piątek, 22 kwietnia 2016

Od Lej'i - Praca

Leżałam w łóżku. Promienie delikatnego słoneczka wpadały na moją twarz. Przetarłam oczy i wstałam jak najszybciej. Zbiegłam po schodach do kuchni i wyciągnęłam chleb. Posmarowałam go masłem i nałożyłam ogórek, pomidor i sałatę. Zrobiłam ich około dwie a jeszcze kilka z żółtym serem. Zjadłam kilka, już miałam zawijać je w folię ale usłyszałam dzwonek w komórce. Dzwoniła Rosal, odebrałam.
-Leja dzisiaj posprzątaj boks Nimfy, Maszy i Viraint'y
Po jeszcze krótkiej rozmowie dziewczyna się rozłączyła. Odłożyłam komórkę i zapakowałam kanapki do torby. Pobiegłam na górę i ubrałam bluzkę:

Potem założyłam jeszcze czarne leginsy z dużymi białymi gwiazdkami z boku. Gdy tylko to zrobiłam zabrałam na ręce Abi i już miałam wychodzić z domu ale zapomniałam o torebce. Cofnęłam się, i już ze wszystkim wyszłam na dwór. Poszłam w stronę stajni.
~~Kilka minut później~~
Podeszłam do boksu Nimfy. Klacz tylko parsknęła jakby nie chciała wychodzić z "domku". Przywiązałam uwiąz do jej ogłowia i pociągnęłam. Jak myślałam klacz stała w miejscu jak słup soli. Ciągnęłam ją całe wieki aż w końcu zdenerwowana klacz weszła na pastwisko. Ze sprzątaniem było łatwiej. Tylko wymieniłam sianko na nowe a wodę na czystą. Z Maszą było jak pestka, a Viraint'y nawet nie musiałam ciągnąć. Tak nazywa się moja smykałka do koni. Działa jak działa. Już po kilku godzinkach boksy prawie błyszczały czystością. Nie miałam za bardzo co robić, po prostu usiadłam na bloku siana.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy