niedziela, 10 kwietnia 2016

Od Max'a -PRACA

PRACA

Teraz znów miałem jazdę z początkującą dziewczynką, tyle, że miała cztery lata i pewnie pierwszy raz siedziała na koniu. Wyczyściłem i osiodłałem Firsbby, udaliśmy się na małego Round Pen'a. Dziewczynka też miała widownię - rodziców. Tak więc wziąłem konia na lonżę i stałem na samym środku. Uderzyłem klacz lekko batem. Ta stępowała szybko, jak to kucyki mają w zwyczajach. Może dziś nauczę ją kłusa, ale musi się trzymać rączki i siedzieć w siodle, bo szetlandy strasznie wybijają i tak na pierwszy raz kłus na szetlandzie, to dokładnie anglezować będzie tylko zaawansowany jeździec. Opowiadałem też przy okazji coś o klaczy, takie tam. Że jest spokojna i lubi skakać przez małe przeszkody. Obiecałem, że na koniec na nią wsiądę i przeskoczę przez coś. Poprosiłem więc Rosal, żeby ułożyła mi kopertę na trawniku obok Round Pen'a. Stępowaliśmy raz w jedną, raz w drugą stronę i zaczął się kłus.
- Siedź w siodle, bo kucyki strasznie wybijają. Mają małe nóżki i szybko nimi przebierają.
Zaśmiałem się widząc, jak radzi sobie na niej tak małe dziecko.
Po chwili zwolniliśmy, ale tylko na moment, bo jeszcze kłus w drugą stronę. Kiedy już kończyliśmy zadzwoniłem do Sam.
- Sam, jak chcesz to choć zobaczyć jak skaczę na Firsbby...
Powiedziałem.
- Hehe, przyjdę, gdzie będziesz skakał?
- Przy małym Round Pen'ie...
- Ok.
Wyłączyłem komórkę. Jak zobaczyłem Samantę, wsiadłem na kucyka i jeszcze na Round Pen'ie zacząłem kłusować i galopować. 'Dzikim' galopem wyjechałem na zewnątrz i przeskoczyłem przeszkodę.
- Biedny koniu, co ty musisz dźwigać na swoim małym grzbiecie...
Stępowałem. Później zsiadłem z niej i przytuliłem. Taka mała, a taka dzielna...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy