-Sprzedaję Czarsi. Jeśli nikt jej nie kupi zostawię ją sobie. A jeśli tam.. No cóż to sprzedam ją. Będę kupywała nową. A utrzymanie koni kosztuję. A tak w ogóle Czars nie ma sprzętu jeździeckiego. Koń to jednak duży obowiązek. Ale mam nadzieję, że nikt na nią się nie pohwapi.
-Ehh szkoda było by.
-No.
-Ale możemy razem pojeździć. Chętna.
-Jasne wezmę Domino. A ty?
-Molier. Sarafina już dzisiaj miała skoki niech odpocznie.
-Może pojedźmy w las. - widziałam podekscytowanie w oczach Patrycji.
-Świetnie.
Ubrałyśmy konie i ruszyłyśmy stępem w stronę lasu. Promienie słąca przedzierające się przez korony drzew i śpiew ptaków nadawał temu miejscu epickości.
-Ale tu ładnie. - oznajmiłam.
-Strasznie podobają mi się takie miejsca. Są takie magiczne. Niespodziewane i nie odkryte. Spokojne i ii... z połączeniem jady konnej wychodzi coś niesamowitego.
-Racja. - nic więcej nie powiedziałam. Sądziłam po prostu tak samo jak ona. -A jak było w twojej poprzedniej stajni??
<Patrycja??>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz