CO TY NA TRENING?
Na te słowa tylko uśmiechnąłem się i przejąłem moją klacz od Hailie. Latte Notte była mokra, wytarłem jej połyskującą sierść suchą słomą.
- Dzięki Hailie.
Powiedziałem, kiedy wychodziłem z boksu klaczy.
- Nie ma za co, to moja praca.
Zaśmiała się i zabrała się za karmienie swoich koni. Ja już to zrobiłem, więc wystarczyło nasypać nieco większą niż zwykle porcję Latte. Napiła się z elektrycznego poidła, zaczęła jeść owies i mieszankę energetyczną. Przez kilka dni musi dostawać jej dwie miarki dziennie, by nie odwodniła się przez wysiłek fizyczny. Zapadł wieczór. Musiałem jechać już do domu.
***
Następnego ranka przygotowałem się do stajni. Po chwili pojechałem tam i czekałem na panią trenerkę przy boksie Latte. Wreszcie weszła do stajni.
- Cześć. To co, bierzesz ją na trening?
Spytałem.
<Hailie?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz