PRACA
Patrzyłam, na dziecko które zafascynowane jazdą konna, cały czas się śmiało, czy piszczało. Ja za to, stałam za ogrodzeniem i uśmiechałam się sama do siebie. Po skończonej, jeździe dziecka zabrałam klacz do stajni gdzie zostawiłam ją, na chwilę aby wyprowadzić innego konia. Potem wróciłam, do klaczy i zdjęłam jej siodło, derkę oraz ogłowie i dokładnie wyczyściłam. Właściwie, to tak przebiegał mój dzień. Skończyłam dopiero, o 17, a i tak, musiałam sprowadzić konie, i nakarmić je. Gdy, karmiłam klacz na której jeździło aż 5 dzieci dałam jej, połówkę jabłka.
-Dobrze się spisałaś, moja droga. -pogłaskałam klacz, i zgasiłam światło.
Potem wróciłam, do siebie i położyłam się spać, bo jutro czekał mnie równie pracowity dzień.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz