Wpadłam do domu i chwyciłam za telefon. Zamknęłam klucz na drzwi i wykręciłam numer do rodziców.
-Halo skarbie, co jest? Co się dzieje?
-Zabierz mnie stąd. Proszę, ja już nie chcę tutaj być, chcę wracać do Kopenhagi.-powiedziałam wciągają spazmatycznie powietrze i ocierając łzy.
-Dobrze skarbie, już po Ciebie jedziemy.-powiedział i rozłączyłam się.
Chwyciłam moją walizkę i zaczęłam wrzucać ubrania, buty i inne pierdoły, kiedy usłyszałam głośne pukanie do drzwi.
-Odejdź, nie chcę z tobą więcej gadać! Jesteś podłym kłamcą, nienawidzę Cię!-wydarłam się i rzuciłam wazonem w drzwi, roztrzaskując go, kawałeczki porcelany z cichym brzdękiem rozsypały się po połowie pokoju, upadając między innymi na moim łóżku.
-Hanne, daj mi...
-Nie! Całuj sobie kogo chcesz, dzisiaj wieczorem już mnie tu nie będzie.
<Oliver??>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz