wtorek, 8 lipca 2014

Od Adama

Była 9 rano, akurat wtedy spałem dłużej niż zwykle. Wstałem ogarnełem się i zjadłem śniadanie. Potem poszłem do mojego konia Fessia żeby go nakarmić i oprządzic.
-No kogo tu widzę.- Uśmiechnąłem się do konia i dałem mu siano i wodę.-Trzeba będzie szukać stajni dla ciebie? Ale gdzie ją znaleźć...- Powiedziałem, myśląc gdzie ona może być.

Nagle Fessio zarżał i przeskoczył płot, biegł w stronę ulicy a ja za nim.

-Fessio! Stój, uważaj.- Krzyczałem z całej siły i nadal biegłem.

Fessio jakby nic nie słyszał tylko biegł dalej, i co raz biegł w inną stronę. Już miałem dość przestałem biegać ale wtedy zauważyłem ogromną stajnię, i poszłem do niej. Rozglądałem się na różne strony a po chwili wpadłem na Fessio.

-To twój koń?- Śmiejąc powiedziała jedna dziewczyna.
-Tak, to mój....- Nie dokończyłem byłem zbyt zmęczony na to.
- Ile za nim biegłeś?, dobrze że ci nie uciekł.- Odpowiedziała druga dziewczyna większa od drugiej.
- No na pewno z kilka dobrych kilometrów.- Pomyślałem końcówkę [od domu].
-A tak to co tutaj robisz, na trening przyszyłeś?
-Nie szukam boksu, dla mojego konia Fassio.- Powiedziałem rozglądając się do okoła siebie.- A tak, to jestem Adam.
-Ja Samanta, mów mi Sam.
-Ariana, tak się nazywam.- niedokładnie powiedziała jakby miała coś w policzkach na pewno gumę.

Sam?? Ariana??

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy