Przetarłam wierzchem dłoni wciąż zaspane oczy.
-Co się dzieje?-spytałam, chociaż nie sądziłam ze dostanę szczerą odpowiedź, faceci.
-Nic, musieliśmy pogadać o kilku rzeczach. Obudziliśmy Cię?
-Nie, nie mogę jakoś spać, ale wy lepiej do łóżek, bo Michał, jeśli jesteś jak twój brat, później będziecie spali do 15. A nie ma tak łatwo bo jutro pobudka o 6 rano najpóźniej.
-Ale jak to?-spytał oburzony nastolatek.
-A tak to, jedziemy do stajni. Nie myśl, że będziesz miał jakieś ulgi, a teraz raz-raz do spania.-powiedziałam i klasnęłam w dłonie.
~~~~
O 7 rano zaczęłam pakować rzeczy do torby, a tamta dwójka dalej kończyła śniadanie.
-Na czym dzisiaj jeździsz?-usłyszałam zza ściany. Wyszłam przebrana w czarne bryczesy, białą polo i czarne oficerki.
-Wezmę obydwóch chłopaków. Larsen musi się wbić w moją rutynę co do treningów, a z Cannibalem ćwiczymy C. A ty jeździsz dzisiaj?
-Jak dorwę jakiegoś konia to tak.-odpowiedział. Pocałowałam go w usta i nalałam sobie szklankę soku.
-Michał jeździsz z nami?-spytałam i dałam mu kuksańca w ramię.
Spojrzał na mnie i zrobił dziwną minę, ale nie powiedział nie.
~~~~
Koło 10 weszłam z Cannibalem na czworobok. Michał z Ernestem usiedli na trawię ja zaczęłam zbierać ogiera.
-Tylko nie obgadujcie mnie za plecami.-zaśmiałam się przejeżdżając obok nich.
<Ernest??>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz