sobota, 28 maja 2016

Od Pati -PRACA

PRACA

Weszłam do stajni, i od razu zajęłam się końmi. Zostały, nakarmione, napojone, te które potrzebowały dostały to co dostać musiały. Dałam, połowę jabłka Ekwadorowi.
-Co łobuzie? Smakowało? -zapytałam, a koń tylko zarzucił łbem i prychnął mi w twarz. Zaśmiałam się. Postanowiłam, potrenować z nim trochę. Wzięłam lonżę, i kantar dla konia. Ekwador został, wyczyszczony i wyprowadzony na round pena. Zmusiłam konia, do chodzenia stepem na około przez pół godziny. Potem przeszliśmy, do kłusa. Kłusował przez kolejne pół godziny. Następnie, przeszliśmy do galopu. Koń, był lekko zmęczony jednak nie pozwoliłam mu zwolnić. Gdy spojrzałam na konia, zrezygnowałam z cwału. Wyjęłam z kieszeni, kostki cukru.
-Proszę, koniku. Świetnie się, spisałeś. -powiedziałam.
Został wpuszczony, do innych koni a ja z uśmiechem wyjęłam z torby, którą zostawiłam przy jego boksie jabłko.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy