Chwilę jeszcze postępowałem, dokładnie jakieś dziesięć minut, bo klacz była dość zgrzana. Przy niektórych skokach ciężko było odpowiednio ustanowić prędkość, położenie nóg, czy nawet kiedy podnieść się z siodła, aby jeszcze młoda i mało doświadczona klacz, zajeżdżona od około dwóch lub trzech lat dobrze wylądowała. Trening na dziś był zakończony. Było coś około czwartej, więc trening trwał dobre dwie godziny. Wypuściłem moje konie na pastwisko. Trochę brakuje mi źrebaków, ale każdy kolejny koń to kolejna odpowiedzialność. A ja muszę wziąć się za naukę, bo zbliża się koniec roku, a mnie tam nie było z dwa miesiące... Powoli nadrabiałem ucząc się w domu pod pretekstem, że nie mam czasu. Dla nauczycieli nie był to powód odpowiedni do przychodzenia do szkoły raz na dwa miesiące, ale jestem już przecież pełnoletni. Musiałem teraz wybrać studia, w końcu kończę liceum. To ciężki okres dla wszystkich uczniów... Ale ja będę chodził na zaoczne, weterynaria i hodowla koni. Przynajmniej ten kierunek nie będzie mi się nudził...
***
Następnego ranka miał się odbyć ostatni trening. Czekałem na trenerkę z gotowym koniem...
< Hailie?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz