NIE JESTEM KURDUPLEM.
-Kup sobie konia mówili, będzie fajnie mówili –czarnowłosa dziewczyna przerzuciła kantar i uwiąz przez ramię. Wyszła z siodlarni i ruszyła w stronę pastwiska. Kiedy była na miejscu postawiła sprzęt na ziemi i przeskoczyła przez płot. Włożyła dwa palce do ust i zagwizdała. Nie musiała długo czekać. Zza drzew wyłonił się czarny ogier galopujący w jej stronę. Dziewczyna złożyła ręce na piersi. Nie bała się. Zwierze w ostatniej chwili zatrzymało się przed nią. –Myślałeś, że się przestraszę czy jak? –sięgnęła po kantar. Stanęła obok konia i próbowała dosięgnąć jego pyska. (Hannah jest kurduplem) –Dlaczego musisz być taki wysoki?! –stała na palcach i mimo to nie mogła go złapać. –Ty zobaczysz. Spłoniesz w piekle –stanęła przed nim i pogroziła palcem.
-Może ci pomóc? –usłyszała męski głos. Odwróciła głowę w jego stronę.
-Nie trzeba –druga próba. Popatrzyła w oczy konia –Dawaj mi ten łeb! –warknęła. Chłopak opierający się o płot obserwował dziewczynę. Bawiło go to i cicho się śmiał. –Coś cię bawi? –podeszła do niego.
-Nic, nic kurdupelku.
-Ktoś tu bardzo chce dostać w ząbki –uśmiechnęła się uroczo i położyła dłonie na biodrach.
-Skądże znowu. Ja tylko grzecznie zaproponowałem, że pomogę –zmierzyła go wzrokiem.
<Adam Harrison?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz