środa, 10 sierpnia 2016

Od Hanne Do Oliver'a

-Nie chcę o tym gadać.
-Przecież możesz mi ufać... po prostu powiedz, przecież nie będę Cię oceniał ani...
-Kiedy byłam mała, bardzo często kłóciłam się z rodzicami. Raz jechaliśmy na lotnisko do Kopenhagi, to może 2 godzin jazdy od mojego domu, w którym wtedy spędzaliśmy ferie zimowe. Moja mama była w 8 miesiącu ciąży z moim braciszkiem, miał się nazywać Mads... sama wybrałam to imię, tak bardzo się cieszyłam. Poszło chyba o to, że tata kupił mi złe buty i powiedział, że kupi mi nowe jak wylądujemy w Anglii. Uwierzysz, że kiedyś kłóciłam się o takie rzeczy? Byłam na niego taka zła, zawsze dostawałam to co chcę i kiedy chcę, ale to był pierwszy raz kiedy odłożył coś na później. Wyjechaliśmy spod domu, moje siostry zostały z nianią, były za małe żeby z nami jechać na bankiet, rodzice nie chcieli żeby zrobiły coś, co nie wypada, a ja od kilku lat brałam lekcje savior vivre. Wjechał na autostradę, a ja dalej się z nim kłóciłam. W końcu z tego wszystkiego szarpnęłam go za rękę, bo przestał zwracać na mnie uwagę. W Danii zazwyczaj pada, tym bardziej kiedy jest zima. więc droga była śliska, a my jechaliśmy szybko. Stracił panowanie nad samochodem. Wjechaliśmy w barierę, samochód przetoczył się kilka razy i stanął w płomieniach. Najpierw wyciągnęli mnie, a potem mamę. Posadzili daleko od samochodu, nie rozumiałam dlaczego. Pamiętam jak tata wyciągał rękę, żeby mu pomogli... widziałam jego twarz, całą we krwi... ktoś zaczął do niego biec, ale było za późno, samochód wybuchł. Mama straciła dziecko i męża na raz, a ja straciłam wiarę w cokolwiek i osobę, którą kochałam najbardziej na świecie. ja wylądowałam na kilka dni w szpitalu, moja mama została tam na ponad miesiąc... nie mogła nawet przyjechać na pogrzeb... najbardziej boli mnie to, że wtedy buty były ważniejsze od jego życia, tak się wtedy zachowałam. Straciłam go, bo kłóciłam się o to, żeby zrobił coś kilka godzin wcześniej. Zabiłam go, bo myślałam tylko o sobie. Nie zdążyliśmy się nawet pogodzić... miał na imię Nicolas i był najwspanialszym ojcem na świecie, a ja go nie doceniałam przez całe 8 lat... dawał mi wszystko, zapewnił mi przyszłość. On w przeciwieństwie do matki nie myślał, że pieniądze wszystko załatwią. Tak czy inaczej byłam bardziej rozpuszczona, niż po tym, jak matka starała się mnie rozpuścić jeszcze bardziej z moim ojczymem. Nie stałam się taka z powrotem, bo wciąż pamiętam jego twarz... nie panikował, wiedział że nie zdążą... był po prostu smutny. A ja nie mogłam mu pomóc... nie mogłam naprawić tego, co zepsułam.

<Oliver??>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy