HEJ
Czarnowłosa podniosła się do siadu. Złapała się za głowę i rozejrzała.
-Żyjesz? –szatynka pomachała jej przed oczami. Hannah zmrużyła oczy.
-Nie jestem pewna… -wstała. Wyciągnęła się i rozruszała kości. Stanęła przed swoim koniem. –Zrobiłeś to celowo –zmierzyła go wzrokiem. On odwrócił łeb. –WIEDZIAŁAM! –krzyknęła.
-Dziwna jesteś –Lidia obserwowała ją.
-Uznam to za komplement –uśmiechnęła się sztucznie. Wzięła wodze do ręki i podprowadziła konia pod kamień. Stanęła na nim i usiadła w siodle. Wyciągnęła się w stronę łba konia. –Koniec bycia miłym. Czas jej pokazać na co cię stać szatanie –szepnęła i zaczęła skracać sobie strzemiona. Szatynka również siedziała już na grzbiecie konia.
-Kontynuujemy? –zapytała i uśmiechnęła się.
-Tija –przymrużyła oczy i sztucznie odwzajemniła uśmiech. –Tylko tym razem… pojedziemy trochę inaczej.
-Słucham? –dziewczyna nie wiedziała co się dzieje.
-Jeśli uda ci się mnie złapać stawiam piwo –dodała łydki. Koń ruszył stępem, po czym od razu zaczął galopować.
-ZACZEKAJ! –dziewczyna zaczęła jechać za nią. Hannah zignorowała ją i pędziła przed siebie.
<Lidia? Wybacz, ale nie masz szans złapać Hannah :c>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz