niedziela, 29 maja 2016

Od Charlotte -PRACA


PRACA

Podłoga wyschła, a ja przed siodlarnią zabrałam się za okna w stajni. Nie były duże, więc wystarczyło namoczyć kilka razy ścierkę płynem i już myjesz kilka okien z dwóch stron. Kiedy skończyłam, zabrałam się za siodlarnię. Najpierw cały sprzęt musiał być przetransportowany do szafy z prywatnym sprzętem. Zmiotłam kurz zwykłą miotłą i zmiotką usunęłam do kosza. Później na mokro i znów nikt nie mógł wchodzić do siodlarni, ale tylko na małą chwilę, bo myłam okna w tym samym czasie i akurat wleciało tu trochę wiatru, który ładnie to osuszył. Zostawiłam otwarte okna i poleciałam po czapraki. Były już suche. Ułożyłam je ładnie jeden na drugim na specjalnej belce przy ścianie. Dwa żele pod siodło, które należały do stajni zostały oczyszczone, wszystkie miękkie podkładki również prałam. Ułożyłam je z skrzynce blisko czapraków, żele zaraz obok. Teraz wyjmowałam pojedynczo ogłowia. Wzięłam mokrą szmatkę i przemywałam najpierw poszczególne części ogłowia, później samo wędzidło. I tak kolejne dwadzieścia parę sztuk. W siodłach robiłam to samo, tylko że z siedziskami i poduszkami kolanowymi. Kiedy cały sprzęt był ładnie ułożony, zastępcze toczki i baty (jakby jakieś dziecko nie miało) również, przyszedł czas na odświeżacz powietrza. Wyjęłam go z szafy i kilka razy nacisnęłam. Teraz to tutaj nawet pachniało!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy