnowałam.
- Myślałam, że tylko żartujesz!
- Ehh... - mruknęłam. Samanta poszła bez słowa.
Samanta?
Od Samanty
CRYSTAL TAK??
-Ok to do samochodu. - powiedziałam do dziewczyn.
**********************
Na miejscu:
-Ile zapłaciłaś właścicielowi?
-Właśnie do niego mówisz. - uśmiechnęłam się.
-To twój domek??
-Tak.
-Do środka.
Gdy weszły i zostawiły torby powiedziałam.
-No rozpakujcie się.
-Co?
-Rozpakujcie się przy mnie, albo ja was rozpakuje.
-Ok.
-Nie zapomnijcie rozwinąć koszulek. - zaśmiałam się.
Z tego wszystkiego skonfiskowałam trzy pary butów.
<Crystal??>
-Ok to do samochodu. - powiedziałam do dziewczyn.
**********************
Na miejscu:
-Ile zapłaciłaś właścicielowi?
-Właśnie do niego mówisz. - uśmiechnęłam się.
-To twój domek??
-Tak.
-Do środka.
Gdy weszły i zostawiły torby powiedziałam.
-No rozpakujcie się.
-Co?
-Rozpakujcie się przy mnie, albo ja was rozpakuje.
-Ok.
-Nie zapomnijcie rozwinąć koszulek. - zaśmiałam się.
Z tego wszystkiego skonfiskowałam trzy pary butów.
<Crystal??>
Od Crystal
CRYSTAL TAK??
W głowie zaczął mi kiełkować plan. Ale przecież nie mogłam wykorzystać Sam. Muszę się pogodzić z utratą tych butów, i tyle.
- A jeśli będę używać tam tych butów? - zagadnęłam ją.
- Ufam ci na tyle, że wierzę, że ich nie będziesz używać. - odparła.
- A więc dobrze. zadzwonię do Fie, i ją zaalarmuję. - wyszczerzyłam się.
(...)
Wszystko było gotowe, wyjazd jednak jutro. Fie też się spakowała.
Samanta?
W głowie zaczął mi kiełkować plan. Ale przecież nie mogłam wykorzystać Sam. Muszę się pogodzić z utratą tych butów, i tyle.
- A jeśli będę używać tam tych butów? - zagadnęłam ją.
- Ufam ci na tyle, że wierzę, że ich nie będziesz używać. - odparła.
- A więc dobrze. zadzwonię do Fie, i ją zaalarmuję. - wyszczerzyłam się.
(...)
Wszystko było gotowe, wyjazd jednak jutro. Fie też się spakowała.
Samanta?
Od Samanty
CRYSTAL TAK??
-Aha. Ale jeszcze raz zobaczę, że masz wysokie buty na sobie. To nie wiem co zrobię. - uśmiechnęłam się.
****************************
Następnego dnia:
Zrobiłam śniadanie:
-Wiem, że jesteś odpowiedzialna i morze ty i Fie może chcecie gdzieś pojechać?? - pokazałam jej to zdjęcie:
- co o tym sądzisz?? Kupię wam jedzenie i środki higieniczne. Będziecie mogły być tam cały tydzień.
<Crystal??>
-Aha. Ale jeszcze raz zobaczę, że masz wysokie buty na sobie. To nie wiem co zrobię. - uśmiechnęłam się.
****************************
Następnego dnia:
Zrobiłam śniadanie:
-Wiem, że jesteś odpowiedzialna i morze ty i Fie może chcecie gdzieś pojechać?? - pokazałam jej to zdjęcie:
- co o tym sądzisz?? Kupię wam jedzenie i środki higieniczne. Będziecie mogły być tam cały tydzień.
<Crystal??>
Od Crystal
CRYSTAL TAK??
- Przecież dobrze wiesz, że już się do nich przyzwyczaiłam, i będę próbowała wszystkiego, byle tylko je nosić... - westchnęłam.
- Ale nie możesz, nie pozwalam ci.
- Aha... - mruknęłam. Widocznie muszę się pogodzić z utratą tych butów.
- A tak w ogóle, widziałam że Fie jest ci bardzo bliska.
- Nom... Jest moją najlepszą przyjaciółką od dzieciństwa. Codziennie się widzimy. Czasami urządzamy sobie imprezki...
- Tak jak tamta?
- To akurat były urodziny Fie. - wytłumaczyłam.
Samanta?
- Przecież dobrze wiesz, że już się do nich przyzwyczaiłam, i będę próbowała wszystkiego, byle tylko je nosić... - westchnęłam.
- Ale nie możesz, nie pozwalam ci.
- Aha... - mruknęłam. Widocznie muszę się pogodzić z utratą tych butów.
- A tak w ogóle, widziałam że Fie jest ci bardzo bliska.
- Nom... Jest moją najlepszą przyjaciółką od dzieciństwa. Codziennie się widzimy. Czasami urządzamy sobie imprezki...
- Tak jak tamta?
- To akurat były urodziny Fie. - wytłumaczyłam.
Samanta?
środa, 15 kwietnia 2015
Od Samanty
CRYSTAL TAK??
-Nie znam jej. Ale pewnie się domyśliła, że jestem Sam i jestem zastępcą stajni.
-Aha.
-Ale ja mam inne pytanie do Ciebie.
-No jakie?? - powiedziała z dziwną miną.
-Dlaczego nosiłaś te wysokie buty?! Wiesz jaka jestem tego przeciwna. Sama noszę niskie.
Byłam zdenerwowana, ale panowałam nad tym.
<Crystal??>
-Nie znam jej. Ale pewnie się domyśliła, że jestem Sam i jestem zastępcą stajni.
-Aha.
-Ale ja mam inne pytanie do Ciebie.
-No jakie?? - powiedziała z dziwną miną.
-Dlaczego nosiłaś te wysokie buty?! Wiesz jaka jestem tego przeciwna. Sama noszę niskie.
Byłam zdenerwowana, ale panowałam nad tym.
<Crystal??>
poniedziałek, 13 kwietnia 2015
WITAJ!
Kamilo witam Cię na "nowej" St.Nimfy! Wszyscy za tobą tęsknili! (Bynajmniej ja Karolina) Dawno Cię nie było. I trochę straciłam nadzieje na powrót. Ale nadzieja umiera ostatnia!!
Flika (Kari) (Karolina)
Od Samanty
IT'S BEEN A LONG DAY, WITHOUT YOU MY FRIEND
-Jess! Gdzie tak długo byłaś. Nawet nie wiesz jak tęskniłam! - mówiłam ze łzami w oczach.
-Dlaczego płaczesz?
-Ja się cieszę! Po prostu tęskniłam za tobą! - przytuliłam się do niej.
-Sam! - śmiała się.
-Musisz mi wszystko opowiedzieć. Gdzie tak długo byłaś.
Byłam taka szczęśliwa. Ona wróciła. Po nocach cały czas o niej myślałam
<Jessica??>
Od Jess
IT'S BEEN A LONG DAY, WITHOUT YOU MY FRIEND
Stajnia tak bardzo się zmieniła... tak dawno mnie tu nie było. Od czasu kiedy wróciłam do domu z Salinero poświęciłam się treningom i budowaniu mojej kariery. Sława zaślepiła moje oczy, a czasu nie mogę cofnąć. Teraz w sumie nie mam po co tutaj wracać, z Sam prawie nie gadamy... z każdym dniem wszystko boli coraz bardziej, to mnie przytłacza. Jeszcze niedawno dołączyłam do stajni, jeszcze niedawno powstała, a teraz? Tyle osób nas opuściło, a nawet jeśli ktoś został wszyscy się zmienili, ja też... czemu czas tak szybko płynie? Dlaczego nie da się go już zatrzymać? Tyle osób dołączyło, a ja nawet ich nie znam. Sam ma już innych znajomych, mnie już pewnie nie pamięta... w sumie sama jestem sobie winna, ale dlaczego to tak boli?!
-Dzień dobry, pomóc w czymś?-usłyszałam za sobą głos. Odwróciłam się z nadzieją że to może Sam, ale nawet jej nie znałam. Przede mną stała jakaś dziewczyna, na pewno nigdy jej tu nie widziałam. Zacisnęłam pięści ze złości, na samą siebie, ale po chwili poczułam że ktoś kładzie mi rękę na ramieniu. Odwróciłam się.
-Sam!
<Sam?>
Stajnia tak bardzo się zmieniła... tak dawno mnie tu nie było. Od czasu kiedy wróciłam do domu z Salinero poświęciłam się treningom i budowaniu mojej kariery. Sława zaślepiła moje oczy, a czasu nie mogę cofnąć. Teraz w sumie nie mam po co tutaj wracać, z Sam prawie nie gadamy... z każdym dniem wszystko boli coraz bardziej, to mnie przytłacza. Jeszcze niedawno dołączyłam do stajni, jeszcze niedawno powstała, a teraz? Tyle osób nas opuściło, a nawet jeśli ktoś został wszyscy się zmienili, ja też... czemu czas tak szybko płynie? Dlaczego nie da się go już zatrzymać? Tyle osób dołączyło, a ja nawet ich nie znam. Sam ma już innych znajomych, mnie już pewnie nie pamięta... w sumie sama jestem sobie winna, ale dlaczego to tak boli?!
-Dzień dobry, pomóc w czymś?-usłyszałam za sobą głos. Odwróciłam się z nadzieją że to może Sam, ale nawet jej nie znałam. Przede mną stała jakaś dziewczyna, na pewno nigdy jej tu nie widziałam. Zacisnęłam pięści ze złości, na samą siebie, ale po chwili poczułam że ktoś kładzie mi rękę na ramieniu. Odwróciłam się.
-Sam!
<Sam?>
sobota, 11 kwietnia 2015
Od Crystal
CRYSTAL TAK??
- Nie musimy. - mruknęłam.
- ... - nie odpowiadała.
- Tak wogóle, skąd znasz Fie?
- Skąd wiesz, że ją znam?
- Powiedziała mi.
- A skąd ty ją znasz?
- Ja pytałam pierwsza.
Samanta?
- Nie musimy. - mruknęłam.
- ... - nie odpowiadała.
- Tak wogóle, skąd znasz Fie?
- Skąd wiesz, że ją znam?
- Powiedziała mi.
- A skąd ty ją znasz?
- Ja pytałam pierwsza.
Samanta?
Od Samanty
CRYSTAL TAK??
Ona nawet nie wiedziała jak to jej szkodzi. Martwię się o jej zdrowie.
********************
O 20:00 Crystal wróciła do domu.
-Sam! Co ty odstawiłaś!
-Crystal. To dla twojego zdrowia.
-Sam!
-Crys ty masz czternaście lat!
-No i..A ty tak mówisz, że to niezdrowe a sama masz pełno takich butów.
-No bo ja mam dwadzieścia jeden lat, jestem zastępcą stajni, mam dwa domy, trzy konie, dziewięć psów i zarządzanie terenem stajni.
-Y...
-No mam dużo na głowie. I chcę dla Ciebie najlepiej, ale ty tego nie widzisz.
-Sam...
*********************
Po trzydziestu minutach.
-Crsy zdemontowałam na kompie twoje zdjęcie no i chciałabyś tak wyglądać?? - Pokazałam jej to zdjęcie:
-Byśmy pojechały do kosmetyczki fryzjerki. Jeśli nie to wybierz inny wygląd.
<Crystal??>
Ona nawet nie wiedziała jak to jej szkodzi. Martwię się o jej zdrowie.
********************
O 20:00 Crystal wróciła do domu.
-Sam! Co ty odstawiłaś!
-Crystal. To dla twojego zdrowia.
-Sam!
-Crys ty masz czternaście lat!
-No i..A ty tak mówisz, że to niezdrowe a sama masz pełno takich butów.
-No bo ja mam dwadzieścia jeden lat, jestem zastępcą stajni, mam dwa domy, trzy konie, dziewięć psów i zarządzanie terenem stajni.
-Y...
-No mam dużo na głowie. I chcę dla Ciebie najlepiej, ale ty tego nie widzisz.
-Sam...
*********************
Po trzydziestu minutach.
-Crsy zdemontowałam na kompie twoje zdjęcie no i chciałabyś tak wyglądać?? - Pokazałam jej to zdjęcie:
-Byśmy pojechały do kosmetyczki fryzjerki. Jeśli nie to wybierz inny wygląd.
<Crystal??>
Od Crystal
CRYSTAL TAK??
I odeszła.
- Że ty się dałaś jej adoptować... - powiedziała Fie.
- Cóż, na początku była miła. - mruknęłam.
- Ale ma racje, stopy i nogi niszczą się...
- Nie! Nawet nie próbuj! Przecież sama nosisz takie buty na co dzień!
- Eee... Ale jestem starsza od ciebie! - wypaliła.
- Jeden miesiąc...
- Yyyyy... Tja... No dobra...
- Tak w ogóle, kiedy twoja klacz rodzi?
- Za dwa tygodnie.
- Fajnie... To dalej imprezujemy?
- Jasne. - powiedziała. No i impreza trwała.
Samanta?
I odeszła.
- Że ty się dałaś jej adoptować... - powiedziała Fie.
- Cóż, na początku była miła. - mruknęłam.
- Ale ma racje, stopy i nogi niszczą się...
- Nie! Nawet nie próbuj! Przecież sama nosisz takie buty na co dzień!
- Eee... Ale jestem starsza od ciebie! - wypaliła.
- Jeden miesiąc...
- Yyyyy... Tja... No dobra...
- Tak w ogóle, kiedy twoja klacz rodzi?
- Za dwa tygodnie.
- Fajnie... To dalej imprezujemy?
- Jasne. - powiedziała. No i impreza trwała.
Samanta?
piątek, 10 kwietnia 2015
Od Samanty
CRYSTAL TAK??
-Mam tu coś dla was. - powiedziałam wręczając im to:
I wyjęłam to z torby:
Rzuciłam je do Crys.
-A z tobą porozmawiam w domu.
-Sam! No nie!
-Crystal!Nie chcę się z tobą kłócić. Nawet nie wiesz jak się niszczą nogi i stopy.
<Crystal??>
-Mam tu coś dla was. - powiedziałam wręczając im to:
I wyjęłam to z torby:
Rzuciłam je do Crys.
-A z tobą porozmawiam w domu.
-Sam! No nie!
-Crystal!Nie chcę się z tobą kłócić. Nawet nie wiesz jak się niszczą nogi i stopy.
<Crystal??>
Od Crystal
CRYSTAL TAK??
- Tja... To mój obowiązek żeby zrobić porządek w tych butach... Muszę to zrobić... - powiedziałam. Samanta przytaknęła, i poszła. Chwilkę potem wpadła do mnie Fie.
- Cześć Crys! - przywitała mnie.
- Hejka Fii.
- Co robiła Samanta tam? I gdzie twoje buty? - spytała.
- Znasz Samantę? Cóż, długa historia, w skrócie mnie zaadoptowała, i nie pozwala mi nosić butów na wysokim obcasie...
- To nie fair! Mogę schować dla ciebie kilka par.
- Dzięki. Co powiesz na piknik jutro, na PPD? - posłużyłam się naszym skrótem.
- No jasne!To do jutra. - powiedziała. Ja wręczyłam jej trzy pary butów, które miała dla mnie przechować.
- Pa, do jutra. - powiedziałam, i zaczęłam sprzątać buty. Kiedy skończyłam, przygotowałam ciasto urodzinowe, muffinki, i wyjęłam prezent dla Fie. Ona przecież zapomniała, że jutro jej urodziny! Wyjęłam więc też radio, i ostatnią parę butów, której nie schowałam. No i piękną sukinkę. Potem poszłam spać...
[...]
Obudziłam się. Była 10.00. Miałam dwie godziny na przygotowanie pikniku. Szybko wszystko zapakowałam, i ubrałam się w sukienkę, buty wzięłam w pudełko, trudno byłoby w nich jechać... A więc pobiegłam do stajni, osiodłałam Alis, i pojchałam na polanę pięknego drzewa. Rozłożyłam piknik, przygotowałam radio, no i ubrałam buty. Po drzewie porozwieszałam równiesz serpentyny. W tym momencie przyjechała Fie.
- Crys... Ty nie zapomniałaś! - krzyknęła, i rzuciła mi się w ramiona.
- Jakbym mogła zapomnieć o twoich urodzinach? - odpowiedziałam ze spokojem.
- To zaczynamy?
- Czy mogę wiedzieć, co wy tu robicie? - spytał znajomy mi głos. Obejrzałam się, a przy drzewie stała... Samanta.
- Tja... To mój obowiązek żeby zrobić porządek w tych butach... Muszę to zrobić... - powiedziałam. Samanta przytaknęła, i poszła. Chwilkę potem wpadła do mnie Fie.
- Cześć Crys! - przywitała mnie.
- Hejka Fii.
- Co robiła Samanta tam? I gdzie twoje buty? - spytała.
- Znasz Samantę? Cóż, długa historia, w skrócie mnie zaadoptowała, i nie pozwala mi nosić butów na wysokim obcasie...
- To nie fair! Mogę schować dla ciebie kilka par.
- Dzięki. Co powiesz na piknik jutro, na PPD? - posłużyłam się naszym skrótem.
- No jasne!To do jutra. - powiedziała. Ja wręczyłam jej trzy pary butów, które miała dla mnie przechować.
- Pa, do jutra. - powiedziałam, i zaczęłam sprzątać buty. Kiedy skończyłam, przygotowałam ciasto urodzinowe, muffinki, i wyjęłam prezent dla Fie. Ona przecież zapomniała, że jutro jej urodziny! Wyjęłam więc też radio, i ostatnią parę butów, której nie schowałam. No i piękną sukinkę. Potem poszłam spać...
[...]
Obudziłam się. Była 10.00. Miałam dwie godziny na przygotowanie pikniku. Szybko wszystko zapakowałam, i ubrałam się w sukienkę, buty wzięłam w pudełko, trudno byłoby w nich jechać... A więc pobiegłam do stajni, osiodłałam Alis, i pojchałam na polanę pięknego drzewa. Rozłożyłam piknik, przygotowałam radio, no i ubrałam buty. Po drzewie porozwieszałam równiesz serpentyny. W tym momencie przyjechała Fie.
- Crys... Ty nie zapomniałaś! - krzyknęła, i rzuciła mi się w ramiona.
- Jakbym mogła zapomnieć o twoich urodzinach? - odpowiedziałam ze spokojem.
- To zaczynamy?
- Czy mogę wiedzieć, co wy tu robicie? - spytał znajomy mi głos. Obejrzałam się, a przy drzewie stała... Samanta.
Od Samanty
CRYSTAL TAK??
-Nie jestem pewna. - pomyślałam dłuższą chwilę. - Ok oddawaj.
-Sam powiedziałaś.
-Teraz też mówię.
-Sam!!
-NIE! Oddawaj.
-Masz!
Oddała mi buty.
-A jutro sprzątanie! A wież gdzie?
-Nie...
-W piwnicy. Każdy kont prze buszujemy. I zrobimy tam siłownię. Ale śpisz dzisiaj u mnie??
<Crystal??>
-Nie jestem pewna. - pomyślałam dłuższą chwilę. - Ok oddawaj.
-Sam powiedziałaś.
-Teraz też mówię.
-Sam!!
-NIE! Oddawaj.
-Masz!
Oddała mi buty.
-A jutro sprzątanie! A wież gdzie?
-Nie...
-W piwnicy. Każdy kont prze buszujemy. I zrobimy tam siłownię. Ale śpisz dzisiaj u mnie??
<Crystal??>
Od Crystal
CRYSTAL TAK??
Tja... Buty są piękne, ale i tak będzie mi brakować tych starych... - powiedziałam.
- Nic dziwnego. Kiedy zaczęłaś je nosić?
- Tja... Dwa lata temu.
- Tak wcześnie!
- No mieszkałam sama, miałam prawo...
- Ehh...
- Mogę zatrzymać jedną parę tych starych butów? Plose... - zrobiłam słodką twarz.
- Eeee... No dobra, możesz. - powiedziała.
- Yess! Dzięki! - krzyknęłam. Oczywiście pochowałam kilka par butów na wysokim obcasie w miejscu, którego Sam nie znajdzie(przynajmniej nie powinna...). Bo przecież nie zeszłaby to najciemniejszego kontu piwnicy, i nie przeszukałaby jednej z tych szaf?
Samanta?
Tja... Buty są piękne, ale i tak będzie mi brakować tych starych... - powiedziałam.
- Nic dziwnego. Kiedy zaczęłaś je nosić?
- Tja... Dwa lata temu.
- Tak wcześnie!
- No mieszkałam sama, miałam prawo...
- Ehh...
- Mogę zatrzymać jedną parę tych starych butów? Plose... - zrobiłam słodką twarz.
- Eeee... No dobra, możesz. - powiedziała.
- Yess! Dzięki! - krzyknęłam. Oczywiście pochowałam kilka par butów na wysokim obcasie w miejscu, którego Sam nie znajdzie(przynajmniej nie powinna...). Bo przecież nie zeszłaby to najciemniejszego kontu piwnicy, i nie przeszukałaby jednej z tych szaf?
Samanta?
Od Samanty
CRYSTAL TAK??
-No lepiej mieć kokoś.
-No.
-Ale uśmiech. A z tymi butami wszystkie trafiają do mnie. Ale teraz pojedźmy do Ciebie.
******************
U Crystal w domu:
Cały pokój był w pudełkach od.... BUTÓW:
-I jak??
<Crystal??>
-No lepiej mieć kokoś.
-No.
-Ale uśmiech. A z tymi butami wszystkie trafiają do mnie. Ale teraz pojedźmy do Ciebie.
******************
U Crystal w domu:
Cały pokój był w pudełkach od.... BUTÓW:
-I jak??
<Crystal??>
Subskrybuj:
Posty (Atom)