sobota, 28 maja 2016

Zajeżdżanie 7- Lassiflora, Festina

Lassiflora

 Wyszykowałam już klacz. Była gotowa do wsiadania. Zaprowadziłam ją na round-pen i przegoniłam rozgrzewając w obie strony. Zajęło mi to nie dużo czasu. No i trzeba było wsiadać. Ostatnio nie reagowała źle. No więc usiadłam. Głaskałam ją i mówiłam delikatnym tonem. No i dałam łydkę. Ta tupnęła nogą i zaczęła się kręcić. Dałam ją drugi raz sunąc ją mocno. Ruszyła stępem machając ogonem. Szła ładnie i spokojnie. Gdy próbowałam zakręcić ona tylko ruszała głową idąc prosto. Musiałam mocno sterować ciałem. Nie było źle, jest bardzo ułożona i grzeczna. kiedy ruszyła kłusem zaraz chciała wejść do galopu i z trudem ją pohamowałam, oczywiście ciałem. Klacz wcale nie reaguje wędzidłem. Ale to dobrze. Będzie potem czulsza. Na pierwszą jazdę nie będę galopowała. Próbowałam pokonywać ze stępu drągi, szło jej bez najmniejszego problemu i nie stawiała oporu. Jedyne co było źle to to, że nie rozumie jeszcze wszystkich sygnałów i nie wie czasem co robić. Sama podejmuje decyzje.

Festina

 Byłam gotowa. Wiedząc jak wcześniej reagowała, postanowiłam się ubezpieczyć. Na samym kantarze jej nie pohamuję, ale umiem przewiązać uwiąz tak by zaciskał się na chrapach przy mocnym ciągnięciu. Szybko koń wtedy ulegnie. No więc zaprowadziłam Tinę na plac. Wsiadłam ostrożnie. Tupnęła i z-puściła łeb. Uspokoiła się trochę. Dałam jej łagodnie łydkę, pchając ciałem. ta cofnęła się kręcąc. Powtórzyłam to kilak razy a ta przeszła z wybijający kłus. Pohamowałam ją. Stępowała. Wszystko zapowiadało się dobrze. Czasem tylko skręcała tam gdzie nie powinna. Ale dawałam sobie radę. Skręcałam tylko ciałem. Western.. to delikatny gatunek jazdy, nie działa się tam na pysk. Niestety ci, którzy sobie nie radzą mają ostrogi. ja ich nie mam i nie będę mieć. Kłus był wyrywczy, ale gdy zobaczyła, że nic nie zdziała uspokoiła go. myślałam, że będzie gorzej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy