NOWA W STAJNI
Byłam podekscytowana, i wystraszona jednocześnie. Bałam się, czy dam radę. A może się ośmieszę? Kurczę, Pati przestań się tyle martwić!
Wprowadziłam klacz, na plac. Sam patrzyła, jak wsiadam na konia a potem, przyczepiła lonże. Wszystko, szło idealnie! Nie spadłam, ani razu ale często gdy klacz przyśpieszała wyglądałam jakbym, miała wymiotować.
-Nieźle, Pati -Samanta, posłała mi uśmiech a ja nie mogłam nie odpowiedzieć tym, samym. Nagle usłyszałyśmy samochód, który wjechał na teren, stajni. Z eleganckiego, samochodu wysiadł młody chłopak, o czarnych włosach i intensywnych zielonych oczach. Pogadał chwilę, z Sam a potem odjechał. Ja za to, głaskałam klacz aby się rozluźniła, zanim znów zaczniemy trening mojej równowagi.
-Sarafina jest wspaniała! Chciałabym, mieć własnego konia.. zazdroszczę ci -powiedziałam, po skończonym treningu prowadząc klacz do boksu.
-Pewnego, dnia będziesz mieć własnego konia! I zobaczysz, wtedy nowicjusze będą zazdrościć tobie -na jej twarzy, znów zagościł szeroki uśmiech.
Ja za to, skupiłam się na koniach. Dostrzegłam coś dziwnego na padoku, jeden z koni utykał na kopyto.
-Zobacz, coś się stało tamtemu koniowi -zwróciłam się do Sam, po czym dodałam -idź tam. Odprowadzę Sarafi i przyjdę. Na wszelki wypadek, wezmę coś do owinięcia kopyta.
Dziewczyna, tylko pokiwała głową i pobiegła w stronę padoku.
(Samanta?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz